Donald Tusk w prokuraturze. Internet jest bezlitosny
Donald Tusk przyjechał do Warszawy. Już na dworcu witał go tłum ludzi. Przynieśli transparenty i zdjęcia z jego wizerunkiem. Internauci nie zostawiają na tym wydarzeniu suchej nitki i wrzucają prześmiewcze memy.
Tusk zeznaje w charakterze świadka przed warszawską prokuraturą. Chodzi o śledztwo dotyczące współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa. Jednak zanim dotarł do prokuratury, urządzono mu prawdziwe powitanie. Wielu stuka się w głowę i publikuje memy.
Tusk miał wsparcie już na dworcu w Sopocie. Gdy dojechał na Dworzec Centralny, atmosfera się zagęściła i zrobiło się naprawdę gorąco. Przywitano go okrzykami: "Donald Tusk" i "Zdrajca! Zdrajca!" Wiele osób przyniosło czerwone kartki z jego wizerunkiem, co już spotkało się ze złośliwymi komentarzami. Stały się nawet powodem kpin z Platformy i KOD-u. Zdziwiło to nawet posłankę Nowoczesnej Joannę Scheuring-Wielgus. "Zwolennicy Donalda Tuska trzymają czerwone kartki… Kto wie o co chodzi?" - napisała na Twitterze.
Potem wszyscy przeszli razem z Tuskiem do prokuratury na ulicy Nowowiejskiej. Zamknięto nawet jedną z największych ulic. Teraz stoją przed budynkiem. Dochodzi do awantur między zwolennikami i przeciwnikami Tuska. Śpiewają hymn i skandują hasła. W internecie pojawia się coraz więcej memów i komentarzy na ten temat.
Nasza kamera była na miejscu:
Atmosferę podkrącalizarówno zwolennicy jak i przeciwnicy Tuska.
Pojawiły się znane twarze:
Ostre słowa Tuska przed wyjazdem z Sopotu
- Byłbym wyjątkiem, gdybym uznał, że prokuratura jest neutralna i bez politycznego nastawienia. To element politycznej nagonki - powiedział Tusk przed wejściem do pociągu w Sopocie.
- To są zawsze przykre sytuacje, choć mi brak doświadczeń w tej kwestii. Trudno mi nie mieć wrażenia, że sprawa ma jednoznaczny kontekst polityczny. Nie mam najmniejszych zastrzeżeń do pracy służb specjalnych w tamtej sprawie - dodał.
Komentarze są bezlitosne
W komentarzach interauci nie mają litości. Nie zawiodła też Krystyna Pawłowicz.
Niektórzy się dystansują
– Znam Donalda i wiem, że będzie to dla niego trochę krępujące. To skromny człowiek. Ma dobrze w głowie poukładane, więc on może niekoniecznie takie akcje – powiedziała w rozmowie z Janem Wróblem w TOK FM posłanka PO, była wiceminister edukacji Urszula Augustyn.
Choć stwierdziła jednocześnie, że spontaniczna akcja może mile „połechtać ego” byłego premiera.
W powitaniu Tuska nie zamierza brać udziału Marcin Kierwiński. – Osobiście się nie wybieram. Zresztą Donald Tusk sam chłodzi nastroje wokół tego, bo mówi, że stawi się w prokuraturze, złoży zeznania i tyle. To na swój sposób normalne. Ale bardzo się cieszyłem, jak Tusk został szefem RE – mówił Marcin Kierwiński w rozmowie z Beatą Lubecką w „Politycznym Graffiti” Polsat News.
O co chodzi w śledztwie?
Śledztwo, które prowadzi wydział wojskowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, dotyczy "przekroczenia uprawnień przez członków kierownictwa Służby Kontrwywiadu Wojskowego, wskutek podjęcia współpracy ze służbą obcego państwa bez wymaganej zgody prezesa Rady Ministrów". Za przestępstwo przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego grozi do trzech lat więzienia.
Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk przyjechał stawić się w warszawskiej prokuraturze, gdzie będzie zeznawać jako świadek w śledztwie dotyczącym współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa.
Ustawa o służbach kontrwywiadu i wywiadu wojskowego stanowi, że podjęcie przez szefów tych służb współpracy z "właściwymi organami i służbami innych państw" może nastąpić po uzyskaniu zgody prezesa Rady Ministrów, który przed wyrażeniem zgody zasięga opinii ministra obrony narodowej.
Pierwsze zarzuty i przesłuchania
W grudniu 2016 r. ujawniono, że w tym śledztwie postawiono zarzuty byłym szefom SKW Januszowi Noskowi i jego następcy Piotrowi Pytlowi; trzecim podejrzanym jest Krzysztof D., b. dyrektor szefa gabinetu SKW. Powołując się na niejawny charakter postępowania, prokuratura nie podaje żadnych szczegółów. Zdaniem "Gazety Wyborczej", byli szefowie SKW odmówili wyjaśnień, a sprawę nazwali "politycznym odwetem" i "absurdem".
W marcu br. "GW" pisała, że rozmowy o porozumieniu między SKW a FSB zaczęły się w listopadzie 2010 r., co miało wynikać z konieczności ustalenia statusu polskich oficerów, którzy po katastrofie smoleńskiej przebywali w Moskwie; współpraca miała być też potrzebna przy zagranicznych misjach NATO i ONZ. Według "GW", w 2011 r. Nosek "wystąpił do premiera Tuska o zgodę na podjęcie współpracy z Rosjanami; Tusk zgodę wydał". "GW" dodała, że porozumienie ostatecznie podpisano we wrześniu 2013 r., ale nie wprowadzono go w życie, bo zaraz zaczął się kryzys rosyjsko-ukraiński.
