Referendum w Turcji. Czy zmieni się system polityczny?
Tureckie media podają, że w niedzielnym referendum konstytucyjnym za zmianą systemu politycznego z parlamentarnego na prezydencki opowiedziała się większość wyborców. Jak podaje agencja Anatolia po przeliczeniu 95 proc. głosów "za" było 51,7 proc. wyborców. Wiceszef Partii Ludowo-Republikańskiej oświadczył, że w trakcie referendum próbowano podjąć nielegalne działania na rzecz rządu.
16.04.2017 | aktual.: 16.04.2017 19:33
W niedzielę po południu w Turcji zakończyło się referendum w sprawie zmiany systemy politycznego z parlamentarnego na prezydencki.
Jak podaje telewizja NTV za zmianą ustroju na prezydencki głosowało aż 63 proc. obywateli. Przeliczono jak dotąd 24 proc. głosów.
Natomiast turecki portal 59,4 proc. Hurriyet Daily News po przeliczeniu 40 proc. głosów podał, że za zmianą w konstytucji opowiedziało się 59,4 proc., przeciw było 40,6 proc. wyborców.
Z danych przedstawionych przez agnecję Anatolia, która przeliczyła 95 proc. głosów wynika, że zmianę ustroju poparło 51,7 proc. głosujących.
Jak informuje telewizja Haberturk frekwencja w niedzielnym referendum wyniosła ok. 86 proc.
Do wzięcia udziału w referendum uprawnionych było ok. 55,3 mln osób. Ponad 167 tys. lokali wyborczych otwartych było do godz. 15 czasu polskiego na wschodzie Turcji i do 16 w pozostałej części kraju. Turcy za granicą głosowali wcześniej.
Pierwsze wstępne wyniki spodziewane są w niedzielę wczesnym wieczorem.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan, oddając głos, wyraził nadzieję na wysoką frekwencję. Przekonywał, że proponowane zmiany pozwolą zapewnić krajowi bezpieczeństwo, stabilność i rozwój gospodarczy.
- To referendum nie jest zwykłym głosowaniem (...) ma ono zadecydować o zmianie systemu rządów. Wierzę, że nasz naród opowie się za szybszym rozwojem a nawet skokiem naprzód. Wierzę, że mój naród przy podejmowaniu decyzji dokona kroku ku przyszłości - powiedział Erdogan dziennikarzom. I dodał, że wierzy w demokratyczny zdrowy rozsądek Turków.
Natomiast wiceszef głównego opozycyjnego ugrupowania w Turcji, Partii Ludowo-Republikańskiej (CHP), powiedział, że podczas niedzielnego głosowania w referendum ws. zmiany systemu rządów z parlamentarnego na prezydencki były podejmowane nielegalne działania na rzecz rządu.
- Wiele nielegalnych działań jest obecnie podejmowanych na rzecz rządu, ale "nie" w końcu zwycięży - powiedział Erdal Aksunger. Odniósł się - jak podaje agencja Reutera - do decyzji komisji wyborczej o przyjmowaniu niepodstemplowanych kart do głosowania.
Na kilka godzin przed zamknięciem lokali do głosowania Najwyższa Komisja Wyborcza poinformowała na swojej stronie internetowej, że jako ważne będzie liczyła głosy, które nie zostały podstemplowane przez władze, chyba że zostaną wykazane oszustwa.
Zaproponowane do konstytucji zmiany mają rozszerzyć kompetencje prezydenta, który stałby się jednocześnie szefem państwa i rządu. A co za tym idzie będzie mógł sprawować władze za pomocą dekretów. Ponadto miałby większy wpływ na wymiar sprawiedliwości oraz mógły rozwiązać parlament.
Podczas niedzielnego referendum nie obyło się bez tragicznego incydentu. W zamieszkanej głównie przez Kurdów prowincji Diyarbakir w wiejskiej szkole służącej jako punkt wyborczy doszło do strzelaniny. Dwie osoby zginęły a jedna została ranna. Przyczyny incydentu nie są znane.
Źródło: PAP