PolskaTo jest oczywista oczywistość... A może nie jest?

To jest oczywista oczywistość... A może nie jest?

Benjamin Franklin powiedział, że w życiu pewne są tylko dwie rzeczy – śmierć i podatki. W życiu byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego takich pewników jest więcej. Określa się je jako "oczywiste oczywistości".

To jest oczywista oczywistość... A może nie jest?
Źródło zdjęć: © wp.pl

Nasz były premier na polu ciekawych powiedzonek, określeń, nośnych haseł i bon motów był i pozostaje bardzo aktywny. Wprowadził do obiegu takie perełki jak: łże-elity, szara sieć, układ, potężny front, putinada, polityka transakcyjna, czy permanentny imposybilizm prawny. Kolejnym okazem w tej bogatej kolekcji jest "oczywista oczywistość".

"Oczywista oczywistość" to oczywisty błąd logiczno-językowy, a konkretniej - pleonazm. Według słownika PWN, jest to "wyrażenie składające się z wyrazów to samo lub prawie to samo znaczących". Takie masło maślane, cofanie się do tyłu i fakt autentyczny. I wystarczy. Definicja definicją, ale język jest przecież żywy, ewoluujący, elastyczny.

Sformułowanie "oczywista oczywistość" szerszej publiczności zostało zaprezentowane przy okazji kolejnej odsłony sporu, jaki bracia Lech i Jarosław Kaczyńscy toczą z byłym prezydentem Lechem Wałęsą. W czerwcu, kilka dni przed wizytą w Polsce George'a W. Busha, "Dziennik" napisał, że amerykański prezydent chciał, aby na lotnisku w Gdańsku powitał go Lech Wałęsa (mniej istotne, czy Bushowi się Lechowie pomylili, czy nie). Polskie władze miały się jednak nie zgodzić. Pytany w radiowych "Sygnałach Dnia" o sprawę premier stwierdził, że nic na ten temat nie wie. Nie byłby jednak sobą, gdyby nie udzielił szerszych wyjaśnień.

Obraz
© "Osoba nieustannie obrażająca urzędującą głowę państwa"

Trzeba pamiętać, że jeśli jakaś osoba nieustannie obraża urzędującą głowę państwa – już pominę premiera, bo status premiera jest niższy – no to nie może liczyć na to, że będzie następnie przyjmowana. To jest chyba oczywista oczywistość – powiedział J. Kaczyński pod adresem L. Wałęsy. Później było jeszcze coś o tym, że bracia traktują byłego prezydenta jak dziecko, ale w pamięci narodowej została przede wszystkim "oczywista oczywistość", która od tego dnia (a było to wtorek, 5 czerwca 2007 roku) zaczęła żyć własnym życiem.

Hit na forach

Jak wiele tego typu kwiatków, omawiane sformułowanie rozkwitło w Internecie. Wpisane w wyszukiwarkę Google daje ponad 11 tys. wyników. Pojawia się głównie na wszelkiej maści forach internetowych. Znaleźć je można wśród komentarzy internautów na stronach o książkach, grach, muzyce, czy wspinaczce, w serwisach politycznych, religijnych, historycznych, plotkarskich, fotograficznych, dla nastolatków, dla gejów i dla narciarzy. Gości również na blogach, gdzie najczęściej występuje po prostu jako tytuł wpisu. Autorka bloga pod adresem mokrawoda.blox.pl poszła o krok dalej, umieszczając "oczywistą oczywistość" w nagłówku, jako myśl przewodnią swojego internetowego pamiętnika.

"Oczywista oczywistość" pojawiała się również jako tytuły artykułów prasowych, nawet z tak odległej od polityki dziedziny, jaką jest kultura. "Przekrój" zamieścił zatytułowaną w ten sposób notkę o kolekcjonerskiej edycji albumu U2 "The Joshua Tree" wydanej z okazji 20-lecia tej płyty, a poznańska redakcja "Gazety Wyborczej" recenzję z polskiej premiery opery "Stiffelio" Giuseppe Verdiego w reżyserii Pawła Szkotaka.

