Anna Kamińska napisała psalm do męża. Jest odpowiedź byłego posła PiS
Mariusz Kamiński, były poseł PiS, odniósł się do psalmu swojej byłej żony. Jej apel nie został jednak wysłuchany. - Powinna się wstydzić - powiedział były mąż Anny Kamińskiej. Co więcej, podkreślił, że kierują nią polityczne motywacje. Zapewnił, że nie wróci ani do byłej żony, ani do polityki.
25.05.2017 | aktual.: 28.03.2022 12:38
Kamińska jest znana z kontrowersyjnych działań. "Polski Sejm zdradą małżeńską i rozwiązłością obyczajową stoi" - zasłynęła m.in. tą wypowiedzią. Chciała walczyć z niewiernością w Sejmie. Proponowała, by ustawowo zakazać sprawowania mandatu niewiernym parlamentarzystom.
Ponadto, opowiadała się za wprowadzeniem zaskakującej zasady. Jej zdaniem w wyborach parlamentarnych powinny startować jedynie osoby pozostające w związku małżeńskim. Zaznaczyła jednocześnie, że lider PiS Jarosław Kaczyński jest "mężem stanu" i nie chce go wykluczać jako parlamentarzystę.
Po tych propozycjach Kamińska wciąż nie daje o sobie zapomnieć. Przygotowała psalm, w którym zwraca się do byłego męża i apeluje, by do niej wrócił.
W rozmowie z "Faktem" powiedziała też, jak jej zdaniem zareaguje Kamiński. - Myślę, że mnie za to nie zaatakuje. Może coś przemyśli. Mam nadzieję - mówiła.
Miłość czy polityka?
Działaczka PiS doczekała się reakcji byłego męża. - Mam nadzieję, że po tym, jak negatywnie podchodziła do mnie i mojej rodziny, tym razem wszystko, co mówi, jest szczere. Może teraz zrozumie, że było to dużym błędem. Powinna się za to wstydzić! - podkreślił.
- Mam swoje życie oraz rodzinę. Bardzo kocham moją żonę Ilonę oraz dzieci. Na tym się obecnie koncentruję - dodał.
Jak stwierdził, nie chce komentować działalności politycznej byłej żony. - Wszystkie działania mojej byłej żony odbieram jako stricte polityczne. Tym bardziej, że wiele razy deklarowała chęć startu w wyborach - tłumaczył.
- Ten rozdział jest już dla mnie zamknięty i daleko poza mną - tak z kolei mówił o swoim związku z polityką.
Ilona Klejnowska-Kamińska, obecna żona Kamińskiego, nie chciała odnieść się do sprawy.
Źródło: "Fakt"