Zyskają nauczyciele, emeryci i inwestorzy
Na nowym budżecie zyskają nauczyciele, emeryci i inwestorzy. Stracą urzędnicy, bo rząd da im podwyżki niższe od obiecanych - pisze dziennik "Polska".
Fascynują nas kłótnie polityków, choć nie mają dla nas większego znaczenia. A przecież tym, co naprawdę ważne dla naszych domowych finansów, jest ustawa budżetowa. W sobotę w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie budżetu na 2008 r. Teraz ustawa trafi do komisji finansów publicznych. W sobotę Zbigniew Chlebowski z Platformy Obywatelskiej, szef sejmowej komisji finansów, nie zostawił na projekcie suchej nitki. Szczególnie krytyczny był wobec przewidzianego przez PiS ogromnego wzrostu płac dla pracowników urzędów centralnych (w niektórych ministerstwach miał on wynieść nawet 40%), a ledwie 3% podwyżek dla nauczycieli.
Rząd Tuska chce w przyszłym roku podnieść płace w oświacie o 10%. Zyskają także emeryci i renciści, których świadczenia mają wzrosnąć o 5-6%, a jednocześnie do otwartych funduszy emerytalnych mają popłynąć pieniądze z przyspieszonej prywatyzacji. Realizacja tych obietnic będzie wymagała cięć w administracji państwowej, która kosztuje nas rocznie 60 mld zł. Ze znacznymi podwyżkami mogą więc pożegnać się np. pracownicy Ministerstwa Edukacji, Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad czy Ministerstwa Rozwoju Regionalnego - zauważa "Polska".
Rząd PO, ze względu na napięte terminy zakończenia prac nad budżetem, nie może jednak pozwolić sobie na radykalną zmianę projektu PiS. Do 27 stycznia prezydent Lech Kaczyński musi dostać ustawę do podpisu, w przeciwnym wypadku będzie miał prawo rozwiązać parlament.
Gabinet Tuska na pewno utrzyma uchwaloną wcześniej przez Sejm obniżkę składki rentowej od stycznia o 4% i wchodzącą w życie w 2009 r. obniżkę stawek PIT do 18 i 32%. W kolejnych latach ma nastąpić dalsza obniżka podatków. Nie zmieni też przepisów o uldze prorodzinnej, które pozwalają na odliczenie od podatku 1145 zł na każde dziecko - uważa dziennik "Polska". (PAP)