WAŻNE
TERAZ

Rosyjskie drony naruszyły przestrzeń powietrzną Polski

Został skazany za przestępstwa, które popełnił jego brat

Wyobraź to sobie: pewnego dnia dostajesz rachunek za pobyt w izbie wytrzeźwień, choć nie pijesz alkoholu. Później kilka mandatów i wyrok skazujący - 2 lata w zawieszeniu za kradzież prądu, choć rachunki płacisz w terminie. Nieprawdopodobne?

Raczej przerażająco proste - wystarczy, że ktoś, znając twoje dane, podszyje się pod ciebie podczas zatrzymania przez policję. A potem zaczyna się biurokratyczna gehenna godna "Procesu" Franza Kafki.

Od miesięcy podobny koszmar przeżywa Janusz Dróżdż, inżynier z Truskolasów. Choć nigdy niczego nie ukradł, przez polski wymiar sprawiedliwości traktowany jest jak przestępca. Jego przyrodni brat, bezdomny alkoholik, podaje się za niego za każdym razem, kiedy wpadnie w kolizję z prawem. Dokumentów nie przedstawia, zaufania nie wzbudza, a mimo to policja wierzy mu na słowo. Potem za wszystko odpowiada Bogu ducha winny człowiek, który w dodatku od prawie roku mieszka i pracuje w Wielkiej Brytanii.

- Tłumaczyłem się już z ulicznych bójek, oszustw i nocy w izbie wytrzeźwień, za którą miałem płacić. Do tego dwie sprawy o kradzież prądu z moim udziałem i jeden wyrok skazujący mnie zaocznie. Początkowo myślałem, że to ponury żart, ale zapewniam, że nie ma w tym nic śmiesznego - wzdycha Dróżdż.

Pan Janusz wynajął adwokata, bo sam zagubił się w prawnym gąszczu. Jego pełnomocniczka Grażyna Plebanek mówi dziś, że przez 30 lat pracy w zawodzie nie trafiła na równie absurdalny problem. Horror Dróżdża kosztował go nie tylko kilkanaście tysięcy złotych (wynajęcie adwokata, przyloty z Wysp do Polski na kolejne rozprawy), ale i utratę zdrowia (ma za sobą udar mózgu) oraz nerwów. Nie wróci ich nawet ostateczny triumf sprawiedliwości.

W pierwszej ze spraw został już uniewinniony. W czwartek, w Sądzie Rejonowym w Częstochowie finał sprawy numer dwa. - Wiemy już o tej pomyłce. Sądzę, że pan Dróżdż znów zostanie uniewinniony - zapewnia sędzia Bogusław Zając, rzecznik Sądu Okręgowego w Częstochowie.

Kto jednak jest winien procesowej męki pana Janusza? Prokuratura, jak i sądy zrzucają winę na specyfikę przyspieszonego trybu sądzenia. Policja tłumaczy się… perfekcyjnym kamuflażem jego brata. Specjaliści nie mają jednak wątpliwości: zawinili ludzie, którzy powinni ustalić tożsamość zatrzymanego.

- Czy gdyby ktoś twierdził, że nazywa się George Michael, to policjanci też by uwierzyli? - ironizuje dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Dwa lata jak dla brata

Od ponad roku Janusz Dróżdż, inżynier z Truskolasów, regularnie odwiedza komisariaty policji, gmachy prokuratury i sądów w Częstochowie. Jest oskarżany o przestępstwa i wykroczenia, których nie popełnił.

Został nawet skazany przez sąd na dwa lata w zawieszeniu, a w pewnym momencie groziło mu więzienie. Za niewinność i za przyrodniego brata, bezdomnego alkoholika, który miesiącami przedstawiał się policji jako Janusz Dróżdż. Policjanci wierzyli mu, choć Włodzimierz D. nie miał żadnego dowodu tożsamości, ani nie grzeszył wiarygodnością. - Policjanci każdorazowo sprawdzali jego szczegółowe dane w systemie, a z uwagi na ich zgodność, potwierdzali jego tożsamość. Włodzimierz D. funkcjonował nawet w swoim środowisku pod nazwiskiem przyrodniego brata i podczas kilku interwencji, osoby znające go, poświadczały jego personalia - wyjaśnia Joanna Lazar, rzeczniczka częstochowskiej policji.

