Tomasz Nałęcz - niewiarygodny?
Szef Sejmowej Komisji Śledczej Tomasz Nałęcz zataił fakt, iż jego żona jest autorką części artykułów w kontrowersyjnej ustawie o radiofonii i telewizji - podaje "Super Express". Zdaniem dziennika Tomasz Nałęcz nie powinien być szefem komisji śledczej. Na pierwszej stronie dziennika pojawił się apel do wicemarszałka Sejmu - "Ustąp!".
"Super Express" odkrył, że Daria Nałęcz jako dyrektor Archiwów Państwowych uczestniczyła w opracowaniu części ustawy medialnej dotyczącej korzystania z archiwów telewizyjnych. Michał Tober, obecny wiceminister kultury mówi, że Naczelne Archiwa Państwowe konsultują przepisy dotyczące wszelkich archiwów narodowych, także telewizji publicznej. Według niego uczestnictwo dyrektor Nałęcz w tych pracach było więc z urzędu.
"SE" pisze, ze choć artykuł dotyczący archiwów telewizyjnych zajmował niespełna pół strony w 40-stronicowym projekcie ustawy, faktycznie jednak w takim kształcie dawał pełną władzę nad archiwami TV ministrowi kultury. Ten zaś po zasięgnięciu opinii Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji miał ustalać wysokość opłat za korzystanie z materiałów archiwalnych Telewizji Polskiej. Materiałów, bez których nie może funkcjonować żadna, także prywatna telewizja.
W rozmowie z dziennikiem Tomasz Nałęcz przyznał, że wiedział, iż jego żona pracowała nad fragmentem ustawy. Szef komisji śledczej nie informował o tym swoich kolegów, ponieważ - jak mówi - "dla członków komisji śledczej było to jasne. To są doświadczeni posłowie i wiedzą, że jeśli ustawa powstaje w Ministerstwie Kultury i dotyczy spraw mu podległych, to najpewniej jest tam konsultowana: we fragmentach dotyczących polskich archiwów z szefem tych archiwów".
W komentarzu "Super Express" pisze, że zatajenie udziału małżonki w pracach nad ustawą, która stała się przedmiotem afery, stawia pod znakiem zapytania wiarygodność całej komisji. Redakcja "SE" uważa, że jeśli przewodniczący komisji ukrywa podstawowe fakty, mamy do czynienia ze skandalicznym zaniechaniem. Według komentatorki gazety zmiana na stanowisku przewodniczącego komisji wydaje się konieczna, choć zapewne niewiele to już zmieni. (uk)