Zobacz, gdzie i za ile jeżdżą samorządowcy
Marszałek województwa Marek Sowa i prezydent Oświęcimia Janusz Marszałek - to dwaj najczęściej podróżujący samorządowcy Małopolski. Od początku roku na wyjazdy służbowe wydali po ok. 10 tys. zł z publicznej kasy.
06.06.2011 | aktual.: 06.06.2011 10:47
Większość ich kolegów jeździ zdecydowanie mniej i zarzeka się, że wcale nie jest przez to mniej skuteczna.
Od stycznia Marszałek zaliczył już pięć zagranicznych wyjazdów służbowych. Jak wyjaśnia, jego podróże mają przełożenie na wymierne korzyści dla miasta. Z wyjazdów do Niemiec przywiózł m.in dwa respiratory dla szpitala w Oświęcimiu.
- Koszt jednego to 27 tys. euro. Te są co prawda trochę używane, ale całkowicie sprawne - mówi Marszałek. Jak wylicza, w niemieckim Halberstadt pozyskał też wózki inwalidzkie, łóżka dla chorych, chodziki i kule.
Marszałek Marek Sowa w tym roku służbowo za granicą był już cztery razy. Często podróżuje także po kraju. Reprezentuje jednak województwo, więc musi wyjeżdżać częściej niż burmistrzowie i prezydenci. W styczniu był niemieckim Erfurcie, gdzie spotkał się z tamtejszą premier Christine Lieberknecht oraz posłami parlamentu. Zwiedził okolicę, ale widoczne efekty wyjazdu jakoś trudno zauważyć. Marszałek był również we francuskim Lyonie oraz w Rzymie i Brukseli.
- Pan Marek Sowa swoją funkcję sprawuje pierwszy raz, dlatego musi inicjować pewne kontakty - tłumaczy podróże marszałka jego rzecznik Magdalena Kobos. Zauważa, że jej szef poza tym ma zupełnie inne zadania niż np. burmistrzowie miast i, jak dodaje, czasami na efekty takich wyjazdów trzeba poczekać. - Jedna wizyta może nic nie zmienić, ale potrzebny jest klimat do dalszych rozmów. W Brukseli marszałek omawiał kilka ważnych dla Małopolski projektów, które są obecnie na etapie przygotowań - wyjaśnia rzecznik.
Na Podhalu największym podróżnikiem wśród samorządowców jest Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego. W tym roku już trzykrotnie był za granicą (Bułgaria, Włochy, Ukraina)
. Nie próżnował także w roku ubiegłym, kiedy to odwiedził m.in. Turcję i Chiny. Jego rzecznik Ewa Matuszewska zarzeka się, że każdy z tych wyjazdów był potrzebny.
- W Bułgarii burmistrz odwiedził znany ośrodek narciarski. To była okazja do wymiany doświadczeń. Na Ukrainie odwiedził nasze miasto partnerskie, spotkał się także z przedstawicielami tamtejszej Polonii - wylicza Matuszewska. I zaznacza, że Zakopane ze względu na swój turystyczny potencjał powinno się promować w innych krajach. Prezydent Krakowa w tym roku zaliczył tylko dwa wyjazdy. W Rzymie uczestniczył w beatyfikacji Jana Pawła II oraz w w uroczystości objęcia bazyliki Santi Silvestro e Martino ai Monti w Rzymie przez ks. kardynała Kazimierza Nycza. Do dalekiego Tbilisi w Gruzji pojechał na obchody Dni Krakowa.
Inni samorządowcy do wyjazdów zagranicznych podchodzą bardziej selektywnie. Burmistrz Nowego Targu Marek Fryźlewicz mówi, że nie reaguje entuzjastycznie na każde zaproszenie. Jeździ tylko tam, gdzie będzie mógł załatwić coś dla miasta. W ubiegłym roku na delegacje wydał tylko 2 tys. zł. W tym roku był w Rzymie na beatyfikacji i zaliczył kilka wyjazdów krajowych. Ich koszt jednak nawet nie zbliża się do rekordzistów. W Rzymie na beatyfikacji papieża była również burmistrz Wadowic Ewa Filipiak. Za ten wyjazd nie zapłacili jednak podatnicy. - Taką mamy politykę. Koszty wyjazdów zagranicznych burmistrz pokrywa z własnej kieszeni i w czasie urlopu - mówi Stanisław Kotarba, rzecznik Urzędu Miasta Wadowic. Podobną politykę ma Ryszard Kosowski, burmistrz Chrzanowa. Reprezentował miasto na beatyfikacji, jednak pojechał tam na własny rachunek. Oszczędny w wyjazdach zagranicznych jest także prezydent Nowego Sącza.
- Ryszard Nowak w tym roku oficjalnie za granicą nie był wcale. Nie znaczy to, że jest mniej skuteczny i ma mniej pracy. Jeździ tam, gdzie jest to korzystne dla miasta. Zawsze bierze jednak pod uwagę cel i znaczenie danej wizyty - wyjaśnia rzecznik Małgorzata Grybel. Dodaje, że prezydent ma wiele zaproszeń, ale odpowiada tylko na te najpilniejsze.
_**Samorządowcy jeździli w tym roku:**_
Marek Sowa, marszałek województwa
Łączny koszt wyjazdów 10 889 zł. Erfurt - Niemcy (ok. 800 km), Lyon - Francja (ok. 1 650 km), Rzym (ok. 1 600 km), Bruksela (ok. 1300 km).
Janusz Marszałek, prezydent Oświęcimia
Łączny koszt 9 866 zł (bez wyjazdu do Kolonii - jeszcze nie podliczony). Kerpen - Niemcy (ok. 1 300 km), Arezzo - Włochy (ok. 1 400 km), Munster - Niemcy (ok. 1 100 km), Halberstadt - Niemcy (ok. 750 km), Kolonia - Niemcy (ok. 1 100 km)
Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa
Łączny koszt 4825 zł. Rzym (ok. 1 600 km), Tibilisi - Gruzja (ok. 2 100 km)
Ryszard Ścigała, prezydent Tarnowa
Koszt 3058 zł. Rzym (ok. 1 600 km)
Ryszard Nowak, prezydent Nowego Sącza
Brak wyjazdów zagranicznych
Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego
Łączny koszt 2851 zł (bez Rzymu i Sopotu, nie podliczone), Bansko - Bułgaria (ok. 1 400 km), Stryj - Ukraina (ok. 370 km)
Ewa Filipiak, burmistrz Wadowic
Pojechała na własny koszt. Rzym (ok. 1 600 km), Marktl - Niemcy (ok. 850 km).
Ryszard Kosowski, burmistrz Chrzanowa
Pojechał na własny koszt. Rzym (ok. 1 600 km)
Czytaj także w wydaniu internetowym: Małopolska: zobacz, gdzie i za ile jeżdżą nasi samorządowcy