Żywność z UE nie trafia do najbiedniejszych
Mały garaż na poznańskiej Wildzie to "magazyn", w którym zdecydowaną większość stanowią produkty pochodzące z unijnego programu PEAD - "Dostarczanie żywności dla najuboższej ludności Unii Europejskiej". Te produkty do najbiedniejszych osób powinny trafiać bezpłatnie. Nie trafiają - alarmuje "Gazeta Poznańska".
25.04.2006 | aktual.: 25.04.2006 09:11
Garaż otwierany jest przez Mariolę Stróżyńską, założycielkę Fundacji Pomocy Wielkopolskim Rodzinom, raz w tygodniu na dwie godziny. Co miesiąc scenariusz jest ten sam. Wpłacamy na początku 10 zł na listę. Od tego czasu, przez kolejne cztery tygodnie przysługuje nam pomoc. Przy każdym pojawieniu się w garażu płacimy złotówkę od osoby. Czyli w przypadku rodzin, którym według statutu ma pomagać fundacja, to dodatkowy wydatek 3-4 zł tygodniowo.
Jak twierdzi Stróżyńska, 10 złotych to opłata statutowa na rzecz fundacji, a złotówka od osoby jest wrzucana do puszki z napisem "dar dla fundacji". Jednak wpłacenie pieniędzy jest warunkiem otrzymania pomocy, a rytuał wrzucania złotówki do puszki przed wydaniem paczki makaronu jest przestrzegany bardzo rygorystycznie.
- Za wydawanie żywności PEAD nie można wziąć choćby grosza - wyjaśnia Małgorzata Lelonkiewicz, dyrektor biura Federacji Polskich Banków Żywności. - Niektórzy jednak nią handlują. Pobieranie opłaty "na fundację" to jeden ze sposobów nielegalnej sprzedaży tej żywności - dodaje Lelonkiewicz.
Informacja o sprzedaży produktów PEAD zaskoczyła także Krzysztofa Jarkowskiego, dyrektora Wielkopolskiego Banku Żywności. Sprawdzimy Fundację Pomocy Wielkopolskim Rodzinom i jeżeli potwierdzimy, że produkty z UE były sprzedawane to skierujemy sprawę do policji lub prokuratury, zapowiada. (PAP)