Zoll przekazał dokument od Czyżewskiego Janikowi
Prof. Andrzej Zoll potwierdza, że na początku 2002 r. przekazał Krzysztofowi Janikowi dokument od Andrzeja Czyżewskiego dotyczący mafii paliwowej. Janik nie wyklucza, że materiały otrzymał, nie przypomina sobie jednak ich treści, ani nie kojarzy nazwiska ich autora.
21.03.2005 | aktual.: 21.03.2005 20:14
Czyżewski, były polski prokurator, zeznaje od czwartku z Hamburga za pomoca wideołącza przed krakowskimi prokuratorami na temat mafii paliwowej.
Czyżewski powiedział, że informacje o działalności mafii paliwowej przekazywał Janikowi w 2002 r. (wtedy ministrowi spraw wewnętrznych i administracji, obecnie przewodniczącemu klubu SLD). Powiedział, że Janik otrzymał "19-21 stron dokumentów" nie bezpośrednio od niego, tylko za pośrednictwem Rzecznika Praw Obywatelskich prof. Andrzeja Zolla. Wyjaśnił, że sam był doktorantem Zolla i skorzystał z jego pomocy przy sporządzaniu tych dokumentów i przekazaniu ich dalej.
Prof. Zoll potwierdził, że Czyżewski był jednym z jego doktorantów. Po jego wyjeździe do Niemiec w 1982 r. kontakt się urwał. Spotkał się z nim ponownie, gdy był szefem Trybunału Konstytucyjnego (1993-97), lecz była to "grzecznościowa wizyta".
Gdy Zoll był już rzecznikiem, Czyżewski przyszedł do niego i opowiadał mu o swoich problemach w branży paliwowej. Również jego wspólniczka zwracała się do RPO ze swoimi problemami. (Czyżewski wraz z Danutą Gaszewską prowadzili firmę Dansztof, którą - jak mówi Czyżewski - "próbowali wyrwać z uzależnienia od firm BGM i Trans Sad").
Zasugerowałem mu, że tymi sprawami powinien zainteresować prokuraturę, lecz powiedział, że nie ma do niej zaufania, a jedyną osobą, do której ma zaufanie jest Krzysztof Janik - wówczas już minister spraw wewnętrznych - wyjaśnił Zoll. Powiedziałem, żeby to, co mi mówi, spisał, i zadeklarowałem, że mogę to przekazać Janikowi - powiedział. Dodał, że dokument otrzymał i przekazał Janikowi prawdopodobnie w marcu 2002 r., w jego gabinecie.
Pytany, czy zna dalsze losy tego dokumentu i reakcję Janika, powiedział, że nie. Potem zaczęła wybuchać ta sprawa dochodzenia w sprawie mafii paliwowej, trudno mi jednak powiedzieć, czy był tu jakiś związek przyczynowy, czy tylko czasowy - dodał Zoll.
Według Krzysztofa Janika bardzo możliwe, że materiały "po prostu przekazał do sekretariatu, z prośbą o zajęcie się tą sprawą". Generalnie nie zajmowałem się tego rodzaju sprawami, bo nie leżało to w moich kompetencjach - powiedział Janik. O ile dobrze pamiętam, to kiedyś pan prof. Zoll był rzeczywiście u mnie, ale my się znamy jeszcze z czasów uniwersyteckich. Nie pamiętam takiego pisma, ani nazwiska "Czyżewski" - dodał.
Przypomniał, że codziennie do resortu wpływało kilkaset różnego rodzaju pism, a nawet donosów. Proszę zrozumieć, że minister nie ma czasu zajmować się tym wszystkim osobiście. Po za tym w Polsce obowiązuje prawo i jedyną instytucją zdolną do wszczęcia postępowania jest prokuratura, a nie minister spraw wewnętrznych - powiedział Janik.
