Jak się zaczęła afera w ministerstwie rolnictwa?
Na podstawie sfałszowanych dokumentów
Ministerstwo Rolnictwa miało przekształcić atrakcyjny grunt na
Mazurach w ziemię, na której można zbudować choćby ekskluzywny
ośrodek wczasowy. Operacja się nie udała, a w gronie podejrzanych
jest Andrzej Lepper - pisze gazeta "Metro".
11.07.2007 | aktual.: 11.07.2007 06:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Lepper potwierdził, że wniosek o odrolnienie działki w Muntowie leży w ministerstwie od końca lutego br. Miał go złożyć wójt gminy Mrągowo Jerzy Krasiński.
Z ustaleń "Metra" wynika jednak, że wniosek wójta, opinia z urzędu marszałkowskiego, izby rolnej, a nawet pismo proboszcza są sfałszowane. Jak to możliwe?
Wszystko zaczęło się w połowie czerwca br. Wówczas Ministerstwo Rolnictwa skontaktowało się z Andrzejem Boberem, dyrektorem departamentu infrastruktury Urzędu Marszałkowskiego w Olsztynie. Urzędnicy resortu pytali, dlaczego opinia dotycząca odrolnienia ziemi wysłana z departamentu różni się od pism, które do tej pory były przesyłane do ministerstwa. Na prośbę Andrzeja Bobera ministerstwo przefaksowało dokument do departamentu. Wtedy wyszło na jaw, że to podróbka!
Urzędnicy marszałka odkryli także, że ani w tym, ani w poprzednim roku nie dostali od gminy Mrągowo żadnego wniosku o odrolnienie ziemi. Ale dyrektor nie powiadomił o tym przełożonych. Opowiedział im o tym dopiero wczoraj, kiedy cała Polska tropiła już działki na Mazurach. Wniosku o odrolnienie nie składał do ministerstwa też wójt Mrągowa.
Wójt Krasiński sprawą postanowił zainteresować śledczych. (PAP)
Więcej: *Metro - Mazurska afera*