Zwolniony pracownik pozywa IBM

Mężczyzna, który został zwolniony przez IBM za odwiedzanie chata dla dorosłych w godzinach pracy, żąda od firmy 5 milionów dolarów.

20.02.2007 07:10

Twierdzi, że jest uzależniony od internetu i zasługuje raczej na leczenie i współczucie niż zwolnienie.

James Pacenza, 58-letni mieszkaniec Montgomery, twierdzi że wchodzi na chat aby leczyć traumatyczny stres jakiego doznał w 1969 roku, gdy był świadkiem śmierci swojego najlepszego przyjaciela w Wietnamie. Pacenza mówi, że z powodu tego stresu „uzależnił się od seksu, a wraz z rozwojem sieci, także od internetu”. Domaga się ochrony w ramach ustalonego w 1990 roku Prawa o Niepełnosprawnych (The Americans with Disabilities Act – ADA).

Prawnik Pacenzy Michael Diederich twierdzi, że jego klient nigdy nie odwiedzał stron pornograficznych w czasie pracy, nie złamał żadnego zapisanego prawa IBM i nie surfował po internecie ani więcej ani inaczej niż inni pracownicy. Uważa także, że działania IBM miały związek z dyskryminacją wiekową. Pacenza, gdy był zwalniany miał 55 lat, w firmie pracował od 19 lat, a do emerytury pozostawał mu zaledwie jeden rok.

IBM poprosiło sędziego Stephena Robinsona o doraźne orzeczenie, twierdząc że jego polityka przeciwko odwiedzaniu witryn zawierających pornografię jest jasna. Firma poinformowała także, że kilka miesięcy wcześniej Pacenza z tego samego powodu otrzymał już jedno ostrzeżenie o możliwości utraty posady. „Powód został zwolniony przez IBM ponieważ odwiedzał internetowy czat w celu seksualnych doświadczeń w godzinach pracy, po tym jak został uprzednio ostrzeżony” – twierdzi IBM. Pacenza temu zaprzecza.

Firma poinformowała także, że zaburzenia zachowań seksualnych są wyłączone spod prawa ADA. Zaprzeczyła jednocześnie jakiejkolwiek dyskryminacji wiekowej.

Przed zwolnieniem, Pacenza zarabiał 65 tysięcy dolarów rocznie. Sterował maszyną w zakładzie produkcyjnym w East Fishkill, zajmującym się produkcją chipów komputerowych. Wiele razy w ciągu dnia operatorzy takich maszyn siedzą bezczynnie przez 5 do 10 minut, podczas gdy urządzenie mierzy grubość krzemowych płytek. To właśnie podczas jednej z takich przerw w dniu 28 maja 2003 roku Pacenza zalogował się do chata z komputera w miejscu pracy. Diederich twierdzi, że tego dnia jego klient wrócił z wizyty pod Pomnikiem Weteranów Wietnamskich w Waszyngtonie. Najpierw wszedł na stronę zwaną ChatAvenue, a następnie na chat dla dorosłych.

Pacenza, mąż i ojciec dwójki dzieci, powiedział że do korzystania z internetu w czasie pracy zachęcał go sam pracodawca, uważając to za „formę samoleczenia” w przypadku potraumatycznych zaburzeń związanych ze stresem. Twierdzi, że tego dnia starał się trzymać z daleka od komputera, ale jak mówi: „poczułem, że potrzebuję interaktywnego zaangażowania w rozmowę na chacie aby odsunąć od siebie myśli o Wietnamie i śmierci”.Według Pacenzy musiał on odejść od komputera zanim zdążył nawiązać jakąkolwiek rozmowę. Najwyraźniej jednak nie wylogował się i gdy inny pracownik znalazł się przy komputerze, zauważył na ekranie chatowe wpisy, włącznie z wulgarnymi odniesieniami do aktów seksualnych. Doniósł on o swoim odkryciu szefowi, a ten następnego dnia zwolnił Pacenzę z pracy.

Pacenza twierdzi, że zrozumiałby gdyby został ukarany za samowolne zrobienie sobie przerwy, ale wydalenie go z pracy uważa za skrajne rozwiązanie. Według niego inni pracownicy za większe wykroczenia karani byli mniej surowo. Powołuje się tu na parę, która uprawiała seks na biurku, za co została ukarana jedynie przeniesieniem. Adowkat Pacenzy twierdzi, że pracownicy IBM mający problemy z alkoholem czy narkotykami kierowani są na programy mające im pomóc i Pacenzy powinno się zaoferować to samo. Jednak według Diedericha jego klientowi powiedziano, że nie ma żadnych programów dla uzależnionych od seksu czy innych chorób o podłożu psychologicznym.

„Weteranowi walk wojennych jak nikomu innemu należy się druga szansa” – powiedział adwokat Pacenzy.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)