Niemcy wywożą polskie koty
Trzydzieści, czterdzieści euro można w Niemczech zarobić na... polskim kocie. Zwykłe dachowce są wywożone za zachodnią granicę, by tam walczyły z plagą myszy. W Poznaniu pojawiły się panie, które poszukują i wyłapują dzikie koty. Szczególnym powodzeniem cieszą się kotki z małymi.
08.09.2005 | aktual.: 08.09.2005 09:17
– Na podwórku w firmie pojawiła się kotka z małymi kociętami – opowiada Jan Cynka. – Podkarmialiśmy ją i nawet zaczęliśmy się zastanawiać, co z nią zrobimy zimą. Któregoś dnia przyszła kobieta w średnim wieku z pytaniem, czy tutaj jest może kotka z młodymi. Potem pojawiła się kolejna pani. W sumie przyszły trzy. Nie chciały odpowiedzieć na żadne pytania: skąd są, ani po co im te kotki.
Jak twierdzi Cynka, kobiety sprawiały wrażenie profesjonalnie przygotowanych do wyłapywania kotów. Miały wyściełany koszyk z przykryciem i jedzenie dla czworonogów. – Jak się potem od znajomych hodowców dowiedziałem się, złapane koty trafiają do Niemiec, gdzie są sprzedawane – dodaje.
– Nic o tej sprawie nie wiem – twierdzi Irena Nalewaj, prezes Zarządu Stowarzyszenia Hodowców Kotów Rasowych. – ale dokładnie postaramy się zbadać tę sprawę.
„Niż” kotów
– Słyszałam, że podobny proceder kwitnie w innych miastach położonych stosunkowo niedaleko niemieckiej granicy – mówi Ewa Zgrabczyńska z Fundacji „Irbis’’. – Jest to nielegalne. Sprzeczne z zasadami prawa. Panie wywożące koty za granicę, gdy nie znajdą nabywcy, prawdopodobnie je tam zostawiają. Zwierzęta są, tak samo, jak tu, bezdomne. W Niemczech jest ,,niż demograficzny’’ zwierząt domowych.
– Politykę sterylizacji dzikich kotek prowadzi się tam od dawna. Stąd brakuje małych kociąt i kotów łownych – podkreśla Alina Kasprowicz z Fundacji ,,Zwierzęta i My’’. – Inna jest też tam kultura. O zwierzę trzeba się starać. A potem o nie dbać. Fundacja pani Aliny współpracuje z niemieckimi aktywistkami, które co kilka tygodni przyjeżdżają do Poznania po psy i koty.
– Biorą także zwierzęta stare, ułomne, bo w Niemczech starsi ludzie poczytują sobie za zaszczyt opiekę nad takim psem czy kotem – mówi A. Kasprowicz. – Przy kolejnej wizycie otrzymuję zdjęcia tych zwierząt. Wierzę, że jest im dobrze. Psy, koty i fretki (trzeci pod względem liczebności zwierzak domowy na Zachodzie) muszą mieć przy przekraczaniu granicy paszporty. – Przychodzi do mnie lekarz, który szczepi zwierzęta, chipuje, wystawia dokumenty – zapewnia A. Kasprowicz. Taką samą politykę prowadzi Schronisko dla Zwierząt w Szczecinie, które podpisało specjalne porozumienie ze Stowarzyszeniem ,,Zwierzęcy Telefon Zaufania’’. Przez nie zwierzęta trafiają do zagranicznych właścicieli.
Koci interes
– Mieszkańcy Poznania nie zdają sobie sprawy z liczby kotów w mieście! Do naszej fundacji codziennie dzwoni ktoś w tej sprawie – zapewnia E. Zgrabczyńska. – A są one i chore i kalekie. Ostatnio w Poznaniu dzieje się wiele dziwnych rzeczy związanych z bezpańskimi kotami. – Do nas również docierają sygnały o odłowie dzikich zwierząt i wywozie ich do Niemiec. Ktoś ma w tym duży interes – z niepokojem mówi Stefania Kozłowska, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. – Administracje bloków, instytucji walczą z kotami. Raczej przychylnie patrzą na ich wywóz. A mnie nękają obawy. – Proponuję, by osoby widzące kogoś, kto odławia koty wezwały Straż Miejską lub policję – apeluje Ewa Zgrabczyńska z Fundacji ,,Irbis’’.
Koci paszport
Koty przy przekraczaniu granicy powinny mieć specjalne paszporty ze świadectwem szczepienia. Kocięta do 1 miesiąca życia nie muszą go jeszcze posiadać. Wystawia je Izba Lekarsko-Weterynaryjna za pośrednictwem okręgowych izb i lekarzy weterynarii.
Beata Marcińczyk, Elżbieta Podolska