Cudowne wybudzenie Ani z Kliniki Budzik. Rodzice płakali ze szczęścia

Kilka dni temu 16-letni Piotrek wybudził się ze śpiączki. Trzy tygodnie wcześniej udało się to 14-letniej Ani i 17-letniemu Filipowi. Wszyscy są pacjentami Kliniki Budzik, pierwszego w Polsce wzorcowego szpitala dla dzieci po ciężkich urazach mózgu. – To ogromny sukces – przyznaje Andrzej Lach, dyrektor Kliniki. Troje szczęśliwych pacjentów wróci niebawem do domu. Szpitalne mury opuszcza także wciąż pozostający w śpiączce Kacper, jeden z pierwszych pacjentów Budzika. Ale to dopiero początek ich drogi. Przed nimi wielomiesięczna rehabilitacja. Zobacz reportaż Wirtualnej Polski.

14-letnia Ania trafiła do kliniki w październiku ubiegłego roku. Kilka miesięcy wcześniej dziewczynka wypadła z okna, z czwartego piętra. Pani Katarzyna, mama Ani przyznaje, że tuż po nieszczęśliwym wypadku lekarze nie dawali jej wielkich szans na powrót do zdrowia. – Ja jednak wiedziałam swoje, zawsze byłam optymistką. Na szczęście nie doszło do przerwania rdzenia kręgowego, co sprawiło, że uparcie sobie wmawiałam: Ania stanie na nogi! – opowiada w rozmowie z WP.

I stało się. – Tuż po świętach Bożego Narodzenia córka wyszeptała: „mamo”, a chwilę później: „jabłko”. Sama nie wiem, co było pierwsze. Byłam oszołomiona – mówi pani Katarzyna. Później poszło szybko. Ania zaczęła stawiać pierwsze kroki. Marzy o pierwszym spacerze, spotkaniu z koleżankami, powrocie do domu. Dziewczynka wciąż ma kłopoty z pamięcią i sprawnością fizyczną. – Chciałabym, aby zaczęła samodzielnie poruszać się po domu, wchodzić po schodach. Boję się jak to będzie. W naszym bloku nie ma windy – przyznaje pani Katarzyna. To niejedyny problem. – Rehabilitacja, wizyty u specjalistów, specjalistyczny sprzęt w domu – to wszystko kosztuje – wylicza mama Ani.

W lutym ze szpitala wyjdzie Piotrek. 16-latek od czerwca przebywał w śpiączce, to piętnasty wybudzony pacjent. W klinice przebywa wraz ze swoim starszym bratem, Łukaszem. Pielęgniarki i rehabilitanci zgodnie przyznają, że takiego szpitalnego duetu jeszcze nie widzieli. – Łukasz ma niesamowity wpływ na brata, jest troskliwy, a jednocześnie wymagający – przyznaje jeden z rehabilitantów.

Łukasz towarzyszy Piotrkowi podczas zajęć. - Jeśli widzę, że nie chce mu się ćwiczyć, dostaje opieprz z góry na dół. Nie ma taryfy ulgowej, traktuję go normalnie, jak wcześniej. Bo chyba o to w tym wszystkim chodzi. Nie ma co marudzić, płakać nad rozlanym mlekiem, trzeba się cieszyć, że szklanka jest cała - mówi Łukasz.

Piotrek rzadko miewa gorsze dni. Cały czas się śmieje, tryska humorem. – To, co się wydarzyło, wiele go kosztowało. Na początku często płakał, odczuwał ból podczas ćwiczenia. Z dnia na dzień jest coraz lepiej. Ciągle robi mi psikusy, rzuca we mnie poduszkami, razem układamy klocki, oglądamy seriale w telewizji, nawet te, których na początku nie znosiłem – mówi Łukasz. Piotr wciąż nie mówi, ale porozumiewa się z bratem wskazując litery na specjalnej tablicy. - Jest inteligentny, błyskotliwy, świetnie mu idzie rozwiązywanie łamigłówek, zadań matematycznych - dodaje.

