Żołnierze amerykańscy zamiast rosyjskich?

150 mln dolarów - tyle dochodu może przynieść rocznie amerykańska baza wojskowa. Do tego jakieś 4 tys. miejsc pracy. To nie lada gratka, stąd trudno się dziwić, że marzy o tym co najmniej kilka polskich miejscowości. Jak na ironię - z reguły te, które przed kilkoma laty z radością żegnały żołnierzy rosyjskich.

"Podczas ostatniej sesji sejmiku województwa o szanse na lokalizację baz zapytała radna Elżbieta Płonka" - mówi marszałek lubuski Andrzej Bocheński. "Oczywiście wykorzystamy nawet cień szansy, jeśli będzie. Jednak do informacji na temat przeprowadzki amerykańskich wojsk z Niemiec do Polski podchodzę bardzo ostrożnie".

Wyścig już się rozpoczął. Listy do premiera i ministra obrony narodowej ślą przedstawiciele miast i gmin. Rozpoczął burmistrz Bornego Sulinowa. Nic dziwnego - we wszystkich państwach, gdzie Amerykanie ulokowali swoje bazy, stały się one lokomotywą rozwoju, a w ślad za wojskiem przyszły amerykańskie inwestycje.

"Nie, nigdzie nie pisałem i nie mam takiego zamiaru" - mówi burmistrz Żar Roman Pogorzelecki. "To tak samo, jakbym pisał do prezydenta Busha lub prosił prezesa General Motors, żeby zbudował u nas fabrykę samochodów. Oczywiście bylibyśmy zadowoleni z takiej inwestycji".

MON apeluje o wstrzymanie się od kampanii agitacyjnych. Ostateczna decyzja należy do amerykańskiego Kongresu. Oficjalnie amerykańskie departamenty stanu i obrony twierdzą, że sprawa jest na etapie wstępnej dyskusji. W USA i w Europie Zachodniej mówi się natomiast o ewentualnej wyprowadzce US Army z Niemiec jako o karze za brak poparcia przez naszych zachodnich sąsiadów dla kampanii w Iraku.

Niektórzy twierdzą, że po zakończonej wojnie w Zatoce Perskiej Amerykanie zamiast w Ramstein i Bitburgu, zameldują się w Białej Podlaskiej i Świętoszowie. (jask)

Zobacz więcej: rel="nofollow">Gazeta Lubuska - Bazy za dolaryGazeta Lubuska - Bazy za dolary