MON broni Misiewicza. "Brudna gra przeciwko Macierewiczowi"
Władze PiS ostro oceniły brak kompetencji Bartłomieja Misiewicza do pełnienia funkcji w sferze publicznej. Ministerstwo obrony broni jednak współpracownika Antoniego Macierewicza. Wiceszef resortu Bartosz Kownacki przekonuje, że ataki na Misiewicza to element "brudnej gry mającej na celu zdyskredytowanie ministra obrony".
18.04.2017 12:13
Minister Kownacki w imieniu Antoniego Macierewicza odpowiedział na interpelację posłów PO "w sprawie wizerunku medialnego MON w kontekście przywilejów Bartłomieja Misiewicza". Co ciekawe, w piśmie datowanym na 13 kwietnia minister Kownacki pisze, że Misiewicz jest szefem gabinetu politycznego MON. A już trzy tygodnie wcześniej m.in. premier Beata Szydło twierdziła, że współpracownik Antoniego Macierewicza nie pełni już żadnych funkcji kierowniczych.
"Od momentu objęcia funkcji Ministra Obrony Narodowej przez Antoniego Macierewicza prowadzona jest brudna gra mająca na celu zdyskredytowanie ministra i podległy mu resort, a jedną z odsłon tej gry jest atak medialny na Szefa Gabinetu Politycznego MON – Bartłomieja Misiewicza" – uważa Kownacki.
I staje w obronie byłego rzecznika MON w kontekście słynnej imprezy w Białymstoku. Minister pisze, że Bartłomiej Misiewicz na terenie Białegostoku wykonywał obowiązki służbowe związane z otwarciem punktu informacyjnego Wojsk Obrony Terytorialnej w Wojewódzkim Sztabie Wojskowym w Białymstoku. " Przyjechał tam 19 stycznia 2017 r., dzień przed otwarciem placówki. Nie miał przydzielonej ochrony. Wieczorem wraz z towarzyszącym mu urzędnikiem poszli na kolację, a następnie udali się do klubu studenckiego" – pisze wiceminister obrony. Dodaje, że kilka dni później w mediach pojawiły się publikacje na temat tej imprezy oraz relacje świadka, który był w klubie studenckim. Opublikował je m.in. Zbigniew Stonoga.
Kilka dni później relacje z tej imprezy pojawiły się w mediach, m.in. dziennik „Fakt” w dniu 23 stycznia br. opublikował zdjęcie przedstawiające rzecznika MON i Patryka Jackowskiego zrobione w dniu 19 stycznia br. Następnie wyemitowano rozmowy z Patrykiem Jackowskim na antenie TVN 24 i w Internecie przez Zbigniewa Stonogę. "Należy podkreślić, że całość sprawy miała na celu – poprzez zorganizowanie ww. prowokacji – skompromitować Bartłomieja Misiewicza, a w konsekwencji Ministra Obrony Narodowej i cały resort" – uważa Kownacki. Wiceminister przypomniał, że poruszając się służbową limuzyną, Misiewicz działał w ramach przydzielonych mu uprawnień.
MON nie odniosło się do pytań posłów PO dotyczących tego, czy - jak podawały media - Misiewicz dostał do swojej dyspozycji limuzynę, którą odebrano pierwszemu zastępcy szefa Sztabu Generalnego. Nie padła także odpowiedź, czy to prawda, że były rzecznik MON zażądał zmiany użytkowanej Skody Superb na BMW 7.
Specjalnie powołana przez Jarosława Kaczyńskiego komisja w ubiegłym tygodniu orzekła, że Misiewicz nie ma kwalifikacji do pełnienia funkcji w sferze administracji publicznej, spółkach Skarbu Państwa czy innych sferach życia publicznego. Politycy przeprosili za to, że Polacy mogli się poczuć zażenowani tą sprawą.