Znów zapłonęła tęcza na pl. Zbawiciela w Warszawie
Stołeczna straż miejska wyjaśnia, dlaczego jej funkcjonariusze, którzy byli w pobliżu "Tęczy" w momencie podpalenia instalacji, nie interweniowali - poinformowała rzeczniczka SM Monika Niżniak. Na wyjaśnienia ze strony straży oczekuje stołeczny ratusz.
07.08.2014 | aktual.: 07.08.2014 16:29
W czwartek rano policja zatrzymała dwóch mężczyzn podejrzewanych o podpalenie instalacji na pl. Zbawiciela. Ogień zauważył strażnik miejski na kamerze monitoringu miejskiego. Na miejsce wezwano straż pożarną, która ugasiła pożar. Spłonęło kilka metrów instalacji. Według świadków strażnicy, którzy byli w pobliżu, nie zareagowali.
Zastępca prezydent Warszawy Michał Olszewski powiedział dziennikarzom, że władze miasta czekają na informacje od straży miejskiej, dlaczego patrol nie interweniował w momencie podpalenia tęczy.
- Czekamy na wyjaśnienia straży miejskiej, sytuacja jest co najmniej zastanawiająca, ale nie chcę zbyt szybko wyciągać wniosków, dopóki nie otrzymamy informacji od komendanta straży miejskiej. Jeśli rzeczywiście doszło do zaniechania albo jakiegokolwiek działania, które jest niezgodne z rytmem pracy straży miejskiej, będziemy wyciągali konsekwencje, ale proszę dać nam wyjaśnić tę sytuację - powiedział Olszewski.
W ocenie kierownictwa straży miejskiej, niepodjęcie interwencji wobec sprawców podpalenia przez funkcjonariuszy, którzy byli w pobliżu, jest podstawą do wyciągnięcia wobec strażników miejskich konsekwencji służbowych - poinformowała rzeczniczka straży miejskiej. - Niemniej jednak wewnętrzne czynności sprawdzające w tej sprawie są w toku - dodała.
Niżniak podkreśliła, że do tej pory nie było zastrzeżeń co do działań strażników miejskich w związku z zabezpieczeniem pl. Zbawiciela. - Na przestrzeni ostatnich miesięcy strażnicy miejscy kilkakrotnie udaremnili próby dewastacji lub podpalenia konstrukcji i ujmowali sprawców tych czynów - powiedziała.
Jak poinformował Tomasz Oleszczuk z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji, policjanci zatrzymali dwóch mężczyzny, którzy prawdopodobnie podpalili "Tęczę". Zarówno 41-letni Marcin W., jak i 47-letni Roman S. byli pijani. W chwili zatrzymania mieli ponad 2 promile alkoholu we krwi. Zostaną przesłuchani, gdy wytrzeźwieją. Za uszkodzenie mienia grozi do 5 lat więzienia.
Olszewski zapewnił dziennikarzy, że instalacja zostanie odbudowana.
- Pani prezydent zapowiedziała, że tyle razy, ile będzie dochodziło do chuligańskich wybryków, nie tylko wobec "Tęczy", ale w jakiejkolwiek przestrzeni publicznej, za każdym razem będziemy postępowali tak samo - "Tęczę" będziemy odbudowywali i dochodzili swoich roszczeń - powiedział Olszewski.
Jak dodał, monitoring instalacji oraz system zraszania pozwolił na zminimalizowanie strat, a także na zidentyfikowanie sprawców. Zapewnił, że miasto będzie dochodziło odszkodowań od osób, które dopuściły się tego chuligańskiego wybryku.
"Tęcza" pojawiła się na pl. Zbawiciela w czerwcu 2012 r. Wcześniej, podczas polskiej prezydencji, zdobiła plac przed Parlamentem Europejskim. Według autorki jej symbolika była pozytywnym wezwaniem do tolerancji, poszanowania godności ludzkiej i prawa do posiadania własnych przekonań i poglądów.
Barwna instalacja ze sztucznych kwiatów w kolorach tęczy została spalona już kilkakrotnie. Ostatnio 11 listopada zeszłego roku przez osoby biorące udział w zorganizowanym przez środowiska narodowe Marszu Niepodległości. Straty Zarząd Oczyszczania Miasta oszacował na 70 tys. zł.
Odnowiona "Tęcza" stanęła ponownie na pl. Zbawiciela 1 maja tego roku - w 10. rocznicę wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Właściciel instalacji, Instytut Adama Mickiewicza, ma podpisaną umowę z miastem na eksponowanie "Tęczy" na pl. Zbawiciela do końca 2015 r.