Nie wiadomo, czemu policja nie sprawdziła, jaki Janusz Dróżdż mieszka w Truskolasach, tylko opierała się na wątpliwej jakości poszlakach (a może wiadomo - Truskolasy to teren policji w Kłobucku, a sprawę prowadziła Częstochowa). Dzięki temu Włodzimierz D. mógł bezkarnie łamać prawo, bo za jego występki i tak odpowiadał Janusz Dróżdż. Ten prawdziwy. I on, niezasłużenie, na własnej skórze mógł przekonać się o skuteczności karzącej ręki sprawiedliwości.

- Wiosną ubiegłego roku doręczono mi nakaz płatności za pobyt w izbie wytrzeźwień w Częstochowie. Nie muszę chyba wyjaśniać, jak się wtedy czułem, tym bardziej, że nigdy nie miałem żadnych kłopotów z prawem. Poza tym, choć nie byłem winny, czułem straszny wstyd, że ktoś mógł dowiedzieć się o tej sprawie. Przez cały dzień wyjaśniałem to w Częstochowie - opowiada Dróżdż.

Gdy strażniczka miejska podała mu rysopis człowieka, który się za niego podawał, rozpoznał swojego przyrodniego brata. Od dawna nie miał z nim kontaktu, ale brat o nim nie zapomniał. Przynajmniej pamiętał dane osobowe Janusza i to, jak podrabiać jego podpis. Wykorzystywał to wielokrotnie.

Jakiś czas później Dróżdż dostał list z sądu, z którego dowiedział się, że właśnie został skazany na 2 lata w zawieszeniu za kradzież energii elektrycznej. Kolejna wizyta na komisariacie, kolejne wyjaśnienia, konfrontacje, pobieranie próbek pisma. I kolejna niespodzianka - tam Janusz dowiedział się, że przeciwko niemu prowadzona jest jeszcze jedna sprawa związana z nielegalnym poborem prądu.

- Na rozprawie w sądzie nieoczekiwanie zjawił się mój brat. Przepraszał mnie z płaczem i przyznał się, że podawał się za mnie. Sędzia prowadzący sprawę powiedział, że nie ma pojęcia, co ja tutaj robię i uniewinnił mnie - mówi Dróżdż.

To tylko wycinek jego przygód. Włodzimierzowi D. policja postawiła już dziewięć zarzutów popełnienia przestępstw, z których większość związana jest z podszywaniem się pod brata. Do Janusza trafiały też mandaty karne podpisane jego nazwiskiem. Odpowiadał za bójki i oszustwa Włodzimierza D. W końcu zatrudnił adwokata, dzięki któremu nie pójdzie do więzienia. Jutro ma zostać ostatecznie oczyszczony z zarzutów.

- Cała ta sprawa dowodzi, że policja zbyt pobieżnie sprawdza personalia zatrzymanych osób. W takim wypadku każdego można postawić w stan oskarżenia. Z takim absurdem nie spotkałam się ani razu w trakcie swojej 30-letniej kariery prawniczej - dziwi się Grażyna Plebanek, adwokat Dróżdża.

Sędzia Bogusław Zając, rzecznik Sądu Okręgowego w Częstochowie, wini za tę sytuację ułomności przyspieszonego trybu sądzenia stosowanego w teoretycznie prostych sprawach. W tym trybie wyrok może zapaść bez obecności oskarżonego na sali sądowej. - Przy szybkim działaniu błędy są nieuchronne. Tak, jak podczas masowej produkcji w fabryce zdarzają się wadliwe egzemplarze. Szkoda tylko, że w tym wszystkim cierpi człowiek - przyznaje sędzia Zając.

