Zwykłe leki czy drogi eksperyment
Szpitale, które leczą rzadkie choroby, mają
kłopot. Narodowy Fundusz Zdrowia żąda, żeby podawanie niektórych
leków traktowały jak eksperyment medyczny - czyli więcej płaciły
za ubezpieczenie. Szpitale protestują - pisze "Rzeczpospolita".
To problem, który dotyka głównie szpitali onkologicznych i pediatrycznych. Pediatryczne mają kłopoty, bo większość leków ma badania potwierdzające, że są dobre dla dorosłych - a nie mają badań, które stwierdzają, iż są dobre także dla dzieci. Onkologiczne mają kłopot, bo nowotworów jest tak dużo, że nie wszystkie leki zostały przebadane pod kątem działania na wszystkie rodzaje raka. NFZ w grudniu odmówił płacenia za takie leki.
NFZ chce, żeby podawanie chorym leków, które nie mają odpowiedniej rejestracji, było traktowane jako eksperyment medyczny. To jakiś absurd. Nie można uznać, że standardowe podawanie leku dzieciom to eksperymenty medyczne - uważa dr Sławomir Janus wicedyrektor ds. medycznych Centrum Zdrowia Dziecka.
Według Janusa nawet 70% leków podawanych małym pacjentom CZD nie ma odpowiedniej rejestracji. Gdyby zostały uznane za eksperyment doszłoby do paradoksu. Bo na podanie każdego takiego leku musiałaby się zgadzać komisja bioetyczna, która działa przy szpitalu. Musielibyśmy występować o tysiące zgód na podanie leków. To nierealne - mówi dziennikowi Janus.
Gdyby szpitale stosowały się do zaleceń NFZ musiałyby słono zapłacić: każdy pacjent i lekarz uczestniczący w eksperymencie musi być ubezpieczony. To może się okazać największą barierą w dostępie do leczenia. Gdyby zaczęto wymagać od nas takich badań szpitale nie podołałyby finansowo - ostrzega na łamach "Rzeczpospolitej" Janus. (PAP)