Wielki sukces czytelników Wirtualnej Polski. Dzięki nim Małgorzata odnalazła biologiczne rodzeństwo

- Udało się! - usłyszałam w słuchawce telefonu krzyk Małgorzaty. Po kilku latach starań odnalazła swoje biologiczne rodzeństwo. Wszystko dzięki czytelnikom Wirtualnej Polski, którzy niemal trzy tysiące razy udostępnili artykuł opowiadający o jej historii.

Obraz
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne

Gdy poprosiła mnie o pomoc w odnalezieniu Joanny i Marcina - biologicznego rodzeństwa, które trafiło do innego domu dziecka, a później zostało adoptowane - była sceptyczna. Resztkami wiary powtarzała, że nie spocznie, póki ich nie znajdzie, ale jasno dawała do zrozumienia, że do sprawy podchodzi z dystansem. - Tyle lat ich szukam. Ciągle odbijam się od ściany znieczulicy urzędów, które nie chcą podać mi żadnych informacji - mówiła. A ja powtarzałam: "proszę uwierzyć w siłę internetu".

Na ten moment czekała latami

Rodzice Małgorzaty pili. Matka rodziła kolejne dzieci, które po kolei trafiały do różnych domów dziecka, a później do adopcji. Było ich ośmioro. Pięcioro z nich udało się Małgorzacie odnaleźć. Choć żyją w zupełnie innych światach, utrzymują ze sobą stały kontakt. Najmłodszych - Joanny i Marcina - Małgorzata nigdy nie poznała. Gdy się urodzili, była już w domu dziecka. Całą historię Małgorzaty opisywaliśmy pod koniec stycznia tego roku.

Tuż po publikacji czytelnicy Wirtualnej Polski masowo udostępniali artykuł. Historia rozchodziła się po sieci, a Małgorzata czekała. Dużo krócej, niż zakładała. Już po kilku dniach odezwała się do niej koordynatorka grupy na Facebooku "Łączymy więzi". - Powiedziała, że pomoże mi w ustaleniu nazwiska Joanny i Marcina. Bo to był dla mnie największy problem. Ani dom dziecka, ani ośrodek adopcyjny nie chcieli mi udostępnić ich nowych danych - mówi Wirtualnej Polsce Małgorzata.

Po kolejnych kilku dniach miała już ich nazwisko w tekście sms-a. - Od razu zaczęłam ich szukać na Facebooku. Zajęło mi to chwilę. Chwilę! Nie mogłam w to uwierzyć - opowiada Małgorzata. Czekała na ten moment od 2012 roku, ale gdy się udało, czuła niepokój. Przyznaje, że nie była pewna, czy rodzeństwo chce ją poznać. Napisała do Joanny wiadomość: "Czy urodziłaś się tu i tu, wtedy i wtedy?". Na odpowiedź czekała kilka chwil. - Potwierdziła. Byłam w szoku. Oboje byłyśmy - wspomina.

"Gdyby nie internauci..."

Zgadzały się wszystkie dane. Okazało się, że Joanna i Marcin po adopcji nie zmienili miejsca zamieszkania. Okazało się też, że oboje przez lata szukali Małgorzaty. - Cały czas rozmawiamy na Facebooku. Na razie padają pytania o choroby genetyczne i o to, jak nam się teraz wiedzie, co robimy w życiu. Nie wracamy jeszcze do przeszłości. Na to jest za wcześnie - mówi Małgorzata.

Po dwóch dniach internetowych rozmów Joanna zdecydowała się podać Małgorzacie swój numer telefonu. - Ja to rozumiem, musiała ochłonąć, przetrawić to wszystko. Ale teraz ciągle ze sobą rozmawiamy - opowiada Wirtualnej Polsce. Z Marcinem, który mieszka w Anglii, jest podobnie. - On to się dopiero ucieszył! - mówi Małgorzata. Cała ósemka w komplecie.

Planują spotkanie. - To oczywiste - mówi. Ale nie spieszą się z nim tym bardziej, że to spore przedsięwzięcie logistyczne. Każdy mieszka w innym mieście, a i na przylot Marcina do Polski muszą cierpliwie poczekać. - Jestem taka szczęśliwa! Już nie mogę się doczekać! - niemal krzyczy do słuchawki Małgorzata.

Na koniec rozmowy kilka razy dziękuje i wylicza: "Pani za opublikowanie tekstu, i paniom Beacie i Mirelli z grupy 'Łączymy Więzi' za nazwisko rodzeństwa, ale bez internautów…to nie wiem co by było. Pewnie szukałabym kolejnych kilka lat".

Polska jest jednym z niewielu krajów Unii Europejskiej, w którym adopcja nie jest w pełni jawna. Prawo nowo utworzonej rodziny zapewnia jej ochronę danych osobowych. Instytucje adopcyjne nie mogą więc udzielać osobom trzecim informacji o rodzinach adopcyjnych. A adoptowane dziecko nierzadko ma zmieniane imię, nazwisko, miejsce urodzenia a nawet pesel. Staje się zupełnie nowym człowiekiem. Przepisy całkowicie uniemożliwiają dorosłemu już dziecku odszukanie adoptowanego rodzeństwa, które trafiło do innej rodziny. Z badań wynika, że w Polsce jest około 3 mln osób poszukujących swoich bliskich.

Wybrane dla Ciebie
Był poszukiwany listem gończym. Namierzyli go w pociągu
Był poszukiwany listem gończym. Namierzyli go w pociągu
Nowy rodzaj ocen. MEN wprowadza zmiany w szkołach
Nowy rodzaj ocen. MEN wprowadza zmiany w szkołach
Trzy poziomy obrony. Niemcy szykują scenariusze na wypadek ataku
Trzy poziomy obrony. Niemcy szykują scenariusze na wypadek ataku
Zatrzymanie na A6. Kobieta z telefonem, dziecko trzyma kierownicę
Zatrzymanie na A6. Kobieta z telefonem, dziecko trzyma kierownicę
Jasne stanowisko Niemiec ws. polityki azylowej. "Zawsze popierałem"
Jasne stanowisko Niemiec ws. polityki azylowej. "Zawsze popierałem"
Pędził ulicami miasta. Policja była zaskoczona, gdy zobaczyła kierowcę
Pędził ulicami miasta. Policja była zaskoczona, gdy zobaczyła kierowcę
"Jesteśmy już gotowi". Ławrow grozi krajom UE
"Jesteśmy już gotowi". Ławrow grozi krajom UE
Braun gościem na festiwalu. Samorząd "całkowicie zaskoczony"
Braun gościem na festiwalu. Samorząd "całkowicie zaskoczony"
Ukrainka znaleziona martwa w Czechach. Zatrzymano byłego pracodawcę
Ukrainka znaleziona martwa w Czechach. Zatrzymano byłego pracodawcę
Ekstradycja ukraińskiego małżeństwa. Dwie różne decyzje ministerstwa
Ekstradycja ukraińskiego małżeństwa. Dwie różne decyzje ministerstwa
Nagle odwołano konferencję. Pokojowego Nobla odbierze córka laureatki
Nagle odwołano konferencję. Pokojowego Nobla odbierze córka laureatki
14‑latka zginęła po upadku z konia. Śledztwo umorzono
14‑latka zginęła po upadku z konia. Śledztwo umorzono