Zwierzęta i medycyna
Laboratoryjnym zwierzętom zawdzięczamy nowatorskie technologie medyczne i nowe leki. Naukowcy doceniają ten wkład i dlatego przed operacją szczura, podają mu pełną narkozę.
30.08.2004 | aktual.: 30.08.2004 08:09
Zwierzę nie może cierpieć bólu. To pierwsze i najważniejsze przykazanie. Obowiązuje wszystkich: - Obecnie nie można przeprowadzić żadnego zabiegu na zwierzętach, jeżeli się nie uzyska zgody lokalnej komisji etycznej do spraw doświadczeń na zwierzętach - wyjaśnia dr Anna Wachowiak, sekretarz Komisji, toksykolog z Zakładu Toksykologii AM w Poznaniu. Tutaj prof. Ewa Florek od lat prowadzi badania nad wpływem palenia papierosów przyszłych matek na zdrowie nienarodzonych jeszcze dzieci. Co ma z tym wspólnego laboratoryjne zwierzątko?
Bez myszy ani rusz
- Zwierzę nie zrobi człowiekowi krzywdy bez powodu, a człowiek - tak. Pamiętają o tym także naukowcy - mówi dr Anna Wachowiak, która dodaje, że na razie nie można się obyć bez zwierząt. W Laboratorium Badań Środowiskowych jedynym przymusem stosowanym wobec myszy i szczurów jest to, co człowiek robi dobrowolnie: palenie papierosów. Ciężarne szczurzyce wdychają papierosowy dym po to, aby naukowiec mógł zbadać, jak ,,Marlboro” wpływa na przyszłe potomstwo. Dzięki temu prof. Ewa Florek zdobyła niezbite dowody na to, że w przypadku nikotyny i dziesiątek innych toksyn wdychanych przez palaczkę, macica nie stanowi żadnej zapory! Płód pali razem z matką! Dziecko palaczki ma mniejszą wagę urodzeniową, jest bardziej podatne na choroby.
Bez cierpienia
- Nasza zwierzętarnia jest wzorcowa, a zwierzęta, które się u nas rodzą i żyją, traktowane są jak... ludzie. Pomieszczenia z myszkami są klimatyzowane, utrzymywana jest w nich odpowiednia wilgotność, światło uwzględnia dzień i noc oraz pory roku. Ściółka systematycznie zmieniana i sterylizowana - opowiada dr Anna Wachowiak. Nawet panie, które panicznie boją się myszy, tutaj z sympatią i bez strachu obserwują baraszkujące mysie dzieci. Różowe ,,niemowlaki” dostają dobre jedzenie i mają ciepło. Rosną szybko i szybko się rozmnażają. Kiedy wreszcie przyjdzie dzień, gdy nauka upomni się o nie, mają to wszystko, co otrzymuje człowiek w ambulatorium i na sali operacyjnej - zastrzyki znieczulające i środki usypiające, które całkowicie znoszą ból. - Żadne zwierzę, także nasza laboratoryjna mysz nie może odczuwać bólu - powtarza dr A. Wachowiak.
Inne możliwości
- Gdy sięgam pamięcią 40- 50 lat wstecz, nie mam wątpliwości, że medycyna byłaby daleko w tyle, gdyby nie eksperymenty na zwierzętach. Mam na myśli choćby przeszczepy. Jednak, gdy przypomnę sobie warunki, w jakich trzymano wtedy wierzęta, ciarki przechodzą - mówi prof. Witold Jurczyk, emerytowany kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii AM w Poznaniu. Jak wspomina, dopiero przed 20 laty, władze uczelni zaczęły wprowadzać obowiązek inspekcji weterynaryjnych, które miały sprawdzać warunki, w jakich przebywają zwierzęta biorące udział w eksperymentach medycznych. Sam, przygotowując pracę habilitacyjną, przeprowadzał eksperymenty na psach. Choć już wtedy był przeciwnikiem wybudzania ich po przeszczepie.
- Uważałem, że niepotrzebne jest wybudzanie ich po to tylko, żeby umierały w cierpieniach. Gdy dziś patrzę na moje trzy psy i przypomnę sobie tamte czasy, serce mnie boli - przyznaje.
W tej chwili prof. Jurczyk jest zdecydowanym przeciwnikiem eksperymentów na dużych zwierzętach. Uważa przede wszystkim, że są one nieuzasadnione.
- Mamy możliwość symulacji komputerowych, dysponujemy nawet wartymi blisko 200 tysięcy - naszpikowanymi elektroniką - fantomami, które, pokazują, jak reagowałby na wiele czynności żywy organizm. Możemy nawet symulować zatrzymanie pracy serca. Po co więc męczyć zwierzęta w laboratorium?
Koszmarne wspomnienia
Pracownicy naukowi nie ukrywają, że w naukach medycznych zwierzęta nadal odgrywają ważną rolę. Serca medyków są jednak coraz czulsze na ich niedolę. Jeden z naukowców do dziś nie może zapomnieć koszmaru wizyty w jednym z instytutów badawczych w Ant- werpii, gdzie przeprowadzano eksperymenty na psach. Jak opowiada, wisiały w powietrzu, ledwie dotykając łapkami podłoża. Ich brzuchy były rozcięte i spreparowane, a wewnątrz znajdowała się kamera.
Można było dzięki niej obserwować nawet drobne naczynia krwionośne, które obkurczały się pod wpływem podanego medykamentu. W klatkach obok stały kolejne zwierzęta czekające na taki sam los.
- Po tej wizycie doszedłem do wniosku, że najgorszymi zwierzętami są jednak ludzie - zauważa poznański klinicysta.
Zwierzę i etyka
Prof. Zofia Adamczewska-Goncerzewicz z AM w Poznaniu jest członkiem władz Krajowej Komisji Etycznej do spraw Zwierząt Laboratoryjnych, a jednocześnie pełnomocnikiem rektora poznańskiej AM. Każde laboratorium, które przeprowadza doświadczenia na zwierzętach, musi najpierw uzyskać zezwolenie pani profesor. Z kolei lokalna komisja, której przewodniczącą jest prof. Ewa Florek, kierownik Laboratorium Badań Środowiskowych AM w Poznaniu, czuwa nad prawidłowym przebiegiem doświadczeń.
Danuta Pawlicka, Jolanta Sielska