Zwrot w procesie oskarżonego o znęcanie się nad synkiem
Istotny zwrot nastąpił w procesie 30-letniego mężczyzny oskarżonego o znęcanie się nad 3-miesięcznym synkiem Kubusiem. Prokurator wystąpiła z wnioskiem o
zmianę kwalifikacji prawnej czynu na znęcanie się ze szczególnym
okrucieństwem i usiłowanie zabójstwa dziecka.
Sąd Rejonowy w Łodzi, przed którym toczy się proces, uwzględnił wniosek i postanowił przekazać sprawę do sądu wyższej instancji - Sądu Okręgowego w Łodzi. Postanowienie jest nieprawomocne. Jeżeli sąd okręgowy przyjmie tę kwalifikację, to oskarżonemu będzie grozić kara nie 10 lat więzienia, ale dożywocie.
Według prokuratury Marcin W. znęcał się ze szczególnym okrucieństwem nad 3-miesięcznym wówczas Kubusiem od grudnia ubiegłego roku do stycznia tego roku. M.in. bił go, ściskał i uderzał nim o przedmioty. W wyniku obrażeń Kubuś doznał postępującego zaniku mózgu. Dziecko nie słyszy, nie widzi i do końca życia będzie potrzebowało opieki.
Podczas czwartkowej rozprawy sąd wysłuchał jeszcze opinii dwóch biegłych, które badały chłopczyka. Stan dziecka określiły jest stabilny, ale nierokujący nadziei na poprawę. Obie były zgodne - dziecko nie będzie nigdy w stanie samodzielnie funkcjonować i aby żyć, będzie wymagało stałej opieki i rehabilitacji.
Oskarżony po raz kolejny odpowiadając na pytania sądu, utrzymywał, że nie podniósł ręki na syna. Uważam się za dobrego ojca, nigdy mu krzywdy nie robiłem - powiedział oskarżony. Mówił też, że obrażenia mogła spowodować u brata jego... 15-miesięczna wówczas siostra.
Po tych wyjaśnieniach prokurator Agnieszka Rurak złożyła wniosek o zmianę kwalifikacji prawnej czynu na usiłowanie zabójstwa w wyniku znęcania się ze szczególnym okrucieństwem. Według niej dzisiaj materiał dowodowy jest dużo szerszy i jest więcej informacji na temat przebiegu samego zdarzenia; wpływ na to miała też postawa oskarżonego.
Dzisiaj uważam, że ten zarzut, który postawiono oskarżonemu jest zbyt łagodny - powiedziała prokurator. Jej zdaniem Marcin W. znęcał się ze szczególnym okrucieństwem; świadomie wyrządzał dziecku krzywdę i świadomie godził się na to, że skutkiem jego zachowania mogła być śmierć dziecka. Wyrok wobec tego dziecka został już wydany i wykonany. Dla Kubusia jest to wyrok dożywocia. Wielką niesprawiedliwością byłoby to, żeby oskarżonemu w tym procesie groziła łagodniejsza kara niż krzywda, którą wyrządził swojemu dziecku - podkreśliła prokurator Rurak.
Sąd uwzględnił wniosek i wobec możliwości takiej kwalifikacji zdecydował o przekazanie sprawy sądowi wyższej instancji. Zdaniem sądu, oskarżony musiał wiedzieć, że trzymiesięczne dziecko jest bezbronne i - w jego ocenie - działał w zamiarze ewentualnym dokonania zabójstwa.
O zamiarze tym świadczy metoda i wielokrotność jego działania wyczerpująca znamiona szczególnego okrucieństwa. Trudno sobie nawet wyobrazić rozmiar okrucieństwa i krzywdy jakie oskarżony wyrządził dziecku. Jego postawę i zachowanie przed sądem określić można jako nieludzkie - argumentowała sędzia Anna Starczewska.
Dodała, że oskarżony nie dał sądowi szansy, by w sposób łagodny spojrzeć na niego. Ale jeżeli oskarżony mówi, że jest dobrym ojcem, to co powiedzieć o złych ojcach, których przecież nie brakuje - podkreśliła sędzia.
Z argumentacją prokuratury i sądu nie zgadza się dotychczasowy obrońca oskarżonego adwokat Sławomir Dziedzianowicz, który po tej decyzji zrezygnował z reprezentowania mężczyzny. Według niego, podczas procesu nie pojawiły się żadne nowe okoliczności w tej sprawie. W jego ocenie decyzja prokuratury dotycząca zmiany kwalifikacji prawnej jest spowodowana wytycznymi ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro.
Dopiero teraz po zadziałaniu ministra sprawiedliwości, że należało by w ten sposób kwalifikować podobne sprawy, prokuratura zorientowała się, że prawdopodobnie w jej ocenie popełniła błąd - powiedział Dziedzianowicz.
W połowie listopada minister sprawiedliwości-prokurator generalny wydał wytyczne do wszystkich prokuratur, aby w sprawach o pobicie małych dzieci rozważali zmianę kwalifikacji prawnej czynu - ze znęcania się na usiłowanie zabójstwa. Grozi za to kara od 8 lat pozbawienia wolności. W związku z tą sprawą wcześniej łódzki sąd skazał na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć babkę dziecka Ewę W., oskarżoną przez prokuraturę o nie udzielenie pomocy swojemu wnukowi. Kobieta dobrowolnie poddała się karze.
Sprawa znęcanie się na Kubą wyszła na jaw w połowie stycznia tego roku. Chłopiec z poważnymi obrażeniami głowy trafił do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. Przywieziono go z jednej z łódzkich przychodni, do której przyniesione zostało przez swoją ciotkę - siostrę oskarżonego. Chłopczyk był nieprzytomny. Już wówczas stwierdzono liczne złamania kości czaszki, sińce na policzkach. Lekarze Instytutu przez kilka dni walczyli o jego życie. Obecnie Kuba przebywa w ośrodku w Częstochowie; o jego przysposobienie stara się siostra oskarżonego.