ŚwiatŻycie polskich dyplomatów za bagdadzkim murem

Życie polskich dyplomatów za bagdadzkim murem

Polska ambasada w Bagdadzie mieści się poza specjalnie chronioną strefą, w umiarkowanie spokojnej dzielnicy chrześcijańsko-szyickiej. Dyplomaci musieli przywyknąć do odgłosów strzelanin i eksplozji.

24.01.2006 | aktual.: 24.01.2006 11:05

Ambasada znajduje się przy chronionej z obu stron ulicy, wzdłuż której ciągną się betonowe osłony. Na samej ulicy ustawiono betonowe zapory przeciwko rozpędzonym samochodom. Bezpieczeństwa strzegą też uzbrojeni iraccy policjanci.

Polskie przedstawicielstwo dyplomatyczne w Bagdadzie to ogrodzony murem budynek. Osłony z worków z piaskiem na ganku, okienka strzelnicze, wszędzie kamery i całodobowa ochrona BOR-u - to niektóre elementy zabezpieczenia (o wszystkich mówić nie można). W takich warunkach żyje i pracuje personel placówki i funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu.

Ambasada RP jest jednym z kilku przedstawicielstw państw koalicji wielonarodowej, znajdujących się poza Zieloną Strefą, ufortyfikowaną enklawą rządowo-dyplomatyczną w centrum Bagdadu.

Siedziba ambasady w Zielonej Strefie poprawiłaby warunki bezpieczeństwa, ale z drugiej strony dla Irakijczyków kontakt z naszą placówką byłby wówczas z pewnością znacznie utrudniony, czy nawet w niektórych przypadkach wręcz niemożliwy - mówi ambasador RP w Iraku Ryszard Krystosik.

Podkreśla on, że polscy dyplomaci pracują w Bagdadzie w trudnych warunkach, ale "nikt ani nic nie zwalnia ich z obowiązku prowadzenia w miarę pełnej i właściwej działalności służby zagranicznej, wszystkich niezbędnych działań na rzecz polskiej racji stanu".

Codzienne zajęcia ambasadora to m.in. spotkania z przedstawicielami miejscowych władz i dyplomatami - zarówno w Zielonej Strefie, jak i poza nią, czyli w strefie "czerwonej". Nie wszystkie urzędy i instytucje rządowe znajdują się bowiem w tej pierwszej.

Polska placówka jest jedną z nielicznych w stolicy Iraku, która prowadzi działalność konsularną, wydaje wizy i utrzymuje kontakt z obywatelami polskimi w tym kraju - podkreśla ambasador Krystosik.

Według danych wydziału konsularnego ambasady, w Iraku przebywa kilkanaście Polek, które wyszły za Irakijczyków i mieszkają w Bagdadzie, a także ponad trzydzieści innych osób - dzieci z polsko-irackich rodzin, które z tego tytułu mają polskie obywatelstwo.

Nie ma zwiedzania miasta nocą

Mieszkanie w "czerwonej strefie" wiąże się z wieloma ograniczeniami. Nie ma żadnych wyjść w pojedynkę za bramę ambasady ani zwiedzania miasta nocą. Wyjście wieczorem jest szczególnie niebezpieczne.

Codzienność to funkcjonowanie w ramach kompleksu budynków: w ciągu dnia praca, wieczorem posiłek, książki, oglądanie telewizji, korespondencja przez Internet.

Ambasador i pozostali pracownicy naszej placówki wychodząc poza jej bramę wkładają za każdym razem kamizelki kuloodporne. Typowy strój noszony przez dyplomatów w Bagdadzie to jasne buty na protektorach, na pół sportowe spodnie oraz marynarka lub nawet polarowa bluza. W czasie oficjalnych wizyt czy przyjęć obowiązuje jednak ciemny garnitur.

Strój dyplomaty ma służyć osiąganiu określonych celów. Kamizelka (kuloodporna) - nawet w czarnym kolorze - różni się od smokingu nie tylko wyglądem, ale przede wszystkim ciężarem. Myślę, że zakładanie muszki do kamizelki kuloodpornej nie byłoby może nawet właściwie odczytane - żartuje Krystosik.

Osobną sprawą jest żywienie się w Bagdadzie. Personel polskiej ambasady często korzysta z kantyny w Zielonej Strefie, ale nie każdego dnia ma taką możliwość.

Natomiast wyjazd po zakupy do pobliskiego sklepu to poważne przedsięwzięcie, w które angażuje się nawet funkcjonariuszy BOR z opancerzonym samochodem. Każdy musi mieć na sobie kamizelkę kuloodporną, a wizyta w sklepie nie może trwać zbyt długo.

Od czasu do czasu można zamawiać posiłki z pobliskich restauracji, bo nikt nawet nie myśli o tym, by się do nich wybrać na kolację.

Prawdziwą przyjemność sprawiają przesyłki z polską żywnością od polskich żołnierzy ze stacjonującej w Diwanii, 150 km na południe od Bagdadu, wielonarodowej dywizji Centrum-Południe.

Gdy jakaś nadejdzie, mieszkańcy ambasady (sami mężczyźni) ujawniają swe kulinarne talenty i przygotowują "polską ucztę".

Liczący około 8 milionów mieszkańców Bagdad wciąż nie jest bezpiecznym miastem. Zielona Strefa oraz silnie strzeżony rejon międzynarodowego lotniska cywilnego i wojskowego, to mniej więcej jedna ósma obszaru tej metropolii.

Terroryści dają jednak znać o sobie nawet w strefach gdzie najrzadziej dochodzi do eksplozji czy strzelaniny. Do odgłosu strzałów oraz eksplozji można się przyzwyczaić. Pracownicy polskiej ambasady w Bagdadzie powiadają, że po prostu nie ma na razie innej rady.

Wojciech Tumidalski

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)