ZNP: polskim szkołom potrzeba pomocy psychologów
Wychowanie dzieci to trudne i złożone
zadanie. Szkoły same sobie z nim nie radzą, o czym może świadczyć
tragedia w gdańskim Gimnazjum nr 2 - uważa prezes ZNP, Sławomir
Broniarz.
26.10.2006 | aktual.: 26.10.2006 14:35
Chodzi o szkołę, w której w piątek doszło do seksualnego wykorzystania 14-latki przez jej kolegów. Dzień później dziewczynka popełniła samobójstwo.
W piśmie Broniarz napisał, że rodzice mają czasami problemy z wychowaniem jednego dziecka, dlatego nie można oczekiwać, że nauczyciele wychowają trzydzieścioro kilkoro. Jak ocenił, nauczycielowi powinien pomagać psycholog lub pedagog szkolny, ale jest ich w polskich szkołach za mało. Brakuje też, jak zaznaczył, poradni psychologicznych.
"W Polce jeden zatrudniony w oświacie psycholog lub pedagog ma pod opieką ponad tysiąc uczniów, a liczba poradni psychologiczno-pedagogicznych maleje z roku na rok. W ubiegłym roku szkolnym było ich zaledwie 557, a w województwie pomorskim, gdzie doszło do tragedii, jedynie 27" - podkreślił prezes ZNP.
Zastrzegł, że wzrost przestępczości w szkołach może być skutkiem rozmaitych czynników społecznych i ekonomicznych i dlatego nie istnieją proste sposoby zapobiegania aktom przemocy.
"Polska rodzina boryka się z problemami społeczno-wychowawczymi, które wynikają z kondycji ekonomicznej kraju, braku poczucia stabilizacji, bezrobocia i łączącego się z nim zjawiska wykluczenia społecznego. (...) Do tego dochodzą ciągłe oszczędności w sferze oświaty, których skutkiem są szkoły molochy i pogłębiające się różnice w dostępie do edukacji. W świetle tego trudno oczekiwać, że szkoła będzie jedyną receptą na wszystkie trudności, a nauczyciele zastąpią rodziców" - napisał Broniarz.
"Trzeba szybko i skutecznie poprawić dostęp do wykwalifikowanej pomocy psychologicznej, tak by każdy uczeń mógł w szkole porozmawiać o swoich problemach z pedagogiem lub psychologiem. Tego ZNP oczekuje do ministra edukacji" - zaznaczył.