Zostali goli
Za udział w filmie „Golasy” Jerzy Grobel zapłacił utratą pracy. – Wszyscy spodziewaliśmy się godziwej zapłaty za grę i za odwagę. Teraz czuję się oszukany – mówi. Minęły cztery lata od nakręcenia filmu a pieniędzy nadal nie widać.
27.04.2004 | aktual.: 27.04.2004 08:36
Zdjęcia do „Golasów” trwały od kwietnia do maja 2000 roku. Film tym różnił się od innych, że wszyscy aktorzy zagrali w nim nago, choć nie jest to film pornograficzny czy też erotyczny. – Podpisaliśmy z producentem umowy o dzieło. Liczyliśmy na to, że gdy film trafi do kin, a potem będzie sprzedawany m.in. na taśmach wideo, zarobimy konkretne pieniądze – tłumaczy Jerzy Grobel, który w „Golasach” zagrał kierownika biura. – W 2002 roku zgłosiła się do mnie żona reżysera z propozycją odkupienia moich udziałów. Nie sprzedałem, bo skoro film znalazł w końcu dystrybutora, liczyłem, że zacznie zarabiać. Niestety, mimo że od powstania filmu minęły już cztery lata, wszystkie pieniądze, które mi naliczono z tytułu moich udziałów, to jedynie ok. 120 zł – twierdzi Jerzy Grobel.
Tymczasem film wciąż jest w sprzedaży na kasetach wideo w Polsce, a w wielkiej Brytanii można go kupić na DVD. Prawa do emisji kupiło też kilka zagranicznych stacji telewizyjnych. – I z tego wszystkiego wyliczają nam jakieś grosze – pokazuje pisma od producenta Jerzy Grobel. – Czuję się oszukany – wyznaje z goryczą.
– Też ubolewam nad tym, że film przyniósł tak niewielki dochód. Być może, gdyby dystrybutor bardziej agresywnie promował film, wpływy byłyby większe – tłumaczy reżyser, autor scenariusza i współproducent „Golasów” Witold Świętnicki. – Jurek jest bardzo dobrym aktorem i uważam, że powinien lepiej zarobić – przyznaje reżyser. – W tym roku współproducent filmu zabrał „Golasy” na targi w Cannes. Być może będą z tego jakieś pieniądze za sprzedaż praw do emisji telewizyjnych – szacuje Witold Świętnicki. Jest dobrej myśli.
Janusz Pawul