Tak się obala dyktatorów

Złapać za broń i wycelować ją w dyktatora czy wkładać kwiaty w lufy karabinów? Walczyć czy nie stosować przemocy - jak obalić uciskające narody reżimy? Pewien amerykański naukowiec przekonuje, że skuteczniejsza jest ta druga droga. I choć z jego prac korzystają pokojowi rewolucjoniści na całym świecie, niewielu zna jego nazwisko... To Gene Sharp.

Tak się obala dyktatorów
Źródło zdjęć: © AFP | Miguel Medina

Gdy szły na nich oddziały policji porządkowej, siedzieli. Gdy do tłumu zbliżały się czołgi, złapali się za ręce i stworzyli ludzki łańcuch. Gdy ciężki sprzęt otoczył plac, gdzie protestowali, pochylili głowy w stronę Mekki - zaczęli się modlić. Niektórzy nawet spali oparci o gąsienice czołgów. W końcu wygrali. Dzięki "milionowym marszom" odszedł ich znienawidzony prezydent - Hosni Mubarak. Niektóre metody, które Egipcjanie wykorzystali podczas tegorocznych protestów, 20 lat temu spisał amerykański uczony, Gene Sharp. Jego książka jest nazywana "przewodnikiem pokojowej rewolucji".

Ponad 80-letni Sharp obserwował Arabską Wiosnę ze swojego domu w Bostonie. Do Afryki Północnej zdecydował się pojechać jednak dziennikarz BBC Ruaridh Arrow, który kręcił film dokumentalny o Amerykaninie. Na placu Tahrir, w sercu egipskich protestów, spotkał aktywistę rozdającego tłumaczenia 198 metod działania bez użycia przemocy - stworzył je przed laty Sharp. Zagadnięty przez reportera Egipcjanin obruszył się: Amerykanie nie mówią nam co mamy robić. To egipska rewolucja. Faktycznie, niewielu zna nazwisko Gene'a Sharpa.

Od użycia koloru po "skrzyżowane nogi"

Książkę "Od dyktatury do demokracji" Sharp napisał z myślą o reżimie w Birmie na początku lat 90. Nie znał dobrze realiów tego kraju, więc jego analiza była ogólna. I to okazało się być wielką siłą jego pracy. Książka została przetłumaczona na kilkadziesiąt języków, często na własną rękę przez młodych aktywistów. Do jej tez stosowano się w Serbii, gdy obalano Miloszevicia, w czasie zrywu w Iranie po wyborach prezydenckich w 2009 roku, czy obecnie w krajach arabskich.

Nie wszystkie działania w Egipcie były "podręcznikowo" pokojowe - zdarzały się i starcia z policją, i bitwy na kamienie ze zwolennikami Mubaraka. Ale też Sharp nie ukrywa, że stosowanie biernego oporu nie oznacza wyeliminowania ryzyka ofiar. Podkreśla jednak, że jeśli tylko zdecydujemy się na użycie siły, reżim nie zawaha się wystawić przeciwko nam "najcięższych dział". To nie daje wielkich szans pokojowym zrywom. Sharp mówi więc jasno: planujcie, zastanówcie się jakie są filary władzy dyktatur i jak w nie uderzyć, nie używając przemocy.

By stało się to możliwe, podaje listę 198 metod działań bez przemocy. A te są bardzo różne: od zaleceń, by używać kolorów (pomarańczowy na Ukrainie, zielony w Iranie), symboli (zaciśnięta pięść serbskiego "Otporu!"), karykatur i sloganów (angielskie transparenty podczas protestów w krajach arabskich); przez masowe protesty; po opór Lysistraty (od sztuki Arystofanesa), inaczej nazywaną metodą "skrzyżowanych nóg". Lysistrata chciała zakończyć wojnę peloponeską, dlatego namówiła Greczynki, by w proteście… odmawiały seksu swoim mężom, aż będą gotowi do pokojowych negocjacji. W 2009 roku podobną metodę zastosowały Kenijki, znużone kryzysem politycznym, paraliżującym kraj (czytaj więcej).

