Zoo odpowie za niedźwiedzia
Wczoraj rozpoczął się proces przeciwko
Wrocławskiemu Ogrodowi Zoologicznemu. Były pracownik zoo, któremu
w marcu 2003 roku niedźwiedź odgryzł stopę, domaga się 18 tys. zł
odszkodowania - informuje "Słowo Polskie - Gazeta Wrocławska".
Janusz Milian żąda również zmiany protokołu powypadkowego. Wrocławski Ogród Zoologiczny uznał w nim, że do wypadku doszło tylko i wyłącznie z powodu zaniedbania pracownika i winnym swego kalectwa jest on sam - podaje dziennik.
Wczoraj zeznawało trzech zatrudnionych w zoo, m.in. pracownik BHP i tzw. społeczny inspektor pracy, który w zoo jest również kierowcą. Świadkowie ci dowodzą, że Milian - wbrew poleceniu przełożonego - poszedł do klatki niedźwiedzia sam. Nie zachował koniecznej ostrożności, mimo że przeszedł wszystkie konieczne szkolenia - pisze "Słowo Polskie - Gazeta Wrocławska".
Janusz Milian, były pielęgniarz drapieżnych zwierząt, ma 55 lat. Stwierdzono u niego 53% uszczerbku na zdrowiu. Po ataku niedźwiedzia brunatnego stracił część stopy. Teraz porusza się o lasce. Kuleje, cierpi na skurcze. Nie ma szans na pracę w Brzegu Opolskim, gdzie mieszka - pisze dziennik.
Milian pracował w zoo kilka lat. Był magazynierem, potem kierowcą. Pielęgniarzem drapieżnych zwierząt został w styczniu 2003 r. Wypadek zdarzył się dwa miesiące później. Twierdzi, że szkolenia, przyuczające do pracy z groźnymi zwierzętami, trwały po kilka minut - pisze "Słowo Polskie - Gazeta Wrocławska". (PAP)