Żołnierze kuszą mundurem bezrobotnych
Od 2009 roku polska armia rezygnuje z naboru i przechodzi na zawodowstwo. Żołnierze już teraz szukają chętnych do pracy w wojsku. Po kampanii billboardowej przyszła pora na... spotkania z bezrobotnymi - podaje "Gazeta Krakowska".
28.11.2008 | aktual.: 28.11.2008 08:42
Żołnierze z 16. Batalionu Powietrzno-Desantowego przekonywali w czwartek w Krakowie młodych ludzi bez pracy, że wojsko może być miejscem także dla nich. - Przedstawiliśmy oferty pracy i kwalifikacje, jakie trzeba posiadać - opowiada ppłk Krzysztof Kasza, komendant Wojskowej Komendy Uzupełnień w Krowodrzy.
W sali konferencyjnej Urzędu Pracy Powiatu Krakowskiego zgromadziło się tylu zainteresowanych, że dla niektórych zabrakło krzesełek. - Chętnych jest sporo - dodaje ppłk Kasza. - My oferujemy pracę, a urząd odpowiednie szkolenia. Problemem jest tylko to, że każdy chciałby pracować w Krakowie, a tego nie możemy wszystkim zapewnić - tłumaczy.
Zawodowym szeregowcom wojsko proponuje pensję 2,5 tys. zł brutto miesięcznie, zakwaterowanie, wyżywienie i różnego rodzaju dodatki, wśród nich ten za rozłąkę z rodziną w wysokości 400 zł. Na misjach można natomiast zarobić do 8 tys. zł.
Wymagania dla kandydatów nie są zbyt wygórowane. Należy mieć ukończone przynajmniej gimnazjum. Osoby z wyższym wykształceniem najczęściej są kierowane na roczne studium oficerskie. Po jego ukończeniu nie muszą się już martwić o miejsce pracy.
- Od trzech lat jestem zawodowym żołnierzem i jestem zadowolony - opowiada starszy szeregowy Kozaczyński, który ma już za sobą udział w misji w Afganistanie. Zdecydował się na służbę ze względu na tradycje rodzinne. - Mój stryj walczył pod Monte Cassino, a dziadek w kampanii wrześniowej - wyznaje z dumą. - Jest ciężko, dlatego nie każdy się tu nadaje. Trzeba przede wszystkim lubić to, co się robi - dodaje.
Dwaj studenci zapytani, czy daliby się namówić na ofertę, którą przygotowało wojsko, są podzieleni. - Gdybym nie miał pracy, to czemu nie - mówi Wojtek Bogusz, student socjologii. - Tylko gdybym był w krytycznej sytuacji. Mało kasy, a poza tym nigdy nie kręciła mnie "mundurówka" - odpowiada Tomek Dębowski, który studiuje wiedzę o społeczeństwie. Spotkanie trwało 1,5 godziny i przyciągnęło zwłaszcza mężczyzn, choć pojawiły się na nim także dwie kobiety.
Krzysztof Stasik