"Życzę, by każdy mógł się pochwalić zrobieniem tego, co ja"
Każdemu prezydentowi bym życzył na przyszłość - i w przeszłości również - żeby mógł się pochwalić zrobieniem dla Polski czegoś takiego, jak ja: w sensie kontaktów zagranicznych to jest korona Himalajów: (...) papież, prezydent USA, prezydent Rosji, prezydent Niemiec i teraz jeszcze jutro prezydent Francji i pani kanclerz Merkel, a w najbliższym czasie dalsze kontakty na najwyższych szczeblach. To jest dowód, że Polska odzyskuje swoją pozycję kraju o stabilnej polityce, ważnego partnera i kraju, z którym chce się utrzymywać kontakty na najwyższych szczeblach - powiedział prezydent Bronisław Komorowski w wywiadzie dla Polskiego Radia o tym, jak ocenia - pół roku po zaprzysiężeniu - swoją prezydenturę.
06.02.2011 | aktual.: 06.02.2011 16:45
Dodał, że w czasie jego prezydentury nie ma żadnego konfliktu, awantury, psucia polityki w relacjach między rządem a prezydentem. - Polska nie psuje sobie własnych kalkulacji, szyków; nie kłóci się nikt o samolot, czy o fotel i to jest ważna rzecz. Jest jedność polityki zagranicznej i jest normalność między prezydentem a rządem. To znaczy prezydent wypełnia swoje konstytucyjne obowiązki stania na straży konstytucji, uczestniczy aktywnie w polityce, ale nie zajmuje się tym, żeby kontrować rząd, psuć mu zamiary - powiedział prezydent.
Co się nie udało: jedna rzecz - według mnie - idzie o wiele gorzej niż chciałbym, ale jestem pełen nadziei na przyszłość - stwierdził Komorowski. - Bardzo chciałem odbudować relacje pozytywne, choćbym minimum kontaktów ze wszystkimi siłami politycznymi, bo Polsce jest potrzebne odejście od takiego permanentnego konfliktu i takich bardzo głębokich podziałów w społeczeństwie. To musi potrwać, jak widać, bo są jakiś rany straszliwe i chyba są jednak pokłady złej intencji, dają o sobie w dalszym ciągu znać działaniami na rzecz pogłębiania konfliktów, a nie ich ograniczenia. Moim celem było, jest i będzie, żeby próbować zbudować w paru przynajmniej obszarach np., bezpieczeństwo, czy polityka zagraniczna minimum wspólnego poglądu, tak jak było kiedyś przy wejściu do UE czy NATO. To niewątpliwie jest zadania przyszłość - podsumował prezydent.