WP: W styczniu 2011 r. w wyniku masowych protestów ustąpił prezydent Tunezji Zine al-Abidine Ben Ali, w lutym Egipcjanie obalili Hosniego Mubaraka. Protestujący w tych krajach używali pokojowych metod, niektóre z nich są na stworzonej przez pana liście 198 metod działania bez użycia przemocy. Co pan czuł obserwując Arabską Wiosnę?

Gene Sharp: Byłem pełen szacunku dla ich osiągnięć, ich wyboru, by nie używać przemocy i bardzo zadowolony z tego, że w dużej mierze udało im się utrzymać dyscyplinę i nie stosować siły.

WP: Czy był pan w kontakcie z protestującymi w Tunezji lub Egipcie?

Nie podczas rewolucji w tych krajach. Mieliśmy kontakt z Egipcjanami w minionych latach, ale nie podczas samego konfliktu w Egipcie.

WP: Ludzie żyjący pod rządami dyktatorskimi często boją się walczyć o swoje prawa. Jak ich do tego zachęcić?

To bardzo pocieszające, gdy w czasie kryzysu słyszy się ludzi mówiących: "Nie boję się". Wyzbycie się strachu osłabia reżim - to coś bardzo ważnego. Gandhi zawsze to podkreślał.

WP: Po Tunezji i Egipcie rewolucja ogarnęła inne arabskie kraje, ale np. protesty w Libii przekształciły się w brutalną rebelię. Dlaczego pokojowy scenariusz nie zawsze się sprawdza, a demonstracje zamieniają się w powstanie?

To niebezpieczeństwo większości dużych konfliktów. Tyranom zależy na tym. Myślę, że protestujący muszą być bardzo ostrożni. Przykładowo to, co stało się w Libii, jest tragiczne. Jeden generał zdezerterował ze swoimi żołnierzami z sił Kadafiego i zabrał broń. Najwyraźniej rebelianci ją przyjęli. Takiej sytuacji nie było w innych miejscach. Reżim Kadafiego wiedział, że przemoc będzie działać na jego korzyść. Sprawa dezercji oficerów powinna być lepiej zbadana.

WP: Jakie błędy popełniają organizatorzy pokojowych rewolucji?

Jednym z nich jest myślenie, że nie muszą się już niczego uczyć, że wszystko wiedzą. To niebezpieczne, bo wcale nie wiedzą wszystkiego. Zakładają też, że jeśli nie będą używać przemocy, represyjny rząd także jej nie użyje. Tak nie będzie. (Władza - red.) użyje przemocy do zniszczenia ruchu. Nie bądźmy zaskoczeni. Niektórzy protestujący myślą, że nie potrzebują strategii, że mogą opierać się na przeczuciach. Kiedy jakiś protestujący mówi: "Myślę, że powinniśmy to zrobić, bo tak czuję", to jest to czysty nonsens. Trzeba bardzo ostrożnie zaplanować strategię.

WP: W książce "Od dyktatury do demokracji" pisze pan o dyscyplinie nieużywania przemocy. Jak można zachować spokój, gdy widzi się przyjaciół, krewnych aresztowanych, a nawet mordowanych? Czy jest możliwe wyćwiczenie takiej dyscypliny?

Tak. Sądzę, że najważniejszą rzeczą jest zdanie sobie sprawy - tak jak to uczyniono w Syrii (wywiad został przeprowadzony w 2011 r. - przyp.) - że stosując przemoc, osłabiamy własne siły. Dokładnie tego oczekuje reżim. By osiągnąć sukces, trzeba pozostać przy pokojowych działaniach, bo to dla reżimu najtrudniejsze do pokonania. WP: Pana książki są zakazane w niektórych krajach. Był pan nawet oskarżany o bycie agentem CIA.

Tak, tak. To prawda, że moje książki są zakazane w niektórych państwa. Aresztuje się ludzi tylko dlatego, że mają kopię, tłumaczenie małej książki "Od dyktatury do demokracji". To nie ma nic wspólnego z CIA, bo nigdy nie wspierałem CIA. Nigdy bym też nie przyjął wsparcia CIA. Te oskarżenia to propaganda.

WP: Czuł pan kiedyś, że pana życie jest w niebezpieczeństwie?

Nie, niespecjalnie.

