Trwa ładowanie...
d39imrw
04-11-2011 14:00

Zniszczą najpopularniejszy serwis społecznościowy?

Trzy miesiące temu grupa hakerów na 5 listopada zapowiedziała zmasowany atak na Facebooka. Czy będziemy świadkami końca największego serwisu społecznościowego świata?

d39imrw
d39imrw

W sierpniu grupa hakerów umieściła w serwisie internetowym youtube 2-minutowy film, w którym zapowiedziała, że 5 listopada zniszczy Facebooka. Informacja ta prawdopodobnie nikogo by nie zainteresowała, gdyby nie fakt, że autorami nagrania byli członkowie Anonymous, najsilniejszej grupy hakerskiej na świecie. Ci sami, którzy stali za atakami na Sony, PlayStation Network, MasterCard czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

Dlaczego na kolejną ofiarę wybrali największy serwis społecznościowy? Hakerzy w krótkim nagraniu tłumaczyli, że ich atak to wyraz sprzeciwu wobec polityki Facebooka. Zdaniem Anonymous nie zapewnia on swoim użytkownikom podstawowej ochrony danych osobowych, a co więcej sprzedaje posiadane informacje m.in. agencjom rządowym i udziela im dostępu do zabezpieczonych kont, czym umożliwia szpiegowanie ludzi z całego świata. Hakerzy podkreślali również, że dostępna opcja likwidacji profilu jest złudna - informacje na temat danego użytkownika pozostają w zasobach serwisu i w przyszłości mogą zostać wykorzystane przez niepożądane osoby.

Alarm odwołany?

Po pojawieniu się na youtube sensacyjnego nagrania media natychmiast ogłosiły koniec Facebooka. Alarm został odwołany kilka dni później, gdy centrala Anonymous odcięła się od doniesień o planowanym ataku. Na swoim twitterowym kanale przedstawiciele grupy napisali, że akcja o kryptonimie "Operation Facebook" jest organizowana tylko przez kilku członków organizacji, a zdecydowana większość Anonymousów jej nie popiera. W kolejnym wpisie dodali, że Anonymous preferuje walkę z prawdziwą siłą, a nie jakimiś mediami, które są dla nich jedynie narzędziem.

Większość użytkowników serwisu odetchnęła z ulgą. Jeśli "Operacja Facebook" to jedynie mistyfikacja, mogą być spokojni. Wyobraźmy sobie jednak, że groźba mogłaby zostać spełniona i 5 listopada hakerzy rzeczywiście skasują dane wszystkich użytkowników. Co wtedy?

d39imrw

Co dziesiąty mieszkaniec globu na Facebooku

Z serwisu społecznościowego stworzonego w 2004 roku przez Marka Zuckerberga korzysta na świecie już ponad 773 mln osób. Oznacza to, że co dziesiąty mieszkaniec Ziemi posiada tam swoje konto. Połowa z nich loguje się na stronie codziennie. Obecnie najwięcej użytkowników pochodzi ze Stanów Zjednoczonych - aż 156 milionów osób, na drugim miejscu jest Indonezja posiadająca ponad 40 milionów kont. Następne pozycje należą do Indii, Wielkiej Brytanii, Turcji i Brazylii. Pierwszą dziesiątkę zamykają Niemcy z 21 milionami użytkowników. Polska, z ponad siedmioma milionami kont, zajmuje dopiero 24 miejsce. Regularnie na stronie serwisu loguje się co szósty mieszkaniec naszego kraju. Facebook dotarł nawet do Watykanu, w którym zarejestrowanych jest 20 użytkowników.

Dla wielu z nas Facebook stał się stałym elementem życia, takim jak telefon komórkowy czy skrzynka mailowa. - Niewątpliwie, gdy patrzymy na rozwój internetu, po etapach, kiedy w sieci dominowały różnego rodzaju portale, a następnie wyszukiwarki, dziś przeżywamy erę portali serwisów społecznościowych - mówi dr Dominik Batorski, socjolog internetu z Uniwersytetu Warszawskiego. Zdaniem psychologa Bartłomieja Szmajdzińskiego, autora pierwszych w Polsce badań nad uzależnieniem od internetu, Facebook służy nam nie tyle do szukania informacji o świecie, ale przede wszystkim upubliczniania naszych uczuć. – Przeglądając posty znajomych możemy się dowiedzieć, gdzie obecnie są, a także jaki jest ich stan emocjonalny. Dzieląc się swoimi przemyśleniami, pokazujemy siebie – tłumaczy Szmajdziński.

Facebook coraz częściej zajmuje miejsce dotychczasowych komunikatorów. Dziś zamiast wysyłać SMS-y wielu z nas pisze wiadomość na facebookowej tablicy, zamiast dzwonić do znajomego, czatujemy, zamiast szukać informacji o wydarzeniach kulturalnych w gazetach - sprawdzamy kalendarz imprez na Facebooku.Wśród użytkowników serwisów społecznościowych obserwuje się nowe zaburzenie, tzw. FOMO (z ang. Fear of Missing Out). - Polega ono na tym, iż ludzie boją się, że ominie ich coś ważnego, na przykład świetna zabawa, poznanie nowych ludzi. Nie chcąc wypaść z towarzyskiego obiegu, cały czas są zalogowani na stronie portalu - wyjaśnia dr Batorski.

