Trwa ładowanie...
d2uacba
24-03-2005 17:05

Znów zawieszono śledztwo ws. wypadku śmigłowca z premierem na pokładzie

Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie (WPO) ponownie zawiesiła śledztwo w sprawie katastrofy śmigłowca, który w grudniu 2003 r. rozbił się pod Warszawą z ówczesnym premierem Leszkiem Millerem i 13 osobami na pokładzie - poinformował ppłk Dariusz Knapczyński z WPO.

d2uacba
d2uacba

Prokuratura musi czekać na opinie biegłych lekarzy co do ostatecznego charakteru obrażeń dwóch rannych w wypadku. Od tego, czy ich uszczerbek na zdrowiu był lekki czy ciężki, zależy ostateczna kwalifikacja prawna czynu zarzucanego pilotowi śmigłowca mjr. Markowi Miłoszowi.

Śledztwo to było już raz zawieszone - od kwietnia do listopada 2004 r. - kiedy wpłynęła dokumentacja leczenia i rehabilitacji rannych w wypadku. Potem powołano biegłego, który miał wydać ostateczną opinię o charakterze uszkodzeń ciała. Powstały jednak wątpliwości co do obrażeń dwóch osób. Wątpliwości te mogą być rozwiane dopiero po zakończeniu ich rehabilitacji - stąd konieczność zawieszenia śledztwa. "Może to potrwać miesiącami" - przyznał ppłk Knapczyński.

Miłosz jest od roku podejrzany o umyślne spowodowanie niebezpieczeństwa powstania katastrofy oraz o nieumyślne spowodowanie samej katastrofy - za co grozi do 8 lat więzienia. Miłosz przyznał się do zarzuconego mu czynu i złożył obszerne wyjaśnienia. Ich treści na razie nie ujawniono.

Według komisji Ministerstwa Obrony Narodowej, która badała przyczynę wypadku, pilot popełnił niezawiniony błąd, gdy wchodząc maszyną w chmury, gdzie było oblodzenie, nie włączył ręcznego trybu ogrzewania wlotów powietrza do silnika. Równocześnie podkreślono, że piloci nie mieli danych wskazujących na możliwość oblodzenia. Właśnie ta "niewiedza co do warunków meteorologicznych" - zdaniem komisji - usprawiedliwia pilota, który miał "fałszywy obraz pogody".

d2uacba

Śmigłowiec Mi-8 rozbił się po awarii obu silników 4 grudnia 2003 r. w pobliżu Piaseczna pod Warszawą. Tylko brawurowy manewr pilota, który z wyłączonymi silnikami wylądował w lesie, omijając pobliskie domy, nie doprowadził do większej tragedii. Nawet doświadczeni piloci podkreślali opanowanie i klasę mjr. Miłosza. Gdyby jednak kilkanaście minut wcześniej pilot włączył instalację likwidującą oblodzenie, prawdopodobnie nie doszłoby do awarii silników.

"Nie komentuję orzeczeń sądów ani prokuratury, mogę tylko powiedzieć, że chętnie będę dalej podróżował z panem majorem Miłoszem. Mam do niego zaufanie. Nigdy nie zapomnę, że uratował mi życie" - komentował wówczas zarzut wobec pilota Miller, który w wypadku doznał uszkodzenia dwóch kręgów piersiowych. Premier spędził w szpitalu sześć tygodni, z przerwami na posiedzenia rządu i szczyt w Brukseli.

W wypadku ucierpieli Miller, szefowa jego gabinetu politycznego Aleksandra Jakubowska, dwoje pracowników Centrum Informacyjnego Rządu, lekarz, pięciu oficerów Biura Ochrony Rządu, trzech pilotów i stewardesa.

d2uacba
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2uacba
Więcej tematów