Zrównoważony rozwój kraju to fikcja - jest coraz gorzej
W Polsce powiatowej powstaje kulturalna i gospodarcza pustynia - alarmuje "Rzeczpospolita". Gazeta zauważa, że likwidowane są lokalne poczty, dworce kolejowe, kina, szkoły, ośrodki zdrowia i biblioteki. Zakłady przenoszą się w okolice wielkich miast. Powiatowe elity się kurczą. Życie państwa koncentruje się w zaledwie kilku aglomeracjach - czytamy w "Rzeczpospolitej".
31.03.2012 | aktual.: 02.04.2012 12:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gazeta dodaje, że na wsiach coraz trudniej kupić znaczek czy zapłacić rachunek, bo w ostatniej dekadzie zamknięto 389 wiejskich urzędów pocztowych. Planuje się likwidację 122 najmniejszych sądów rejonowych. Lokalnym samorządom coraz trudniej utrzymać szkoły, więc je zamykają. W tym roku taki los może spotkać około 2 i pół tysiąca placówek - rekordowo dużo. Coraz mniej jest połączeń autobusowych i kolejowych - czytamy w "Rzeczpospolitej".
- Po 1989 roku Polska przyjęła model silnie scentralizowanej i skoncentrowanej władzy. Zaniedbano inwestycje infrastrukturalne, które pozwalałyby na zrównoważony rozwój kraju. To zła polityka, która pustoszy wsie i miasta, nie tylko te najmniejsze - mówi dziennikowi Andrzej Mikosz, prawnik i były minister Skarbu Państwa w rządzie PiS.
Z rocznika statystycznego GUS wynika, że w 2000 roku z regularnych połączeń autobusowych skorzystało 826,6 mln podróżnych. W 2010 roku już tylko 476,1 mln. Polacy autobusami i pociągami nie jeżdżą, bo na prowincji ich już prawie nie ma.