PolskaŻonkile dla ludzi o wielkim sercu

Żonkile dla ludzi o wielkim sercu

Byli wszędzie. Przed kościołami, na głównych deptakach, w hipermarketach. Prawie dwa tysiące wolontariuszy w żółtych koszulkach z napisem "lubię pomagać" i żonkilami w dłoniach kwestowało wczoraj na rzecz gdańskiego hospicjum. Rozdano prawie 70 tysięcy kwiatów - pisze "Dziennik Bałtycki".

Żonkile dla ludzi o wielkim sercu
Źródło zdjęć: © DB

18.04.2005 | aktual.: 18.04.2005 08:49

- Myślę, że to coś wspaniałego, że możemy pomagać ludziom. Szczególnie, że mieszkańcy hospicjum to ludzie, którzy cieszą się z każdego gestu, uśmiechu. Tak łatwo jest sprawić im radość - mówi wolontariusz Michał Kobrzyński. - Mam też świadomość, że kiedyś ja mogę potrzebować pomocy. Jeśli rodzina nie będzie w stanie mi pomóc, skieruje mnie być może do hospicjum. W akcji wzięli udział przede wszystkim ludzie młodzi. Były wśród nich nawet dzieci. Całe klasy szkolne wędrowały wczoraj ulicami miasta, dzierżąc przed sobą puszki. Wolontariusze wyszli na ulice w ramach charytatywnej akcji "Pola Nadziei". W Gdańsku jest to już trzecia edycja. - Nie mieliśmy jeszcze takiej liczby wolontariuszy - mówi Marzena Świtała z fundacji hospicyjnej. - W ubiegłym roku w akcji uczestniczyło około 30 szkół, teraz prawie 70. Wolontariusze kwestują na ulicach Gdańska, ale także w Pruszczu Gdańskim i jego okolicach.

Głównym celem tegorocznej zbiórki jest bowiem otwarcie nowego oddziału hospicjum właśnie w Pruszczu Gdańskim. - Zaczęliśmy wcześnie rano, by zebrać jak najwięcej pieniędzy - powiedzieli Darek Pomirski i Łukasz Grydziuszko, gimnazjaliści z Zespołu Szkół nr 2. Kwestowały również dzieci z Katolickiej Szkoły Niepublicznej i Zespołu Szkół nr 4. Szkoły, które włączyły się do akcji "Pola Nadziei", już w piątek rozpoczęły zbiórkę. Uczniowie przyszli tego dnia ubrani na żółto i tak jak w Szkole Podstawowej 67, sami posadzili żonkile, które w niedzielę rozdawali na ulicach. Organizatorzy zbierali też pieniądze podczas sobotniego Plenerowego Kina Żonkilowego.

Mieszkańcy Gdańska chętnie włączyli się do akcji. Wczoraj trudno było spotkać kogoś bez żonkila w dłoni. - Śmierć, czy raczej umieranie Ojca Świętego nauczyło nas, jak ważne jest móc godnie odejść. Poza tym to wspólne przeżywanie na pewno otworzyło nam serca i oczy na potrzeby innych - tłumaczy Edyta Oryńczak, pchająca ul. Długą wózek z roczną Nikolą trzymającą w rączce żonkila.

Magda Bukowska, (ganark)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)