PolskaŻycie za złom?

Życie za złom?

Tragedia na osiedlu Zakręt we Włocławku. W sobotę na siedmioletniego chłopca spadła belka stropowa starej kotłowni, zabijając go na miejscu. Akcja ratownicza polegała jedynie na wydobyciu zwłok. Do wypadku by nie doszło, gdyby wcześniej wyburzono niebezpieczny obiekt. Ale na tym osiedlu jest więcej budynków, które w każdej chwili mogą się zawalić.

Do starej kotłowni poszło dwóch chłopców i dwie dziewczyny (12- i 15-letnia) z młotkami. Gdy jedna z nich weszła na belkę stropową, ta zarwała się, przygniatając znajdującego się na dole 7-letniego Artura. Przerażone dzieci od razu pobiegły po pomoc.

Belka ani drgnęła

- Natychmiast przybiegliśmy na miejsce wypadku - mówi z przejęciem jeden z mieszkańców osiedla. - W sześciu chcieliśmy podnieść belkę, ale nie daliśmy rady. Ani drgnęła.

- Kiedy przyjechaliśmy, chłopiec już nie żył - mówi st. kapitan Dariusz Politowski z Państwowej Straży Pożarnej. - Zginął na miejscu. Specjalistyczny sprzęt w tym przypadku nie był potrzebny...

Na miejscu tragedii obecna była cały czas matka Artura. Trzy lata temu jej pierworodny, 16-letni syn zginął w wypadku samochodowym. Nie była w stanie wypowiedzieć ani słowa. Kurczowo trzymał się jej najmłodszy syn, który w czasie zdarzenia był razem z bratem.

- Wcale nie musiało do tej tragedii dojść - mówi Andrzej Lewandowski, mieszkaniec osiedla Zakręt. - 11 marca zawiadomiłem straż miejską. Chciałem, aby przyjechali i zobaczyli w jakim stanie jest ten budynek. Już wtedy groził katastrofą. Panowie przyjechali, zapytali, kto ten budynek rozbiera i na tym się skończyło. Dzieci przecież nikt nie upilnuje - nie przywiążemy ich do kaloryfera.

Trzy młotki

Henryk Mielczyński, właściciel firmy budowlanej prowadzącej roboty dla spółki "Zarządcy", która administruje domami komunalnymi, mówi, że kilka dni temu budynek stał bezpiecznie. Wcześniej zwalono komin, gdyż rzeczywiście zagrażał bezpieczeństwu.

Na miejscu zdarzenia znaleziono trzy młotki. Trudno jednoznacznie stwierdzić, że to dzieci przyszły z nimi po złom lub bawiły się nimi. Faktem jest, że z obiektu byłej kotłowni wymontowywano wszystko, co metalowe.

- To przez zbieraczy złomu naruszona została konstrukcja - mówi Józef Mazierski, wiceprezydent Włocławka. - Wystarczyło więc mocniejsze puknięcie i cześć obsunęła się. Półtora roku temu podczas wydobywania metalowych części w budynku dawnej "Celulozy" zginął jeden ze zbieraczy, a drugi z obrażeniami znalazł się w szpitalu. Osiedle Zakręt, położone niedaleko Anwilu w leśnej enklawie, jest szczególnym miejscem. W latach 80. zbudowano je na potrzeby oddziałów milicji, a opuszczono właśnie ze względu na stan budynków. Osiedle przejęło miasto. Zaczęto kierować do wolnych pomieszczeń rodziny bez mieszkań lub z wyrokami eksmisyjnymi. Dzisiaj mieszka tam kilkaset osób.

- To że jesteśmy biedni nie oznacza, że należy traktować nas jak ludzi drugiej kategorii - mówi jedna z mieszkanek. - Administratorkę interesuje tylko, czy płacimy czynsz. Nikt nie martwi się tym, jak żyjemy, jak dzieci mogą tu spędzać wolny czas. Do miasta daleko, autobus jeździ bardzo rzadko. Czujemy się jak wyrzutki społeczeństwa.

Poza kotłownią na osiedlu jest także opuszczona stołówka, liczne garaże, które w każdej chwili mogą się zawalić. Niebezpiecznie jest również przy starej stacji kolejowej Brzezie, obok której dzieci codziennie przechodzą w drodze do autobusu.

Stanisław Białowąs

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)