Zwalczał opozycję, teraz awansuje
Wiesław Nocuń, były szef Prokuratury
Apelacyjnej w Krakowie, w latach 70. wspierał działania Służby
Bezpieczeństwa przeciw opozycji. Jutro zostanie prokuratorem
krajowym - pisze "Rzeczpospolita".
14.09.2005 05:50
O Wiesławie Nocuniu do tej pory było głośno głównie przy okazji śledztw, w których się kompromitował. W połowie lat 90. jego nazwisko pojawiło się w prasie przy okazji śledztwa w sprawie byłego posła Jana Pamuły, w której krakowska prokuratura naruszyła prawo do obrony podejrzanego (Nocuń nadzorował sprawę, stracił posadę).
Od 2002 r. Nocuń rządził Prokuraturą Apelacyjną w Krakowie. Odszedł w 2004 r., po skandalu z aresztowaniem biznesmena Romana Kluski (Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że Kluska nie złamał prawa).
W ubiegłym tygodniu o Nocuniu znowu zrobiło się głośno: okazało się, że 15 września awansuje na prokuratora krajowego. To najwyższe stanowisko, na jakie może liczyć śledczy w Polsce, z dziesięcioma tysiącami dożywotniej pensji.
-_ Dowiedziałem się o tej nominacji z mediów- mówi Andrzej Mietkowski, dziennikarz i tłumacz. W latach 70. działał w Studenckim Komitecie Solidarności, stworzonym w Krakowie po śmierci Staszka Pyjasa. - _Byłem zaskoczony. Kiedy SB nas zatrzymywała, robiła rewizje, na decyzjach była pieczątka i podpis: "magister Wiesław Nocuń".
W materiałach spraw przeciwko działaczom z kręgu SKS nazwisko Nocunia pojawia się wiele razy. 3 października 1978 r. SB przeprowadza rewizję w mieszaniu Bronisława Wildsteina. Esbecy zastają u Wildsteina Ewę Kulik - ją też rewidują. Decyzję parafuje Nocuń.
Rewizja u Andrzeja Mietkowskiego z 14 maja 1980 r. "w sprawie o rozpowszechnianie fałszywych wiadomości mogących wyrządzić poważną szkodę interesom PRL". Nakaz rewizji podpisuje Nocuń. - Prokuratura w tym czasie chodziła na pasku SB- mówi Andrzej Mietkowski. - Nocuń był całkowicie dyspozycyjny. Niektóre decyzje tylko podpisywał, w rzeczywistości podejmowali je esbecy. (PAP)