Zwycięstwo opozycyjnej partii Centrum w wyborach w Finlandii
Opozycyjna partia Centrum Finlandii (KESK) biznesmena Juhy Sipilae zwyciężyła w niedzielnych wyborach parlamentarnych, zdobywając 21,5 proc. głosów - podano w Helsinkach po przeliczeniu ponad 95 proc. głosów.
Drugie miejsce zajęła Koalicja Narodowa dotychczasowego premiera Alexandra Stubba z wynikiem 18 proc., trzecie nacjonalistyczna Partia Finów (17,6) proc., a czwarte - Fińska Partia Socjaldemokratyczna (16,4 proc.).
Zwycięstwo partii Centrum było w Finlandii oczekiwane, wynika z niezadowolenia wyborców z czteroletnich rządów konserwatystów z Koalicji Narodowej. Według niepełnych danych partia Centrum zdobyła 49 miejsc i aby stworzyć większość w 200-osobowym parlamencie, będzie musiała pozyskać koalicjantów.
Po ogłoszeniu wyników Juha Sipilae nie chciał spekulować, z kim podejmie rozmowy. - Punktem wyjścia będzie wspólny 10 letni program na rzecz przywrócenia Finlandii wzrostu gospodarczego i konkurencyjności" - powiedział. Dopytywany uściślił, że chce stworzyć 80 tysięcy nowych miejsc pracy w ciągu 4 letniej kadencji.
Według ekspertów naturalnym koalicjantem wydaje się Fińska Partia Socjaldemokratyczna (34 mandaty).
W takim przypadku dodatkowo Centrum będzie musiało zaprosić do koalicji jeszcze co najmniej jedno ugrupowanie. W grę wchodzi Partia Finów (37 mandatów). - Nasz ponowny dobry wynik pokazuje, że jesteśmy już na stałe jedną z czterech największych fińskich partii - powiedział wyraźnie zadowolony lider Partii Finów Timo Soini.
Koalicjantem centrum może być także któraś z mniejszych partii. Wśród nich do parlamentu weszli: Zielona Liga (8,4 proc.), Związek Lewicy (7,2 proc.),Szwedzka Partia Ludowa w Finlandii (4,8 proc.) oraz Chrześcijańscy Demokraci (3,6 proc.).
54-letni Sipilae, wskazywany jako przyszły premier, to człowiek spoza polityki, milioner, który dorobił się w latach 90. na sprzedaży firmy z branży IT. Jest posłem dopiero od 2011 roku, co pozwoliło mu odciąć się od błędów swoich kolegów z partii.
Wyniki wyborów potwierdzają prognozowaną porażkę Koalicji Narodowej, która najpewniej przejdzie do opozycji. Szacuje się, że ugrupowanie to zdobyło jedynie 38 mandatów, czyli o 6 mniej niż w poprzednich wyborach. - Ponieśliśmy porażkę, ale obiecujemy ciężko pracować, aby odzyskać zaufanie wyborców w kolejnych wyborach - powiedział lider Koalicji Narodowej Alexander Stubb.
Zobacz także: Szwecja i Finlandia wcale nie chcą do NATO?