ŚwiatŻycie wraca do Nowego Orleanu

Życie wraca do Nowego Orleanu

Na ulicach Nowego Orleanu pojawiają się pierwsze oznaki, że spustoszone przez niszczycielski huragan miasto powoli wraca do normalnego życia. Chociaż część miasta jest wciąż zalana, a ustalanie liczby zabitych jest dalekie od zakończenia, policja i władze miasta
zaczynają rozluźniać niektóre zarządzenia.

Życie wraca do Nowego Orleanu
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

Zezwolono na pozostanie w mieście tysiącom osób, które nie podporządkowały się poleceniom ewakuacji i pozostały w swych domach, mimo gróźb przymusowej ewakuacji. Nikogo nie zmuszamy do opuszczania domów. Ci ludzie nie posłuchali polecenia władz, ale nie będziemy wobec nich używać siły - powiedział kpt. Marlon Defillo z nowoorleańskiej policji. Opornych uprzedzono jednak, że muszą radzić sobie sami.

Właścicielom sklepów, firm i urzędów w centrum zezwolono na dokonanie inspekcji ich nieruchomości. Nie mogą jednak oddalać się poza centrum miasta.

Największy pracodawca w stanach Luizjana i Mississippi, koncern Northrop Grumman, wezwał tysiące pracowników stoczni w obu tych stanach do powrotu - jeśli to możliwe - do pracy w poniedziałek.

W niedzielę przybył do Nowego Orleanu prezydent Bush, coraz silniej krytykowany za spóźnioną i niedostateczną reakcję na kataklizm. Jest to jego trzecia wizyta na terenach spustoszonych przez huragan. Wizyta zbiegła się z rocznicą ataku terrorystycznego z 11 września 2001 r. Bush uczcił minutą ciszy pamięć ofiar tragedii, po czym spotkał się za strażakami uczestniczącymi w akcji ratowniczej i dokonał objazdu miasta.

Ogłoszony w niedzielę wstępny bilans ofiar huraganu w czterech południowych stanach USA mówi o 424 zabitych, z czego 197 w Luizjanie i 211 w Missisipi. Na Florydzie wskutek przejścia huraganu zginęło 14 osób, a w Alabamie - dwie.

Jak podały miejscowe władze, prowizoryczne szacunki, które mówiły nawet o 10 tys. ofiar śmiertelnych, były przesadzone. Kierujący akcją ratunkową generał Russel Honore oświadczył, że poprzednie liczby "były podawane pod wpływem wielkich emocji".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)