Żołnierz z Nangar Khel: ręczę za moich przełożonych
Ręczę za swoich przełożonych. Powinni odpowiadać z wolnej stopy - mówi w
rozmowie z radiem ZET Robert Boksa, drugi z żołnierzy oskarżonych o
ostrzelanie afgańskiej wioski Nangar Khel.
Ręczę za swoich przełożonych. Powinni odpowiadać z wolnej stopy. Wiem, że są niewinni. Było dla mnie zaskoczeniem, że sąd nas wypuścił. 23 godziny na dobę w celi, godzina spaceru. Nie chcę wracać do aresztu. Moi koledzy, którzy zostali w areszcie powinni odpowiadać z wolnej stopy. Moi koledzy są niewinni- mówi Boksa.
Robert Boksa jest jednym z trzech szeregowców, którzy w poniedziałek wyszli z aresztu. Wszyscy oni zostali zawieszeni w obowiązkach i mają zakaz opuszczania kraju. Ich czterem dowódcom sąd przedłużył areszt do 13 sierpnia.
Do tragicznej w skutkach akcji polskich żołnierzy, w wyniku której zginęło ośmioro afgańskich cywili, w tym kobiety i dzieci, doszło w sierpniu 2007 r. Podejrzanych w związku z nią jest siedmiu żołnierzy z 18. Bielskiego Batalionu Desantowo-Szturmowego.
Sześciu z nich prokuratura zarzuca zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi od 12 lat więzienia do dożywocia. Jednemu – atak na niebroniony obiekt cywilny, za co grozi kara do 25 lat pozbawienia wolności. Prokuratura otrzymała już opinie biegłych psychiatrów, które – zdaniem obrońców – mogą być podstawą do nadzwyczajnego złagodzenia kary.