Jak opowiada ojciec dziewczyny - przedstawiając wersję wydarzeń swojej córki - Mateusz S. wjechał na ulicę Szczecińską "w jakimś szaleńczym pędzie". - Ona prosiła go, płakała, błagała: "zatrzymaj się, ja chcę wysiąść, co ty robisz, pozabijasz nas!". Ściana była, nie było z nim jakiegokolwiek kontaktu - mówi. - W pewnej chwili zauważyła skręt kierownicy, zamknęła oczy i tyle... - zaznacza.
- To tak wyglądało, że on chciał jakby zabić ją i siebie, może przy okazji ludzi, którzy tam szli. Takie córka odniosła wrażenie - mówi ojciec 20-latki.
W Nowy Rok w Kamieniu Pomorskim kierowane przez 26-latka BMW wypadło z drogi i wjechało w grupę ludzi. Na miejscu zginęło pięć dorosłych osób. 9-letni chłopiec zmarł w kamieńskim szpitalu podczas reanimacji. 8-letni chłopiec i 10-letnia dziewczynka przebywają w szpitalu w Szczecinie.