WP: W Moskwie księgarnie, sprzedające pana książki, "przypadkowo" spłonęły?

Nie jest jasne, czy to był to wypadek. Na pewno spłonęły, choć nie całkowicie. Był problem z rosyjskim tłumaczeniem "Od dyktatury do demokracji". Agent FSB (sukcesorki KGB) nakazał moskiewskiej drukarni zaprzestania druku. "Ta książka to bomba". Osoby starające się, by książka została wydana, zabrały manuskrypt i wydrukowały ją poza Moskwą. Dyktatorzy nie chcą, by ludzie wiedzieli, że mogą sami się wyzwolić, więc starają się powstrzymać rozprzestrzenianie takich informacji.

WP: Ludzie z krajów, w których panuje dyktatura, przychodzą do pana, szukając pomocy. Jakie daje im pan rady?

Po pierwsze, odmawiamy udzielania rad jakimkolwiek grupom, mówienia, co powinni zrobić. Nie znamy dogłębnie ich sytuacji. Jesteśmy ludźmi z zewnątrz, więc to nie nasza odpowiedzialność. Jest bardzo źle udzielać rad, które okazałyby się niewłaściwe.

Na naszej stronie internetowej aeinstein.org ( Instytut Alberta Einsteina to organizacja założona przez Sharpa, monitoruje pokojowe ruchy oporu na świecie - red.) są materiały o tzw. "Samowyzwoleniu: Przewodnik do strategicznego planowania akcji, by zakończyć dyktatury lub inne represje". Ludzie szukający pomocy muszą znać dokładnie własną sytuację. Muszą uczyć się o pokojowej walce. Jest wiele materiałów w języku angielskim, które powinni przestudiować. Bardzo ważne jest też prześledzenie poprzednich konfliktów z reżimem i przeanalizowanie błędów, które wówczas popełniono. Muszą myśleć strategicznie, tak jak to robią oficerowie wojsk.

WP: Czy przeprowadzenie efektywnej, pokojowej rewolucji bez strategii jest niemożliwe?

Nie jest niemożliwe, ale o wiele trudniejsze niż być musi. Niektóre ruchy nie mają planu, a jednak, dzięki doświadczeniu, są w stanie opracować wytyczne dla ruchu, utrzymać dyscyplinę niestosowania przemocy i kontrolować strach. Muszą być w stanie zaplanować opór po określeniu słabych i mocnych stron reżimu.

WP: Jaka jest różnica między pokojową walką a pacyfizmem?

Dla mnie pacyfizm to nie to samo co walka pokojowa. To różny typy przekonań i zachowań. Niektórzy pacyfiści mogą być bardzo pomocni w walce. Wielu pacyfistów nie wierzy jednak w konflikt. Walkę bez przemocy często stosują nie pacyfiści, ale w większości zwykli ludzie. W innej sytuacji użyliby przemocy, ale rozumieją, że nieużywanie siły oznacza wiele korzyści w obecnym konflikcie.

WP: Jaka jest rola międzynarodowej opinii, krajów, które są obserwatorami pokojowych rewolucji? W Syrii trwają pokojowe demonstracje, ale odpowiedź reżimu jest brutalna. Co my, jako obywatele świata, możemy zrobić?

Musimy obserwować, co się dzieje, obnażać i rozprzestrzeniać informację. Wiele rzeczy może być zrobione przez dyplomację lub sankcje ekonomiczne.

Trzeba zrozumieć, że jeśli zacznie się osłabiać dyktaturę, po stronie dyktatora znajdą się ludzie, którzy nie będą szczęśliwi - będą wściekli i zdolni do strasznych rzeczy. Trzeba być na to przygotowanym. Nie należy być zaskoczonym, kiedy zaczną zabijać ludzi, torturować ich. Właśnie dlatego chcemy obalić taki reżim. Nie da się go zniszczyć przemocą. Stosowanie siły przez opozycję tylko uszczęśliwi dyktatorów. Przemoc daje reżimowi możliwość zmiażdżenia ruchu. Pokojowa walka to jedyny sposób, by pozbyć się dyktatur.

Pytała: Małgorzata Pantke, Wirtualna Polska

Wywiad został przeprowadzony w październiku 2011 roku.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)