Życiński krytykuje Jaruzelskiego
Abp Józef Życiński skrytykował interpretację komunikatu Konferencji Episkopatu Polski z 1981 r.
zawartą w liście gen. Jaruzelskiego zamieszczonym w "Tygodniku
Powszechnym". Zdaniem metropolity, gen. Jaruzelski nagina treść
komunikatu do własnej wizji historii.
14.06.2005 | aktual.: 03.04.2006 16:08
Odnosząc się do sprawy lustracji arcybiskup sprzeciwił się takiemu procesowi "puszczonemu na żywioł". Według niego należy powołać komisję, aby wypracowała zasady etyczne, które każą potraktować rachunki z historią w sposób odpowiedzialny.
W liście do redakcji opublikowanym w poniedziałkowym "Tygodniku Powszechnym" gen. Jaruzelski cytuje fragment komunikatu 181. Konferencji Episkopatu Polski z 26 listopada 1981 r.: "Kraj nasz znalazł się w wielkim niebezpieczeństwie. Przesuwają się nad nim ciemne chmury, grożące walką bratobójcząö. Komentując te zdania generał pyta: äCzy te słowa oficjalnie opublikowane przez Episkopat Polski nie ostrzegają w istocie rzeczy przed wojną domową?".
Zdaniem abp. Życińskiego, gen. Jaruzelski powołuje się na komunikat, próbując usprawiedliwiać treść udzielonych wywiadów, w których sugerował, że Polsce w 1981 r. groziła wojna domowa. Metropolita lubelski nie zgadza się z sugestią generała, żeby określenie "walka bratobójcza" tłumaczyć w kategoriach zagrożenia wojną domową dostrzeganego przez biskupów.
Obawiam się, że generał niepotrzebnie zadaje sobie trud interpretatora komunikatów Konferencji Episkopatu, bo jeśli mówiliśmy w Kościele w 1981 r. o bratobójczej walce, myśleliśmy wtedy o dramacie Kaina, a nie o tym, że Abel przygotowuje wojnę domową - powiedział abp Życiński.
Symbolem takich bratobójczych działań była sytuacja z Bydgoszczy, kiedy pobito Jana Rulewskiego; było porwanie i zamordowanie ks. Jerzego Popiełuszki. Tego typu działania, które wpisywały się zarówno w okres przed stanem wojennym, jak i w stanie wojennym, były dla nas w Kościele symbolem bratobójczych Kainowych działań - tłumaczył arcybiskup.
Naginanie dziś treści listów Konferencji Episkopatu do własnej wizji historii stanowi procedurę, przeciwko której trzeba powiedzieć kategoryczne "nie" - podkreślił.
W rozmowie z dziennikarzami arcybiskup sprzeciwił się lustracji "puszczonej na żywioł", w której wiele osób, jego zdaniem, samotnie zmaga się oskarżeniami różnej wagi, a środowisko ägoni bardziej za sensacją niż za prawdą. Metropolita uważa, że należy powołać komisję, aby wypracowała zasady etyczne, äktóre każą potraktować rachunki z historią w sposób odpowiedzialnyö.
W takich zasadniczych normach wykluczam definitywnie możliwość, by traktować jako materiał dowodowy zapiski UB-owca nie poparte jakimikolwiek innymi dokumentami. Ten sposób traktowania pracowników służby bezpieczeństwa jest dla mnie przejawem ciężkiej "uberracji" umysłowej, bo w ten sposób podnosi się pracowników wiadomego resortu do rangi autorytetów moralnych, którzy mają prawie podstawowe prawo na interpretacje historii - powiedział.
Metropolita podkreślił, że komisja nie mogłaby rywalizować z IPN ani go zastępować. Sam abp Życiński wykluczył w niej swój udział, gdyż byłoby to nie do pogodzenia "czasowo z obowiązkami ordynariusza diecezji, Wielkiego Kanclerza KUL i zobowiązaniami wobec innych ośrodków naukowych". Zaproponował m.in. bp. Tadeusza Pieronka, prof. Władysława Bartoszewskiego, prof. Barbarę Skarżankę, prof. Andrzeja Zolla. Abp Życiński powiedział, że część z nich wyraziła już na to zgodę. W skład komisji, zdaniem metropolity, powinien także wchodzić ktoś z Konferencji Rektorów Szkół Wyższych i ktoś z Rady Etyki Mediów.