Żyrinowski: mieszkańcy Kaukazu nie umieją pracować
Rosyjskie republiki kaukaskie ostro zareagowały na - jak to określiły - szowinistyczne wypowiedzi wiceprzewodniczącego Dumy Państwowej, niższej izby parlamentu Rosji, Władimira Żyrinowskiego na temat mieszkańców Kaukazu - poinformowała AFP. Żyrinowski powiedział m.in, że mieszkańcy Kaukazu "nie umieją i nie chcą pracować".
Kierownictwo czeczeńskiego oddziału partii Żyrinowskiego - Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji - zapowiedziało, że opuszcza formację na znak protestu przeciwko "obraźliwym" dla ludów Kaukazu komentarzom lidera, które ten miał wyrazić w trakcie programu telewizyjnego w czwartek w rosyjskiej telewizji publicznej.
Władze Dagestanu są zdania, że "twierdzenia Żyrinowskiego, iż mieszkańcy Kaukazu "nie umieją i nie chcą pracować, nie uczą się i 'zagarnęli wszystko', i że nie przestrzegają prawa Federacji Rosyjskiej, to wymysły, które hańbią godność ludów zamieszkujących Północny Kaukaz".
"W Rosji jest ponad osiem milionów przedstawicieli narodów kaukaskich, z których przytłaczająca większość to porządni, przestrzegający prawa obywatele, patrioci swej ojczyzny" - głosi oświadczenie władz dagestańskich.
Na wypowiedź Żyrinowskiego ostro zareagował także prezydent Czeczenii Ramzan Kadyrow, mówiąc, że takie uwagi stanowią zagrożenie dla jedności i bezpieczeństwa narodowego Rosji. Wyraził zdziwienie, że w państwowej telewizji były możliwe "szowinistyczne wypowiedzi, które prowokują wrogość i nienawiść nie tylko między ludźmi czy grupami, lecz między całymi narodami".
Znany z nacjonalistycznych poglądów Żyrinowski wypowiadał się - jak piszą rosyjskie agencje - w programie "Pojedynek" na temat sytuacji w kraju, a także na temat ludów Północnego Kaukazu.
W grudniu ubiegłego roku nastroje nacjonalistyczne w Rosji przekształciły się w akty przemocy na tle rasistowskim na ulicach Moskwy. Początek tym zdarzeniom dała akcja pseudokibiców i nacjonalistów, którzy chcieli uczcić pamięć kolegi, fanatyka drużyny piłkarskiej Spartak Moskwa, zastrzelonego w nocy z 6 na 7 grudnia na przystanku autobusowym w północnej części Moskwy podczas sprzeczki z sześcioma przybyszami z Kaukazu.