Czyżewski był prokuratorem w Malborku. Internowany jako działacz "Solidarności" wyemigrował po stanie wojennym do Niemiec, otrzymał tam obywatelstwo. Współpracował z niemieckimi koncernami paliwowymi. Był także przedstawicielem jednej ze spółek paliwowych - Dansztof z Bogatyni. Dzięki temu, jak mówi, poznał działalność mafii paliwowej w Polsce, ale jego informacjami na ten temat "nikt nie był zainteresowany".
Skuteczne okazały się dopiero listy do sejmowej komisji śledczej ds PKN Orlen i Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, która przy pomocy niemieckiej prokuratury zorganizowała wideoprzesłuchanie. Czyżewski nie może przyjechać do Polski, ponieważ prokuratura w Zielonej Górze rozesłała za nim list gończy. Prokuratura ta zawiesiła w październiku 2002 r. postępowania przeciw Czyżewskiemu, ponieważ nie stawiał się na jej wezwanie. Sam Czyżewski twierdzi, że oskarżenie go i list gończy jest zemstą prokuratury powiązanej z mafią paliwową.
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Kazimierz Rubaszewski poinformował PAP w poniedziałek, że prokuratura w Zielonej Górze w 2000 r. na podstawie decyzji swoich przełożonych, po wcześniejszym wniosku Czyżewskiego, przejęła postępowanie prowadzone do tego czasu przez Prokuraturę Okręgową z Jeleniej Góry. Śledztwo dotyczyło członków władz Spółki z o.o. Dansztof zarejestrowanej w Bogatyni.
Śledztwo częściowo zostało zakończone 16 września 2002 roku sformułowaniem aktu oskarżenia przeciwko dwóm członkom władz tej spółki. Zarzucono im m.in. działanie na jej szkodę. Sąd Rejonowy w Zgorzelcu nie zakończył jeszcze tej sprawy.
Ze śledztwa wyłączono Czyżewskiego, który zasiadał w zarządzie spółki, był także jej wiceprezesem. Chodzi o okres od kwietnia 1999 roku do października 2000 roku.
Sąd, na wniosek prokuratora, wydał 26 kwietnia 2002 r. postanowienie o aresztowaniu Czyżewskiego (na siedem dni) po tym jak siedmiokrotnie po wezwaniach zielonogórskiej prokuratury nie stawiał się w niej. Uzasadniając wniosek prokurator stwierdził, że Czyżewski uchyla się przed wymiarem sprawiedliwości.
Po takim postanowieniu sądu 14 maja 2002 r. wystawił list gończy za Czyżewskim. Prokuratura sformułowała też zarzuty wobec niego. Pierwszy z kodeksu handlowego - niedopełnienia ciążącego na nim obowiązku i narażenia spółki na straty, drugi z kodeksu karnego - nadużycia uprawnień podczas pełnienia funkcji wiceprezesa spółki i spowodowania szkody w jej mieniu w wysokości 438 tys. zł.
Prokuratura zawiesiła śledztwo 5 października 2002 roku z uwagi na brak możliwości jego kontynuowania z powodu "niestawiennictwa podejrzanego".
Czyżewski mówił PAP wcześniej, że jedynie przez miesiąc był udziałowcem Dansztofu, potem zwrócił się o uchylenie objęcia tych udziałów. Jedynie pomagał Danucie Gaszewskiej odzyskać kontrolę nad tą firmą, która przez właścicieli spółki BGM była wykorzystywana do działań mafii paliwowej. Stworzył radę nadzorcza w tej spółce i był jej przewodniczącym.
Czyżewski zarzuca prokuraturze w Zielonej Górze, że nie chciała wszcząć śledztwa w tej sprawie, działając w ten sposób w interesie mafii paliwowej i mówi, że obawia się zamachów na swoje życie. Oświadczył, że we wrześniu 2000 r. pod Cottbus chciano go staranować ciężarówką, a w czerwcu 2002 r. we Frankfurcie nad Odrą próbowano go wyciągnąć z samochodu na przejściu granicznym.