Podsumowanie głośnej afery Amber Gold. Liczby są porażające
Zarząd w więzieniu, 850 milionów złotych długu, 18 tysięcy wierzycieli i tylko 32 miliony odzyskane. Tak wyglądają dwa lata rozliczania afery Amber Gold.
Afera Amber Gold wybuchła dwa lata temu, kiedy parabank ogłosił upadłość. Działalność gospodarcza aferzystów polegała na zastosowaniu piramidy finansowej. Klienci łudzeni wysoką stopą oprocentowania wpłacali pieniądze na konto firmy. Większość z nich nie uzyskała zwrotu swoich pieniędzy. Prezes oraz jego żona od dwóch lat znajdują się w areszcie.
Obecnie majątek spółki szacuje się na 110 milionów złotych, co stanowi 1/8 całkowitego zadłużenia. Do tej pory udało się sprzedać 9 nieruchomości firmy za prawie 10 milionów złotych. W skład majątku spółki wchodziło również 146 aut, które udało się spieniężyć za łączną kwotę 8 milionów złotych. 3 miliony złotych udało się odzyskać dzięki sprzedaży sprzętu biurowego — mebli, komputerów oraz telefonów.
Na nowego właściciela czeka nadal 57 kilogramów złota. Do tej pory nie znalazł się nikt, kto chciałby kupić je wedle rynkowej wartości, którą oszacowano na 8 milionów złotych. Kruszec miał być zabezpieczeniem lokat.
Połowę majątku spółki stanowią pożyczki udzielone firmom oraz osobom fizycznym. Wszyscy dłużnicy winni są łącznie Amber Gold prawie 52 miliony złotych. Z prawie 4 tysięcy udzielonych kredytów w całości spłacono do tej pory ledwie 300. Osoby, które liczą, że nie będą musiały spłacić zaciągniętego kredytu mogą bardzo mocno się pomylić, ponieważ syndyk wysłał już tysiąc wezwań do zapłaty popartych sądowym tytułem wykonalności.
Na poczet długów firmy zabezpieczono majątek Marcina i Katarzyny P. o łącznej wartości 14 milionów złotych. Dzięki działaniom syndyku ustanowiono przymusową hipotekę na dwóch mieszkaniach — w Pruszczu Gdańskim oraz w Rusocinie.
Ostateczna lista wierzycieli Amber Gold będzie znana dopiero w maju przyszłego roku, ale nie oznacza to, że wówczas dojdzie do uregulowania wszystkich należności. Nie należy spodziewać się jednak, że wierzyciele otrzymają cały swój wkład.
Amber Gold była firmą, która miała inwestować w złoto i inne kruszce. Swą działalność rozpoczęła w 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji — przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku — które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia 2012 r. firma ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.
W ciągu dwóch lat badania sprawy nadal nie znamy odpowiedzi na fundamentalne pytania. Śledztwo nie ujawniło do tej pory, w jaki sposób Marcinowi P. udało się w ciągu jednego dnia założyć działalność parabankową mimo niespełniania wymogów ustawowych. Szczególnie że jak wynika z opublikowanych materiałów premier wiedział o zagrożeniu, jakie niesie ze sobą działalność Amber Gold.