Tusk nie chce, by Polacy wybierali prezydenta
Premier Donald Tusk zaproponował zmiany w konstytucji, które przekazują rządowi pełną odpowiedzialność za władzę wykonawczą. Premier proponuje m.in. zniesienie weta prezydenckiego i wyboru prezydenta przez Zgromadzenie Narodowe (połączone izby sejmu i senatu). Tusk opowiedział się też za ograniczeniem liczebności posłów i senatorów.
Donald Tusk zaproponował, żeby zmiany w konstytucji weszły w życie najpóźniej jesienią przyszłego roku - tak aby kolejnego prezydenta wybierało już Zgromadzenie Narodowe. Tusk przekonywał, że proponuje nie "rewolucję", ale korektę ustrojową. Przyznał jednocześnie, że prezydent po zmianie konstytucji miałby "bardzo ograniczone" kompetencje. Tusk zaznaczył, że propozycje zmian w konstytucji przedstawia jako lider PO, a nie jako premier. Ocenił, że to propozycja "przyjazna dla partnerów".
Szef rządu argumentował, że zmiany w ustawie zasadniczej ograniczą "temperaturę konfliktu politycznego" tak, aby spory między wyborami nie angażowały ośrodków władzy. - W naszym ładzie konstytucyjnym zbudowaliśmy sytuację, w której konflikt pomiędzy instytucjami politycznymi - które odpowiadają za Polskę - jest być może konfliktem nieusuwalnym - powiedział premier. Jak dodał, ten konflikt występuje niezależnie od konfiguracji politycznej.
Zapewnił, że nie proponuje zmian w konstytucji, w interesie własnych ambicji politycznych, a wręcz przeciwnie. - Te zmiany są pożądane z punktu widzenia polskiej racji stanu - oświadczył premier. Przypomniał, że od uchwalenia konstytucji w jej obecnym kształcie minęło 12 lat. - Wydaje się, że to, co definiujemy dzisiaj dość powszechnie jako wady ustrojowe warto już dzisiaj wyleczyć - powiedział.
Zapewnił, że nie boi się startu w wyborach prezydenckich. - Rezygnujemy z wyborów, których prawdopodobieństwo naszej wygranej jest większe niż w przypadku innych partii, po to, żeby naprawić ten ustrój - podkreślił Tusk. - Od kogo oczekiwalibyśmy tego typu propozycji, jeśli nie od kogoś, kto miałby szansę - a wszystko na to wskazuje miałbym szansę - wygrać wybory w wyborach powszechnych, więc mam także trochę więcej prawa i obowiązku, by tę sprawę tak przedstawić - dodał.
Prezydent bez weta
Premier zapowiedział, że PO zaproponuje taką zmianę konstytucji, by pełną odpowiedzialność za władzę wykonawczą ponosił "gabinet, wspierany przez większość parlamentarną". Ocenił, że polska demokracja jest już na tyle dojrzałą, że nie musimy obawiać się koncentracji władzy wykonawczej w jednym miejscu. - Rozstrzygnijmy w czyich rękach jest władza wykonawcza, jeszcze zanim znamy wyniki wyborów - apelował Tusk.
Premier ocenił, że według propozycji PO prezydent nie powinien być wyposażony w instytucję weta, bo - jego zdaniem - nie służy ona dobrze procesowi sprawowania władzy. Prezydent zachowywałby - zgodnie z propozycją premiera - uprawnienie do kierowania ustaw do Trybunału Konstytucyjnego.
Mniej posłów i senatorów
Tusk przypomniał, że Platforma opowiadała się za likwidacją Senatu, ale jego zdaniem taka propozycja nie na szans w obecnym parlamencie, dlatego proponuje ograniczenie liczebności obu izb.
- Gorąco polecam tę naszą refleksję i oczekiwanie wielu naszych rodaków, aby wydatnie zmniejszyć rozmiar obu izb, aby posłów i senatorów wybierać - jeśli nie w logice ordynacji większościowej i w okręgach jednomandatowych, bo na to pewnie zgody nie będzie - to proponowałbym przemyślenie, czy nie moglibyśmy przyszłego Senatu wybrać w logice okręgów jednomandatowych, mniej licznego i bardziej zależnego od wyborcy. Sejm mógłby być wybrany w logice ordynacji mieszanej - powiedział szef rządu.
Polacy zdecydują?
Tusk nie wykluczył przeprowadzenia referendum w sprawie zamian w konstytucji. - To będzie zależało także od stanowiska pozostałych klubów - powiedział premier. Zapewnił, że on sam nie ma nic przeciwko referendum. - Także z tego względu, że referendum konstytucyjne nie wymaga progu frekwencyjnego. Jest absolutnie do zaakceptowania jako sposób zatwierdzenia konstytucji, tym bardziej, że jednak proponujemy zmianę, która dotyczy także obywateli - mówił szef rządu.
Tusk zwrócił się do prezydentów Lecha Kaczyńskiego, Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego o pomoc w pracach nad zmianami konstytucji, a do marszałków Sejmu i Senatu, aby stali się "parlamentarnymi patronami" szybkich zmian. Powiedział też, że liczy na "intelektualny patronat" konstytucjonalistów, byłych prezesów Trybunału Konstytucyjnego.
Do liderów politycznych apelował o przemyślenie, co w proponowanych przez niego zmianach jest "obiektywnie dobre dla Polski" i nie jest "wymierzone w ich poczucie bezpieczeństwa politycznego i interesu politycznego".
Tusk ma nadzieję, że jeszcze w grudniu mogłaby rozpocząć prace komisja konstytucyjna, a w styczniu - projekt zmian byłby gotowy.
Poinformował, że propozycje zmian konsultował z wicepremierem, szefem PSL Waldemarem Pawlakiem. - W kluczowej sprawie dotyczącej głębokiej korekty ustrojowej, czyli kompetencji prezydenta, mogę liczyć na współpracę PSL, Pawlaka i klubu PSL - zaznaczył.
Premier wielokrotnie powoływał się w swoim wystąpieniu na stanowisko byłych prezesów Trybunału Konstytucyjnego Jerzego Stępnia, Andrzeja Zolla i Marka Safjana. Proponują oni m.in. ograniczenie władzy prezydenta (m.in. poprzez zmniejszenie progu głosów koniecznych do odrzucania weta, wzmocnienie systemu parlamentarno-gabinetowego oraz wybór prezydenta przez Kolegium Elektorów).