PolskaŻył z kawałkiem noża w szyi

Żył z kawałkiem noża w szyi

Edward Boć przez dwa tygodnie żył z zaszytym w szyi ułamanym ostrzem noża, który podczas kłótni wbił mu brat - pisze "Gazeta Olsztyńska". Chirurg zszywający ranę nie zauważył ośmiocentymetrowego kawałka stali.

22.12.2005 | aktual.: 07.06.2018 15:14

Nie mogłem chodzić, spać, ruszać się - 46-letni Edward Boć lekko dotyka szyi, gdzie jeszcze niedawno tkwiło ostrze noża. Każdy ruch wywoływał przeszywający ból.

Wszystko zaczęło się od rodzinnej imprezy zakrapianej alkoholem. W pewnej chwili doszło do kłótni. Brat Edwarda Bocia wbił mu w szyję kuchenny nóż, tuż obok kręgosłupa. Nóż się złamał i jego ostrze tkwiło tam aż dwa tygodnie, mimo że pacjent niezwłocznie został przewieziony karetką do szpitala w Kętrzynie.

Chirurg opatrzył rannego mężczyznę, ale jakimś cudem w zaszytej ranie zostawił ośmiocentymetrowy kawałek metalu. Dokładnie obejrzałem ranę i nic nie wskazywało na to, że jest w niej ciało obce - tłumaczy Mirosław Sieniakowski, ordynator oddziału chirurgii kętrzyńskiego szpitala.

Tymczasem jeden z olsztyńskich chirurgów (chce zachować anonimowość) stawia sprawę jasno: - W tym przypadku zrobiłbym prześwietlenie - dla zdrowia pacjenta i swojej świadomości, że zrobiłem wszystko co mogłem. A Edward Boć zarzeka się, że sugerował lekarzowi, iż w szyi mogła zostać część noża. To nieprawda! Mówił coś niejasno o nożu lub widelcu - odpiera zarzut ordynator szpitala w Kętrzynie.

Po dwóch tygodniach w bólu Edward Boć pojechał do przychodni chirurgicznej w Kętrzynie. Dopiero tam zrobiono mu prześwietlenie. Gdy lekarz zobaczył na zdjęciu ostrze, natychmiast wezwał karetkę, która zawiozła mężczyznę z powrotem na... oddział chirurgiczny szpitala w Kętrzynie.

Zdziwiłem się, że ten nóż tam był - opowiada Mirosław Sieniakowski. Całe szczęście nie zagrażał życiu pacjenta, bo był daleko od tętnicy i nerwów. Tomasz Koper, dyrektor szpitala, usprawiedliwia ordynatora. To była nietypowa rana i trudno było zauważyć ten nóż. Może i popełniliśmy błąd, ale go naprawiliśmy- zaznacza.

Dziś Edward Boć jest na zwolnieniu lekarskim, ledwo się porusza, bo rana wciąż bardzo go boli. Nie musiałbym tak cierpieć, gdyby lekarz od razu wyjął nóż- skarży się. Tymczasem jego bratem zajęła się prokuratura. Trafił do aresztu i prawdopodobnie zostanie mu postawiony zarzut usiłowania zabójstwa.(PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)