Zwołanie nowego parlamentu Iraku 12 marca
Tymczasowy prezydent Iraku Dżalal Talabani zapowiedział, że na 12 marca zwoła pierwsze posiedzenie nowego parlamentu. Od 12 marca skłóceni między sobą przedstawiciele społeczności irackich będą mieli 60 dni na wybranie nowego prezydenta, powołanie premiera i rządu.
06.03.2006 | aktual.: 06.03.2006 12:32
Ogłosimy dziś zwołanie posiedzenia na dwunastego bieżącego miesiąca, bo jest to ostatni termin, jaki dopuszcza konstytucja - powiedział Talabani reporterom.
Wybory do parlamentu irackiego odbyły się 15 grudnia, a ich uwierzytelnione wyniki ogłoszono 10 lutego. Jednak impas w sprawie obsady urzędu premiera i fala przemocy po zamachu na szyicki Złoty Meczet w Samarze spowodowały, że deputowani nie zebrali się jeszcze na posiedzenie inauguracyjne.
Pierwszy przewidziany w konstytucji termin zwołania parlamentu minął 25 lutego, a drugi upływa właśnie 12 marca.
W cieniu fali przemocy Iraku pogrążył się także w kryzysie politycznym, bo przywódcy partii sunnickich, kurdyjskich i świeckich odrzucili kandydaturę tymczasowego premiera Ibrahima Dżafariego na stanowisko szefa nowego rządu, zgłoszoną 12 lutego przez blok szyickich partii religijnych.
Krytycy Dżafariego, który kieruje tymczasowym rządem od kwietnia zeszłego roku, uważają, że jest on za mało stanowczy i zbyt uzależniony od szyickich fundamentalistów.
W wyborach grudniowych partie bloku szyickiego zdobyły 130 z 275 mandatów - więcej niż ktokolwiek inny, i zgodnie z konstytucją mają prawo oczekiwać, że prezydent powierzy misję utworzenia nowego rządu ich kandydatowi. Blok szyicki ma jednak za mało mandatów, by rządzić samodzielnie.
W zeszły czwartek przeciwnicy Dżafariego wezwali partie szyickie, by zaproponowały na jego miejsce kogoś bardziej "neutralnego". W sobotę do tego apelu przyłączył się prezydent Talabani, iracki Kurd.
Talabani nazwał Dżafariego swoim "przyjacielem od 25 lat", ale powiedział, że nie uda się stworzyć wokół niego silnej, zgodnej i "prawdziwie partnerskiej" koalicji rządowej. Kurdowie już jesienią zeszłego roku zarzucili Dżafariemu, że zagarnął za dużo władzy i ogranicza kompetencje ministrów kurdyjskich i sunnickich.
Krytycy Dżafariego chcieliby podobno, aby blok szyicki nominował na premiera obecnego wiceprezydenta Iraku Adila Abdela Mahdiego, który w lutym na posiedzeniu szyickiej frakcji parlamentarnej przegrał rywalizację z Dżafarim zaledwie jednym głosem. Mahdi, ekonomista po studiach we Francji, uchodzi za sprawnego polityka i mistrza kompromisu.
Dżafari pokonał Mahdiego głównie dzięki temu, że uzyskał poparcie zwolenników radykalnego i antyamerykańskiego duchownego szyickiego Muktady as-Sadra. Po zamachu na Złoty Meczet właśnie bojówki milicji religijnej Sadra dokonały wielu ataków odwetowych na meczety sunnickie.
Perspektywa powierzenia steru rządów politykowi uzależnionemu obecnie od 31-letniego radykała szyickiego dodatkowo zaniepokoiła sunnitów, Kurdów i polityków świeckich. Obawiają się oni, że Muktada as-Sadr jako zakulisowy rozgrywający doprowadzi do zaostrzenia konfliktów na tle religijnym i do pogorszenia stosunków z Amerykanami i koalicją wielonarodową.
Arabska mniejszość sunnicka zarzuca Dżafariemu, że dopuścił do ataków bojówek szyickich na jej meczety. W fali przemocy po zamachu na Złoty Meczet zginęło od 22 lutego przeszło 500 osób (a według nieoficjalnych doniesień ponad 1300).
Dżafari jest przywódcą partii Dawa (Zew Islamu), a Mahdi wchodzi w skład kierownictwa innej czołowej partii szyickiej, Najwyższej Rady Rewolucji Islamskiej w Iraku (SCIRI). W sobotę Komitet Centralny SCIRI zasygnalizował sunnitom, Kurdom i partiom świeckim, że jest otwarty na "poważny dialog zmierzający do wyłonienia kandydata na urząd premiera". Dodał, że "najważniejsze jest dobro kraju i Irakijczyków".
Dwaj przedstawiciele partii Dawa napomknęli w ciągu weekendu, że Dżafari cieszy się poparciem wielkiego ajatollaha Alego Sistaniego, najwyższego autorytetu duchowego irackich szyitów.
Jednak proszący o anonimowość wysoki rangą współpracownik Sistaniego powiedział w niedzielę agencji Associated Press, że ajatollah dał pośrednio do zrozumienia, iż Dżafari powinien ustąpić.