Tych wadliwych egzemplarzy może być coraz więcej, bo jak przewiduje Romuald Basiński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, nie jesteśmy w stanie bronić się przed plagą kradzieży tożsamości. A takich przypadków jest ponoć coraz więcej.

O swojej historii Dróżdż mówi, że powinna być przestrogą dla innych. On sam stracił w niej pieniądze, zdrowie i nerwy. Tracił dniówki, miał problemy w pracy, bo za każdym razem musiał brać wolne, by latać do Polski (od blisko roku Dróżdż pracuje w Wielkiej Brytanii) i odpowiadać za nie swoje, kompromitujące winy. Teraz nie wyklucza, że będzie walczył o odszkodowanie. Na razie sąd przyznał mu 500 zł zadośćuczynienia. Ma je zapłacić jego przyrodni brat. Swoje straty, tylko finansowe, Janusz Dróżdż wycenia na kilkanaście tysięcy złotych.

A gdyby podał się za George'a Michaela?

Z dr. Piotrem Kładocznym z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka rozmawia Marcin Zasada.

Jak podoba się panu reinkarnacja historii bohatera Franza Kafki w XXI wieku w Polsce?

- To rzeczywiście skomplikowana i przykra historia, ale większa od winy państwa jest wina człowieka, który zgotował ten los drugiemu człowiekowi.

Jak to możliwe, że sąd skazuje człowieka na podstawie oświadczenia innego człowieka? - Zgadza się. Na jakiejś podstawie mu uwierzono i to nie jeden raz. Ciekawe, czy gdyby oświadczył, że nazywa się George Michael, to też by mu uwierzono.

Czy powinniśmy się obawiać, że i nam ktoś ukradnie tożsamość i będziemy mieli podobne kłopoty?

- Problem polega na tym, gdzie zaczyna się błędne koło. Gdzie jest początek błędnego wskazania? A zagrożenia? Teoretycznie to niemożliwe, bo przecież nawet wypożyczenie płyty DVD odbywa się za okazaniem dowodu osobistego. Ale praktyka bywa dla teorii bezlitosna.

Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes.pl/DziennikZachodni: Polakom pozbawionym dostępu do internetu żyje się gorzej i drożej

Wybrane dla Ciebie

"Nie zbliżać się". Wojsko wydało komunikat
"Nie zbliżać się". Wojsko wydało komunikat
Mieszkańcy dostali alerty. "Zachowaj spokój"
Mieszkańcy dostali alerty. "Zachowaj spokój"
Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej. Rubio poinformowany
Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej. Rubio poinformowany
Zestrzelono drony nad Polską. Były wojskowy ocenia decyzję
Zestrzelono drony nad Polską. Były wojskowy ocenia decyzję
Policja reaguje na drony. Alarm w czterech garnizonach
Policja reaguje na drony. Alarm w czterech garnizonach
Wykryli kilkanaście obiektów. Szef MON potwierdza zestrzelenie
Wykryli kilkanaście obiektów. Szef MON potwierdza zestrzelenie
Nawrocki po naruszeniach przestrzeni. Będzie pilne spotkanie w BBN
Nawrocki po naruszeniach przestrzeni. Będzie pilne spotkanie w BBN
Znaleziono pierwszego drona. Jest komunikat lubelskiej policji
Znaleziono pierwszego drona. Jest komunikat lubelskiej policji
Specjalne posiedzenie rządu w związku z dronami. Rzecznik zapowiada
Specjalne posiedzenie rządu w związku z dronami. Rzecznik zapowiada
Drony nad Polską. Tusk w kontakcie z NATO
Drony nad Polską. Tusk w kontakcie z NATO
Drugi komunikat Tuska. Potwierdza zestrzelenia
Drugi komunikat Tuska. Potwierdza zestrzelenia
Zamknięte lotniska, wstrzymane loty. Utrudnienia dla podróżujących
Zamknięte lotniska, wstrzymane loty. Utrudnienia dla podróżujących