Pani Beata wciąż czeka na moment, kiedy usłyszy głos swojego synka. Kacper od półtora roku jest w śpiączce. Chciałaby, by chłopiec wstał z łóżka, przyniósł do domu kolejny medal karate. - Krótko po zawodach, w których zdobył srebro, doszło do wypadku motocyklowego. Kacper jechał jako pasażer. Podczas zderzenia z samochodem, wypadł na jezdnię, doznał rozległego urazu głowy - wspomina mama chłopca.

W tym roku zdawałby maturę. Miał wiele planów - nauczyć się chińskiego, zostać weterynarzem "dzikich" zwierząt. Wszędzie było go pełno.

Do kliniki trafił w listopadzie 2013 roku. Choć nadal się nie wybudził, zrobił ogromne postępy. Otwiera oczy, i – jak twierdzi pani Beata – odpowiada na jej pytania zamykając oczy. – Wiem, że mnie słyszy, jest świadomy, jak reszta dzieci znajdujących się w śpiączce – mówi kobieta. Jej marzeniem jest usłyszenie głosu Kacpra.

Lada moment chłopiec będzie musiał opuścić szpital i wrócić do domu w Bielsko-Białej, ponieważ dzieci mogą być leczone w klinice przez rok, z możliwością przedłużenia o kolejne trzy miesiące. Pani Beata zastanawia się, czy poradzi sobie z codzienną opieką na synem, w Budziku czuje się jak w domu. - Poznałam tu wielu wspaniałych ludzi, przyjaciół. Nie zapomnę tego, ile zrobili dla mnie i Kacpra - opowiada pani Beata.

Klinika powstała w lipcu 2013 roku dzięki środkom zgromadzonym przez fundację Ewy Błaszczyk "Akogo?".

Reporter: Agnieszka Niesłuchowska
Zdjęcia: Mikołaj Przeździak
Montaż: Adrian Szczepaniak

Źródło artykułu: WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Pjongjang uhonorował poległych w Ukrainie. Ceremonia wywołała krytykę
Pjongjang uhonorował poległych w Ukrainie. Ceremonia wywołała krytykę
Koniec lata, idzie jesień. Czeka nas pożegnanie z ładną pogodą
Koniec lata, idzie jesień. Czeka nas pożegnanie z ładną pogodą
Zmasowany atak na Kijów. Kula ognia nad miastem, są ofiary śmiertelne
Zmasowany atak na Kijów. Kula ognia nad miastem, są ofiary śmiertelne
Rodzina RFK Kennedy'ego Jr. wzywa do jego rezygnacji
Rodzina RFK Kennedy'ego Jr. wzywa do jego rezygnacji
Tragiczny finał poszukiwań żołnierza Kanady na Łotwie. Znaleziono ciało
Tragiczny finał poszukiwań żołnierza Kanady na Łotwie. Znaleziono ciało
Idą burze z gradem. W tej części kraju padać będzie najmocniej
Idą burze z gradem. W tej części kraju padać będzie najmocniej
Celny strzał Ukraińców. Kolejna rafineria płonęła
Celny strzał Ukraińców. Kolejna rafineria płonęła
Erdogan chciałby rządzić Turcją do śmierci. Ma plan, jak to zrobić
Erdogan chciałby rządzić Turcją do śmierci. Ma plan, jak to zrobić
Kategoryczny zakaz we Francji. Cios w uzależnionych od nikotyny
Kategoryczny zakaz we Francji. Cios w uzależnionych od nikotyny
Działo się w nocy. 66 zabitych w Nigerii
Działo się w nocy. 66 zabitych w Nigerii
Tragiczny wypadek kolejki w Lizbonie. Inspektorzy nie mieli szans zauważyć uszkodzonej liny
Tragiczny wypadek kolejki w Lizbonie. Inspektorzy nie mieli szans zauważyć uszkodzonej liny
2 tony kokainy w rękach portugalskiej policji. Rozbito gang
2 tony kokainy w rękach portugalskiej policji. Rozbito gang