Cytując klasyka

Obraz
© Zaczęło się miło, a później było przedrzeźnianie

Niemałą zasługą w utrwalaniu perełek językowych Jarosława Kaczyńskiego wykazali się jego polityczni oponenci. Z nieskrywaną radością wychwytują oni co lepsze "kąski" i mniej lub bardziej udolnie z nich korzystają. Jednym z miłośników cytatów z byłego premiera jest znany specjalista od wirusów Aleksander Kwaśniewski. Szczególnie upodobał sobie właśnie omawiany tu pleonazm. 1 października, podczas debaty wyborczej w TVP ocenił on, że Jarosław Kaczyński "stawia tezę i już w nią wierzy". Jak Kaczyński mówi "oczywista oczywistość" to tak, jakby Kopernik powiedział o obrotach ciał niebieskich – drwił były prezydent wyraźnie uradowany swoim dowcipem. Podczas tej samej debaty ówczesny premier mówił, że opcja reprezentowana przez PiS, to "opcja na zmianę". To, że pan nie chce nic zmienić, to jest oczywiste. Natomiast obawiam się, że Platforma Obywatelska też nie chce nic zmieniać
– zaznaczył Jarosław Kaczyński. To oczywista oczywistość – przytaknął Aleksander Kwaśniewski. Proszę się nie przedrzeźniać – denerwował się prezes PiS.

Jeszcze dwa dni później Kwaśniewski mówił w "Kropce nad i", że według premiera, to "oczywista oczywistość", iż PO i LiD są "dogadani" ws. utworzenia po wyborach koalicji. I tu pojawia się problem. Bo słynne sformułowanie Jarosława Kaczyńskiego określało przecież rzeczy pewne, stuprocentowe, objawione niemalże. PO jednak z LiD-em się nie związało, za to powstała koalicja z PSL-em. I co? Oczywistą oczywistością jest, że mylić się – ludzka rzecz.

Obraz

Z nauk swojego politycznego mistrza skwapliwie skorzystał lider SLD Wojciech Olejniczak. Pytany przed głosowanie nad wotum zaufania dla gabinetu Tuska o to, jak zagłosuje LiD, odpowiedział: "Jest oczywistą oczywistością, że zagłosujemy przeciwko rządowi". To jest dla nas oczywistą oczywistością – dodał chwilę później.

Obraz

Okazuje się jednak, że nie tylko przeciwnicy polityczni chwytają się słów Jarosława Kaczyńskiego. 22 października, dzień po wyborach w radiowych "Sygnałach Dnia" gościł Krzysztof Putra z PiS. Pytany o to, czy prezydent będzie domagał się wpływu na MSWiA, MON, MSZ i służby specjalne, odpowiedział, że oczywiste jest, iż Lech Kaczyński "musi domagać się na bieg zdarzeń Rzeczypospolitej". Wpływu także na obsadę tych resortów? - dopytywał dziennikarz. Moim zdaniem to jest oczywista oczywistość, że powinien się domagać i w moim głębokim przekonaniu, to jest moje zdanie, powinien się tego domagać – zaznaczył Putra (prosimy nie regulować odbiorników – przytaczamy wypowiedź dosłownie). Zdarza się, że polityk się zapomni i zagalopuje, ale najwyraźniej w tym przykładzie nie chodziło o to. Były wicemarszałek Senatu twardo powtórzył to samo w wywiadzie dla telewizji TVN. Wszystkie istotne sprawy
Rzeczypospolitej powinny być z panem prezydentem konsultowane. To jest oczywista oczywistość
- zaznaczył.

Co poeta miał na myśli?

Zgodnie z zamysłem Jarosława Kaczyńskiego, jeśli coś jest oczywiście oczywiste, no to po prostu jest i kropka. "Oczywista oczywistość" ma być zatem określeniem tego, co niepodważalne, bo rozumiane w lot, bez zbędnej refleksji (i broń Boże dyskusji!), jasne jako to, że słońce świeci, dwa plus dwa daje cztery, po poniedziałku jest wtorek, po nocy dzień, sól jest słona, a cukier słodki, pies szczeka, kot miauczy, woda jest mokra, a ogień gorący. O ile jednak dowody na słodkość cukru można sprawdzić w dość szybki i empiryczny sposób – wkładając odrobinę do ust, o tyle udowadnianie oczywistości byłego premiera może okazać się czasochłonne. Może też na końcu tak się zdarzyć, że materiał dowodowy jest niewystarczający...

