Kaczyński dostał poważne pogróżki?
Raz, dwa, trzy... siedem?! Aż siedmiu barczystych, uzbrojonych po zęby agentów nie odstępuje szefa Prawa i Sprawiedliwości nawet na krok - tak wygląda wzmocniona ochrona Jarosława Kaczyńskiego (62 l.). Czego boi się prezes? Jego współpracownicy mówią, że dostał poważne pogróżki. A po tragedii w Łodzi, gdy zginął człowiek w biurze PiS, wolą dmuchać na zimne.
"Za zdradę kula w łeb" - takie pogróżki wobec prezesa PiS zamieścili na stronie internetowej nacjonaliści przed marszem 13 grudnia.
Ale to był tylko internetowy jazgot – pojawiły się jednak poważne groźby. – Jest atmosfera przyzwolenia na takie rzeczy – mówi nam rzecznik partii Adam Hofman (31 l.). – Prezes ma profesjonalną, wzmocnioną, prywatną ochronę – dodaje.
Kaczyńskiego strzeże teraz grupa świetnie wyszkolonych byłych oficerów elitarnej jednostki GROM i byłych policjantów antyterrorystów. Ekipa bezpośrednio strzegąca polityka liczy pięć osób. Do tego jest dwóch ochroniarzy – kierowców. – To bardzo profesjonalna grupa, tak zwany szyk romboidalny – tłumaczy nam oficer Biura Ochrony Rządu.
Tuż przy samym Kaczyńskim, zawsze z tyłu i lekko po prawej stronie maszeruje dowódca grupy, odpowiedzialny także za ewakuację polityka w chwili zagrożenia. – Taka pozycja umożliwia najlepszą obserwację oraz natychmiastowe wyciągnięcie broni prawą ręką – tłumaczy oficer. Reszta agentów jest ustawiona w taki sposób, by każdy obserwował i odpowiadał za fragment terenu – pierścienia wokół prezesa PiS. Obaj kierowcy tak ustawiają auta, aby zablokować wjazd innych samochodów, a drzwiami zasłonić idącego polityka.
– To bardzo profesjonalna ochrona – ocenia były szef GROM, generał Roman Polko (49 l.). – To byli żołnierze GROM, zaprawieni w bojach, zdeterminowani i gotowi na wszystko, by profesjonalnie ochronić prezesa PiS.
Polecamy w wydaniu internetowym Fakt.pl: Mój lek zdrożeje o 120 razy?!