Kibic Legii Warszawa pozywa sąd. Od trzech lat czeka w areszcie na wyrok
Maciek Dobrowolski, kibic warszawskiej Legii, wniósł do sądu pozew cywilny przeciwko Aleksandrze Kussyk, przewodniczącej składu sędziowskiego w procesie, w którym siedzi na ławie oskarżonych. Wkrótce miną trzy lata odkąd trafił do aresztu. Miał brać udział w przemycie narkotyków z Holandii. To zeznanie świadka koronnego - jedyny dowód jaki obciąża oskarżonego. Dla prokuratury i sądu wystarczający, aby pozbawić go trzech lat normalnego życia.
06.05.2015 | aktual.: 06.05.2015 13:49
Wspomniany pozew dotyczy naruszenia dóbr osobistych. - Chodzi o ograniczenie kontaktów z rodziną oraz sposobu przeprowadzenia widzeń, które obecnie odbywają się przez pleksę, a nie bezpośrednio. Poza tym oskarżonemu nie podoba się, że nie ma możliwości telefonicznego kontaktu z obrońcą - mówi Wirtualnej Polsce osoba znająca treść pozwu, ale prosząca o zachowanie anonimowości. Dobrowolski chce, aby sąd zakazał sędzi prowadzącej sprawę działań naruszających wspomniane dobra.
Maciek Dobrowolski ma 37 lat i wyższe wykształcenie. Pracował jako dziennikarz, pisał artykuły m.in. do czasopisma "Nasza Legia". - Typ społecznika. Zawsze służył pomocą, chętnie angażował się w akcje patriotyczne i charytatywne - mówi Wirtualnej Polsce jeden z kibiców stołecznej drużyny. Przypomina, że w 2010 roku Dobrowolski był wśród współorganizatorów charytatywnego "meczu dla Wojtka". Ekipa z Łazienkowskiej przed własną publicznością zmierzyła się z holenderskim Den Haag, a całkowity dochód z tego pojedynku został przekazany kibicowi Legii choremu na sarkodoidozę. - Maciek był odpowiedzialny za ściągnięcie do Polski rywala stołecznej drużyny - wspomina kibic, który również uczestniczył w organizacji tamtego pojedynku.
Kibice Legii wspominają, że Dobrowolski utrzymywał bliskie kontakty zarówno z klubem jak i kibicami Den Haag, z którymi fani mistrza Polski mają tzw. "zgodę". Z racji tego, że jako jeden z nielicznych posługiwał się językiem angielskim, pełnił funkcję pośrednika między stronami. Zdaniem świadka koronnego, którym jest Maciek H. ps. "Hanior", diler narkotyków i były kibic Legii, a obecnie wróg numer jeden na stołecznej "Żylecie", Dobrowolski jeździł do Holandii w zupełnie innym celu.
Dobrowolski miał pomagać w przemycie narkotyków z Holandii do Polski. Według "Haniora" był tłumaczem gangu Szkatuły, grupy specjalizującej się w transporcie marihuany. Zeznań "koronnego" nie potwierdzają jednak pozostali świadkowie, w tym Sebastian R., który do Holandii miał jeździć na zmianę z Dobrowolskim. - Człowiek, który brał rzekomo czynny udział w całym procederze, powiedział, że nie zna mojego klienta - mówi Wirtualnej Polsce obrońca oskarżonego, mec. Michał Korolczuk. Co jeszcze podważa zeznania "Haniora"?
- Dane z hoteli w Holandii nie potwierdzają ilości i częstotliwości wyjazdów deklarowanych przez prokuraturę w akcie oskarżenia. Rozbieżność jest olbrzymia - tłumaczy Korolczuk. Adwokat oskarżonego podkreśla również, że Dobrowolski pracował, więc nie miał możliwości pojawiać się w Holandii ze wskazaną przez śledczych częstotliwością. W sprawie nie przedstawiono również żadnych bilingów.
Dobrowolski został aresztowany pod koniec maja 2012 roku. W tym miesiącu miną trzy lata odkąd trafił za kratki. W świetle prawa jest osobą niewinną. Choć w sprawie odbyło się już ponad 60 rozpraw, sąd wciąż nie wydał wyroku. Co jakiś czas zapada natomiast decyzja o przedłużeniu aresztowania. Sąd decyduje się na taki ruch w obawie przed matactwem.
Z tym argumentem nie zgadza się obrońca oskarżonego. - Świadek o którym wspominałem (Sebastian R. - przyp. red.) został już przesłuchany, zeznania dotyczące Maćka złożył również świadek koronny. Obawa wpływania na kogokolwiek jest bezpodstawna - mówi Korolczuk. Zdaniem mecenasa areszt powinien zostać uchylony już dwa lata temu. - W tym okresie uchylono areszt mężczyźnie posiadającemu analogiczne zarzuty - przypomina adwokat.
Sądu te argumenty jednak nie przekonują. Co najmniej do końca sierpnia Dobrowolski będzie siedział w areszcie. - Sąd jest niezależny, a sędziowie są niezawiśli. Sąd dysponując materiałem dowodowym uznał, że są powody do tego, aby ten areszt przedłużyć - mówi Wirtualnej Polsce Jerzy Leder, rzecznik prasowy Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
- Skoro sąd w dalszym ciągu nie widzi możliwości uchylenia aresztu, to obawiam się, że za rok czy dwa również będzie podobnie - kończy Korolczuk.