Na tropie oczywistości

Oczywistych oczywistości – zdaniem Jarosław Kaczyńskiego – jest w polskiej rzeczywistości mnóstwo. To jasne przecież, że istnieje potężny układ, który steruje wszystkimi i wszystkim. Były premier mówił o tym w niezliczonej ilości wypowiedzi, wywiadów i monologów podczas spotkań z działaczami i sympatykami PiS. Powtarzali to za swoim prezesem jak mantrę inni członkowie partii. Okazało się wprawdzie, że dwa lata to było za mało, by wyrwać układowi kły lub przynajmniej orientacyjnie go namierzyć, ale przecież plan jego likwidacji przewidziany był na cztery, a może nawet 16 lat.

Równie jasne jest to, że media od samego początku spiskowały przeciwko Prawu i Sprawiedliwości. Zdesperowane, załamane, roztrzęsione, powalone i porażone po porażce Platformy Obywatelskiej w wyborach parlamentarnych w 2005 roku telewizje, radiostacje, dzienniki, tygodniki, miesięczniki i serwisy internetowe dostały wkrótce jeszcze jeden, potężny cios. Nie dość, że PO przegrała, to jeszcze nie weszła do koalicji i zepchnięta do opozycji. Do rozmów zaproszono za to Samoobronę i Ligę Polskich Rodzin. Finałem tych porozumień było słynne podpisanie umowy koalicyjnej między PiS i "przystawkami". Za swoje przewiny te wszystkie złowrogie, w olbrzymiej części niemieckie media zostały skarcone i gdy "nadejszła wiekopomna chwila", dziennikarze stali pod drzwiami sali, gdzie J. Kaczyński, R. Giertych i A. Lepper składali podpisy pod deklaracją o współpracy i miłości. Relację na żywo przeprowadziła jedynie telewizja Trwam. Zemsta mediów była okrutna. Wprawdzie już wcześniej PiS było wściekle atakowane, ale od tej chwili
te ataki były... wściekle wściekłe. Wytykanie potknięć prezydenta i ekipy rządzącej, dziennikarskie prowokacje, ukryte kamery w pokojach hotelowych, "nałaźliwość" pismaków, czepialstwo (że nie spełnione obietnice wyborcze, że miało nie był partyjniactwa, nepotyzmu, partykularnych interesów ponad interes państwa, że prokuratura miała być apolityczna) – no nie da się rządzić w takiej atmosferze.

Wreszcie możliwości dalszego sprawowania władzy wyczerpały się. Ogłoszono wybory. Ich wynik znamy. PO wygrało, PiS przegrało. Dlaczego? "Oczywistą oczywistością" jest, że zawiniły: ośrodki badania opinii publicznej, które manipulowały sondażami wyborczymi, media (wiadomo) i układ. Generalnie: "potężny front rozciągający się od 'Faktów i Mitów', w których pracuje morderca ks. Popiełuszki, po Platformę Obywatelską" - jak mówił Jarosław Kaczyński podczas wieczoru wyborczego. Nie daliśmy rady – dodał.

W kontekście wymienionych oczywistości warto wspomnieć zabawne przejęzyczenie z expose byłego premiera: "Żadne krzyki nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne"...

Trzeba jednak przyznać, że nie wszystkie PiS-owskie "oczywiste oczywistości" są tak... nieoczywiste. Nie tylko Jarosław Kaczyński, ale również inni: czołowi i szeregowi działacze PiS ostrzegali przed i po wyborach, że Platforma obiecała zdecydowanie za wiele. Irlandia, cud, gospodarczy rozwój, autostrady, podwyżki i jeszcze tona innych obietnic. W swoim expose (najdłuższym w historii, ale niekoniecznie najciekawszym) Donald Tusk mógł podobać się każdemu – starym i młodym, emerytom i rencistom, biznesmenom i etatowcom, uczniom i nauczycielom, lekarzom i górnikom, policjantom i strażakom, bezrobotnym i emigrantom, matkom i ojcom, rodzinom i singlom – słowem: premier wszystkich Polaków. Czy na pewno? "Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek" - określali wystąpienie Donalda Tuska komentatorzy, a całe PiS zgodnie wtórowało: "Cudów nie ma!". I to jest właśnie oczywista oczywistość.

Konrad Żelazowski, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)