"Spodziewałem się tego". Polacy z Manchesteru wstrząśnięci po zamachu

Jedni myślą o wyjeździe, inni przeszli już nad faktem wybuchu do porządku dziennego. Brytyjska Polonia opowiada Wirtualnej Polsce o tym, jak czuje po zamachu na koncercie Ariany Grande.

Marta i Rafał - Polacy mieszkający w Manchesterze
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Karolina Rogaska

Manchester to jeden z większych polskich ośrodków emigracyjnych na Wyspach. Mieszkający tam Polacy, podobnie jak wszyscy w mieście, są wstrząśnięci wydarzeniami z miejscowej hali, gdzie doszło do zamachu terrorystycznego. Czy czują się bezpiecznie? Czy zamach cokolwiek zmieni w ich życiu?

- Nie jestem zaskoczony zamachem. Spodziewałem się go, bo już na początku 2016 można było zaobserwować wzmożoną aktywność grup terrorystycznych w Anglii. Sądzę, że na liście zagrożonych miast jest też Birmingham - mówi Robert, który temat terroryzmu na świecie śledzi na bieżąco. Sam się nie obawia - twierdzi, że jest uodporniony, bo pracował "w bardzo niebezpiecznych miejsach". Ale podejrzewa, że u wielu rodaków mieszkających w Manchesterze wydarzenia poniedziałkowego wieczoru wzbudziły silny niepokój. I ma rację.

Ucieczka nie miałaby sensu

Jolanta mieszka w Manchester z chłopakiem. Są tam od kilku lat, przyjechali za zarobkiem. - Zazwyczaj takie sprawy mnie bardzo nie ruszają, ale teraz się rozpłakałam. Bo to się stało tuż obok mnie. W miejscu, w którym mieszkam i pracuję - opowiada. Mówi, że przeszło jej przez głowę, żeby natychmiast wracać do Polski, ale zaraz przypomniała sobie, dlaczego tu jest. Anglia daje możliwość zarobku, o jakim nie mogłaby marzyć w Polsce. A więc zostaje, ale teraz poza chłopakiem będzie jej jeszcze towarzyszył lęk.

Z kolei Marta mówi, że strach był już wcześniej, bo "nigdzie nie można się już czuć bezpiecznym". Nie było jej w mieście w momencie zamachu, ale w okolicy Manchester Arena akurat przebywała jej siostra i szybko zdała relację z wydarzeń. - Poza niepokojem czuję też złość i smutek. Bo kto to widział zabijać takich młodych ludzi - tłumaczy Marta.

Marta i jej siostra mieszkają w Manchesterze
© Archiwum prywatne | Karolina Rogaska

Więcej spokoju ma w sobie Rafał. Kiedy zdał sobie sprawę, że ledwie miesiąc temu oglądał na zaatakowanym stadionie inny koncert, to przeszedł go dreszcz. - Ale zdałem sobie sprawę, że przecież i tak nie mam wpływu na takie sytuacje - wyjaśnia. Czy myślał, żeby wyjechać? - Mieszkam w Wielkiej Brytanii od 13 lat, w tym mieście od czterech i nie chcę tego zmieniać. Taka ucieczka nie miałaby sensu, bo w innym miejscu też mogę zginąć. Ale z pewnością po tych wydarzeniach Manchester Arena już nigdy nie będzie tym samym miejscem.

Nie przeszukują jak trzeba

Każdy z naszych rozmówców twierdzi, że od początku był przekonany, że za atakiem stoją dżihadyści. - Myślę też, że nawaliła ochrona obiektu - wnioskuje na podstawie swoich doświadczeń Jolanta. - Przy wejściu na wydarzenia sprawdzają każdego dokładnie, ale już jak się wyjdzie na papierosa i wraca, to nikt nie przeszkuje jak trzeba.

Rafał w czasie koncertu na Arena Manchester
© Archiwum prywatne | Karolina Rogaska

Inne zdanie na temat standardów bezpieczeństwa na stadionie ma Rafał. - Wnieść tam coś jest rzeczą prawie niemożliwą. Jak byłem w Arenie z dziewczyną, to musieliśmy oddać napoje, a potem sprawdzano nas przy pomocy psów i detektorami metalu - mówi mężczyzna. Wynikałoby z tego, że zamachowiec musiał być perfekcyjnie przygotowany do przechytrzenia strażników pilnujących obiektu.

Cała Anglia płacze

O ile pojawiają się wątpliwości co do przygotowania służb brytyjskich na ewentualność zamachu, o tyle ich działania już po nim spotykają się ze słowami pochwały. - Muszę przyznać, że teraz nie można im nic zarzucić, są w pełnej gotowości - stwierdza Marta. Siostra opowiedziała jej, że na niebie nad miastem chwilę po zamachu pojawiły się helikoptery, a panika mieszkańców została opanowana zanim zdążyła się na dobre rozpalić.

Marta zdradza też, że jest poruszona zachowaniem "zwykłych mieszkańców" - otworzyli swoje domy dla ludzi, którzy musieli zostać w mieście i rodzin poszkodowanych. Tak, żeby każdy mógł odpocząć w cieple w tę trudną noc.

Jak mówi Rafał, inną reakcją na zamach jest mocne postanowienie jego kolegów z pracy, którzy mają dzieci: "Nie puszczać ich nigdy na takie wydarzenia". I podkreśla, że to dzień, "w którym płacze cała Anglia".

Wybrane dla Ciebie
Dwa podpisy, jedno weto. Prezydent zdecydował ws. trzech ustaw
Dwa podpisy, jedno weto. Prezydent zdecydował ws. trzech ustaw
Powszechne szkolenia obronne. Program ruszył z impetem
Powszechne szkolenia obronne. Program ruszył z impetem
Prognozy GUS. Co czeka Polskę demograficznie za 35 lat?
Prognozy GUS. Co czeka Polskę demograficznie za 35 lat?
Ziobro zostaje w Budapeszcie. "Szykuję się na ciężką bitwę"
Ziobro zostaje w Budapeszcie. "Szykuję się na ciężką bitwę"
Reuters: USA szykują bazę wojskową w Damaszku
Reuters: USA szykują bazę wojskową w Damaszku
Szwedzkie lotnisko zamknięte. Przez drony
Szwedzkie lotnisko zamknięte. Przez drony
Kaczyński o decyzji komisji ws. Ziobry: tu nie chodzi o sprawiedliwość
Kaczyński o decyzji komisji ws. Ziobry: tu nie chodzi o sprawiedliwość
Immunitet Ziobry. Jest decyzja komisji
Immunitet Ziobry. Jest decyzja komisji
Serdeczni czy zazdrośni? Jak naprawdę widzą się Polacy
Serdeczni czy zazdrośni? Jak naprawdę widzą się Polacy
Dożywocie dla rosyjskiego żołnierza. Zastrzelił ukraińskiego jeńca
Dożywocie dla rosyjskiego żołnierza. Zastrzelił ukraińskiego jeńca
Ławrow popadł w niełaskę Kremla? Nie było go na kluczowym posiedzeniu
Ławrow popadł w niełaskę Kremla? Nie było go na kluczowym posiedzeniu
Spotkanie w Belwederze. Prezydent przyjął nowych ambasadorów w Polsce
Spotkanie w Belwederze. Prezydent przyjął nowych ambasadorów w Polsce