Świat"To, co teraz się dzieje, to prawdziwe ludobójstwo". Relacja WP.PL z Doniecka

"To, co teraz się dzieje, to prawdziwe ludobójstwo". Relacja WP.PL z Doniecka

- To, co teraz się dzieje to koszmar. Nie wiem, co będzie dalej. To tylko początek, zginie wielu ludzi. Po wyborach prezydenckich Kijów rozpocznie pacyfikację. Będzie dużo krwi, ucierpi bardzo wielu ludzi - powiedział reporterom WP.PL prorosyjski rebeliant. Wtóruje mu młoda dziewczyna: "To, co teraz się dzieje, to prawdziwe ludobójstwo".

Plac Lenina. Samo południe. Z nieba leje się skwar. Przed pomnikiem pierwszego radzieckiego przywódcy gromadzą się ludzie. Pojawiają się flagi Donieckiej Republiki Ludowej, Rosji, kilka z sierpem i młotem. Na scenie przemawiają liderzy nieuznawanej Donieckiej Republiki Ludowej. Wznoszą okrzyki.

Nieco na uboczu stoi młody chłopak z flagą. Koszula z kołnierzykiem, przyczesane włosy. Na pochód przyszedł, bo chce pokazać swój patriotyzm, podkreślić jedność. Ale jedność Wschodu, nie Wschodu z Zachodem. Bo jego zdaniem, od początku był podział na dwie części. Ci ze Wschodu z korzeniami rosyjskimi, a ci drudzy – z Polski, Austro-Węgier i tak dalej. - Żyć wspólnie już nie będziemy – zaznacza.

Młoda Rosjanka chętnie powie, co myśli, ale chce zobaczyć legitymacje prasowe. Polskie dokumenty nie wystarczą. Dopiero akredytacja Donieckiej Republiki Ludowej sprawia, że zaczyna mówić. - Uważam Rosję za swoją ojczyznę, jak większość ludzi na Donbasie – podkreśla. Dodaje, że Kijów to teraz miasto faszystowskie i przez tamtejsze władze ginie wielu ludzi.

Różnica pokoleń spora, ale tęga kobieta w kapelusiku wtóruje młodszej krajance. Też chce przyłączenia do Rosji. Rozumie jednak, że teraz Donieck nie jest jej potrzebny. - Mają dużo własnych problemów – mówi. Martwi się, że w najbliższym czasie może być ciężko. Ale nie chce ukraińskiego rządu, który "doszedł do władzy po trupach". - Dlatego dążymy do odłączenia – tłumaczy.

Jeden z "ochroniarzy" wiecu. Czarna chusta na głowie, łańcuchem z legitymacją na szyi, koszulka moro, przy pasie jakiś rodzaj pałki. - Pilnuję, żeby nie było zamachów. Żeby ludzie wrócili spokojnie do domów – zaczyna. Wieszczy, że po wyborach na Ukrainie będzie dużo krwi, bo Kijów rozpocznie pacyfikację. Zapowiada walkę. - Wychowałem się w sierocińcu, rodziny nie mam. Stanę murem za swoim miastem.

Rozmowie przysłuchuje się mężczyzna w rozpiętej koszuli. Uśmiecha się błyskiem kilku złotych zębów. - Skąd wy? Z Polski? A czemu wy tam tak kłamiecie? - pyta, ale chętnie wypowie się do kamery. Bo tak naprawdę to wszystko wina Ameryki. - Potrzebny im gaz, węgiel i inne surowce. Przecież to takie oczywiste – podkreśla i kwituje: "Ale Donieckiej Republiki nie oddamy".

Aleh Barcewicz i Konrad Żelazowski z Ukrainy specjalnie dla WP.PL Operator: Leszek Świerszcz

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)