ZUS wysyła 13 mln listów
Zdajemy sobie sprawę, że Polacy otrzymują wiele
różnego rodzaju druków i często wyrzucają je do kosza, bez przeczytania. Poprzez spoty reklamowe w mediach staramy się jednak uczulić, że pismo, które my wysłaliśmy jest ważne dla wielu Polaków - powiedziała Aleksandr Wiktorow, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
02.02.2004 | aktual.: 02.02.2004 17:34
Dlaczego ubezpieczeni nie powinni listu z ZUS, zawierającego informację o wysokości składek na ubezpieczenie emerytalne za 2002 r. chować do szuflady?
To bardzo ważna informacja, nie można jej zlekceważyć. Już w momencie wprowadzenia reformy emerytalnej, w 1999 roku, głośno mówiliśmy o tym, że nasze emerytury zależeć będą od wysokości zgromadzonych składek zarówno w I filarze ZUS, jak też w II filarze - OFE. Wtedy jednak wiele osób nie przykładało do tego wagi, zajmując się raczej wyborem któregoś z funduszy emerytalnych. W chwili obecnej, kiedy sprawnie działa nasz system informatyczny, jesteśmy w stanie powiedzieć ubezpieczonym ile składek emerytalnych zgromadzili na koncie w ZUS (I filar) w 2002 r. Ubezpieczeni mogą teraz sprawdzić, jak wygląda ich indywidualne konto w ZUS. To pierwszy kontakt z efektami reformy. Pragniemy, aby ta informacja posłużyła jako swego rodzaju lekcja w orientowaniu się w zasadach tej reformy.
Jakie działania podjął ZUS, aby poinformować ubezpieczonych, co mają zrobić z listem, który znajdą w skrzynce pocztowej?
W mediach rozpoczęliśmy akcję „Moja składka w ZUS”. W telewizji publicznej pojawiły się specjalne spoty, a rozgłośnie radiowe wyemitowały wiele audycji, poświęconych tej tematyce. Również prasa dużo uwagi poświęciła tej akcji. W liście wysyłanym ubezpieczonym jak i w dołączonej do niego ulotce podpowiadamy, jak radzić sobie z Informacją. Uruchomiliśmy dwie infolinie (0 801 400 400; 0 801 400 500), z których skorzystało już ponad 2 tys. osób. Prawie 98 tys. odwiedziło naszą stronę internetową na której również można znaleźć niezbędne informacje. Staramy się wzbudzić zainteresowanie akcją, bo jest to niesłychanie istotne dla wielu milionów Polaków.
Czy ZUS obawiał się tak znaczącego przedsięwzięcia - egzamin musiał zdać nie tylko nadawca - ZUS, ale i odbiorca i ubezpieczony?
Jest to pierwsza w naszej historii akcja o tak szerokim zakresie. Wyślemy około 13 mln informacji. Zdajemy sobie sprawę, że Polacy otrzymują wiele różnego rodzaju druków i często wyrzucają je do kosza, bez przeczytania; często nie przykładają wagi do tego typu dokumentów, a przypominają sobie o nich, gdy są do czegoś potrzebne - np. w wieku przedemerytalnym. Tymczasem nasza akcja opiera się m.in. na dbałości i odpowiedzialności ze strony odbiorcy. Dlatego staramy się głośno mówić: nie chowajmy informacji do szuflady! Dbajmy o swoje interesy, o swoją przyszłość!
Kiedy ZUS zakończy akcję?
Planujemy wysłać ostatnie listy do końca marca br.
Jaki jest łączny koszt wysyłki? Kto za to zapłaci?
Płaci oczywiście ZUS, koszt jest stosunkowo wysoki - około 16 mln zł. Obejmuje druk, papier, koperty i znaczki pocztowe - zwykłe, w celu obniżenia kosztów. Listy polecone znacznie podniosłyby cenę - podobnie jak wydrukowanie dodatkowej kilkustronicowej broszury informacyjnej. Troszcząc się o zminimalizowanie wydatków zdecydowaliśmy więc, że na jednej kartce znajdzie się informacja o wysokości składek i list, a na drugiej ulotka, wyjaśniająca całą akcję. Broszurę zamieściliśmy na stronie internetowej ZUS: www.mojaskladka.pl.
Jak ocenia Pani wydajność systemu informatycznego, czy wszystkie składki są odpowiednio zewidencjonowane?
Zdecydowana większość osób otrzymała informacje bez błędów. Jedynym problemem są zwroty, wynikające ze złych danych adresowych - sporo osób zmieniło adres zamieszkania, nie powiadamiając pracodawcy albo ZUS, pewne błędy powstają także na poziomie płatników - czyli firm. Jeśli zaś chodzi o nasz system to pragnę podkreślić, że o ile w styczniu 2002 r. skuteczność rozpoznawania i zapisywania składek wynosiła 78%, to w grudniu 2002 było to 91%, obecnie zaś aż 98%.
Czego dotyczą zgłaszane do ZUS reklamacje?
Najczęściej jest to brak składki za dany miesiąc - wiele osób często zapomina, że obowiązuje górna granica wynagrodzenia, do którego naliczane są składki emerytalne. Często zapominamy również, że chorowaliśmy, byliśmy na urlopie bezpłatnym, a za ten okres nie nalicza się przecież składek. Zdarza się, że o Informacje pytają osoby, które z założenia jej nie otrzymają - pamiętajmy, że odbiorcami są osoby urodzone po 31 grudnia 1948 r., za które pracodawca w 2002 r. odprowadzał składki i osoby, które je same za siebie w tym czasie opłacały.
Pracownicy ZUS podkreślają, że jeśli w Informacji pojawią się nieprawidłowości, ubezpieczony powinien w pierwszej kolejności udać się do pracodawcy. Czy Pani zdaniem, firmy są również przygotowane do tej akcji?
Informujemy o tym także pracodawców - dane przekazywane przez nich do nas są generalnie coraz lepsze. Ponadto jest to również okazją do skorygowania danych, przesłanych w 2002 r., a zawierających błędy. Mamy informacje, że płatnicy składek, pracodawcy znają temat i w przypadku pytań ubezpieczonych, chętnie udzielają pomocy.
Wśród wielu opinii, które pojawiają się przy okazji dyskusji o ZUS pada zarzut, że jest to instytucja, która nie jest skuteczna, nie pomaga ubezpieczonym. Czy takie postrzeganie firmy może ulec zmianie
Zdajemy sobie sprawę, że często jesteśmy postrzegani jedynie poprzez fakt ściągania wysokich składek i wypłacania zbyt niskich świadczeń. Proszę jednak pamiętać, że ich wysokość jest ustalana ustawowo, my jesteśmy jedynie wykonawcą woli ustawodawcy. ZUS jest obecnie sprawną firmą, skutecznie zarządzaną, przyjazną dla swoich klientów. Każdego miesiąca regularnie i bez opóźnień wypłacamy kilkanaście milionów różnorodnych świadczeń. Dowodem naszej skuteczności jest i to, że przekazano nam także wypłaty świadczeń z pomocy społecznej - renty socjalne.
Z Aleksandrą Wiktorow, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych rozmawiali Alicja Peplińska i Jacek Pauli.