"GW" twierdzi, że wyrażając zgodę, Tusk nie konsultował się z MON - czego wymaga ustawa. Zdaniem "GW", przesłuchany już b. szef MON Tomasz Siemoniak miał powiedzieć, że Tusk się z nim nie konsultował, ale "prawdopodobnie nie miałby zastrzeżeń". Brak konsultacji Siemoniak uznał za "drobne uchybienie", a opinia MON nie była dla premiera wiążąca.
TVN podawało zaś, że chodzi o umowę zawartą przez SKW w 2010 r. z rosyjskimi służbami specjalnymi, związaną z koniecznością wycofania z Afganistanu polskiego kontyngentu wojskowego, dla którego droga powrotna prowadziła przez teren Rosji. Według TVN, umowa miała pozwolić na sprawne, bezpieczne wycofywanie naszych żołnierzy oraz sprzętu z Afganistanu.
"Zawarta w kwietniu 2010 r., tuż po katastrofie smoleńskiej, umowa o współpracy między SKW i FSB dotyczyła współdziałania stron przeciwko zagrożeniom odnoszącym się do którejkolwiek ze stron" - pisała z kolei "Gazeta Polska Codziennie". "A takim zagrożeniem dla FSB były m.in. działania podejmowane przez Amerykanów oraz NATO. Na celowniku SKW znalazł się prok. Marek Pasionek, który był jednym z prokuratorów nadzorujących śledztwo Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sprawie katastrofy smoleńskiej"- dodano.
Według "GPC", pod lupą śledczych znalazły się m.in. wizyty Rosjan w siedzibie SKW oraz delegacje Noska i Pytla w Rosji. "Umowa pomiędzy SKW a FSB została zawarta z pominięciem Donalda Tuska, który wówczas nadzorował służby specjalne. Dawała ona rosyjskim służbom specjalnym możliwość infiltracji polskiego kontrwywiadu wojskowego" - dodano. Np. przebywający w Polsce funkcjonariusze FSB mieli możliwość swobodnego poruszania się po siedzibie SKW, a na służbowym parkingu stało ich auto, którego nie sprawdzono pod kątem urządzeń szpiegowskich. "Takich przywilejów nie mieli oficerowie SKW, którzy podczas wizyty w Rosji byli pod stałą obserwacją i kontrolą FSB" - podano.
Pierwszy termin przesłuchania Tuska
Pierwotnie przesłuchanie wyznaczono na 15 marca. Tusk nie mógł wówczas stawić ze względu na udział w sesji Parlamentu Europejskiego, gdzie prezentował informację na temat szczytu UE z 9 i 10 marca.
Większość Polaków w kwestii pojawienia się przewodniczącego RE w Warszawie jest jednomyślna. Pisaliśmy o tym tutaj.
Po ujawnieniu pierwszego terminu przesłuchania prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił, że w "wielu obecnie toczących się postępowaniach nazwisko Donalda Tuska się przewija, to jest fakt związany z normalnym działaniem wymiaru sprawiedliwości. Za czasów PO wymiar sprawiedliwości działał, można powiedzieć, w sposób dosyć szczególny; dzisiaj powoli, bo to jest jeszcze daleka droga, wraca do normalności" - dodał. "Ja mogę na każdą świętość przysiąc, że się dzisiaj o tym dowiedziałem. To nie ma nic wspólnego z moją osobą, bo to chyba o to chodziło, że to jest jakieś osobiste nękanie" - tak 13 marca odpowiedział na pytanie, czy wezwanie nie ma charakteru nękania szefa RE i czy nie ma podłoża osobistego.
Kto się zaangażował w witanie Tuska?
Zwolennicy Tuska już dawno zapowiedzieli, że w środę rano powitają go na stołecznym Dworcu Centralnym. Na popularnym portalu społecznościowym działa strona zatytułowana "Chodźmy z Tuskiem". Jej autorzy utworzyli też wydarzenie pod hasłem "Powitajmy Donalda Tuska na Centralnym!".
Na dworcu pojawią się również członkowie Klubu Gazety Polskiej, którzy również "przywitają" "Króla Europy" - podał portal Niezalezna.pl.
Na dworcu będzie z pewnością gorąco. Krystyna Janda apeluje o gorące przywitanie Donalda Tuska w Warszawie, dziennikarz TVP Cezary Gmyz organizuje kontrwydarzenie, KOD "bije się" o kawałek chodnika z inną organizacją, a posłanka PiS Krystyna Pawłowicz apeluje o zabieranie "niemieckich flag".
"Mówi się, że historia lubi się powtarzać najpierw jako dramat, później jako farsa. Wyczekiwany na 19 kwietnia uroczysty przyjazd Donalda Tuskapociągiem z Gdańska do Warszawy, wygląda jednak na kabaret" - pisze Marcin Makowski.
Sam Tusk kilka dni temu żartował na Twitterze: "Kwiecień plecień: 16 - Święta w domu, 19 - prokuratura w W-wie, 22 - sześćdziesiąte (!) urodziny. Niezły maraton. Do zobaczenia na trasie :)".