Uzależnieni od "fejsa"

Amerykańscy specjaliści oprócz obserwowanego od kilku lat syndromu AID (Internet Addiction Disorder), coraz częściej mówią o FAD - Facebook Addiction Disorder. Kiedy przywiązanie do portalu społecznościowego staje się uzależnieniem? Szmajdziński wyjaśnia, że nie chodzi jedynie o czas, który poświęcamy na śledzenie zmian na stronie. Ktoś, kto spędza na Facebooku kilka godzin, nie musi od razu być od niego uzależniony. Problem pojawia się w momencie, gdy presja zalogowania się, sprawdzenia najświeższych informacji dotyczących znajomych i obejrzenia ich najnowszych zdjęć jest tak silna, że człowiek zaniedbuje swoje realne obowiązki. - Jeżeli rezygnujemy z innych aktywności na rzecz napisania kolejnego posta, warto się zastanowić, czy nadal kontrolujemy sytuację. Zdarza się, że ludzie tak bardzo angażują się w facebookowe życie, że tracą znajomych, zawalają pracę czy szkołę, przestają robić rzeczy, które kiedyś sprawiały im przyjemność. Podobnie jak w przypadku innych uzależnień, problem najpierw zauważają
najbliżsi. Sam uzależniony zdaje sobie sprawę z problemu często dopiero wtedy, gdy zdąży sobie już nieźle poharatać życie - przyznaje psycholog.

d39imrw

Na uzależnienie od portali społecznościowych bardziej podatne są osoby nieśmiałe, mające problem z nawiązywaniem kontaktów, które dopiero zaczynają korzystać z serwisu społecznościowego. Jest on dla nich formą ucieczki - dużo łatwiej jest napisać posta na tablicy niż zabrać głos podczas bezpośredniego spotkania. - Na początku taka forma kontaktu wydaje się bardzo atrakcyjna. Na Facebooku mamy dużo więcej znajomych niż w rzeczywistości, na bieżąco wymieniamy się komentarzami. W internecie łatwo stać się popularnym. To sprawia, że mamy coraz mniej chęci na kontakty w rzeczywistym świecie. Rzadziej spotykamy się ze znajomymi, w związku z czym przychodzi nam to coraz trudniej. Powstaje taka samonakręcająca się spirala - wyjaśnia Szmajdziński.

Sam ma pacjentów, którzy walczą z uzależnienia m.in. od portali społecznościowych. Podobnie jak w przypadku innych uzależnień psychicznych także tutaj występuje tzw. zespół odstawienia. Objawia się on poczuciem utraty - zarówno informacji, jak i znajomych, oraz odtrącenia, wykluczenia z dotychczasowego środowiska. Ukuło się już nawet powiedzenie: "nie ma cię na Facebooku - nie istniejesz". Rezygnacja z profilu łączy się bowiem ze stratą dotychczasowych znajomych oraz pozbawia szans na nowe kontakty.

Uspołecznianie internetu

Facebooka nie powinniśmy jednak traktować jako zagrożenia. Tak jak każda nowa technologia otwiera on przed użytkownikami nowe możliwości. Dziecko Zuckerberga to przede wszystkim doskonała nowoczesna platforma komunikacji i wymiany myśli. Dr Batorski podkreśla, że dzięki portalom społecznościowym jesteśmy w stanie podtrzymać znajomość z osobami, z którymi normalnie stracilibyśmy kontakt, a także nawiązać nowe relacje z użytkownikami o podobnych do nas poglądach. To z kolei sprzyja samoorganizacji i podejmowaniu działań zbiorowych, różnego rodzaju akcji społecznych, kulturalnych, czy politycznych. Przykładem są organizujące się na Facebooku spontanicznie grupy: "Nienawidzę PKP" czy "'Nie' Kaczyńskiemu na Wawelu".

d39imrw

Zdaniem Szmajdzińskiego, gdyby 5 listopada ktoś rzeczywiście zablokował Facebooka, dla wielu osób na całym świecie byłby to bolesny cios. - Portal stał się silnym medium komunikacji. Jego nagły brak, będzie odczuwalny dla użytkowników, którzy przyzwyczaili się, że w ten sposób porozumiewają się ze znajomymi - mówi psycholog. Dodaje jednak, że natura nie znosi próżni i na pewno zaraz pojawiłby się inny portal, na który przenieśliby się dotychczasowi użytkownicy Facebooka. Nie można też wykluczyć, że wspólnymi siłami zdołaliby odbudować ukochany portal.

Według dra Batorskiego trend uspołeczniania internetu będzie czymś trwałym. Dziś mamy Naszą Klasę, Facebooka czy zyskujący coraz większą popularność Google+. Wciąż powstają też nowe portale, które łączą w sobie różne funkcje: komunikatora, narzędzia dzielenia się treściami oraz kreatora naszego wizerunku. - To niewątpliwie będzie już stały element sieci - przekonuje socjolog.

Zetas zamiast Facebooka

W ostatnim czasie hakerzy z Anonymous chwalili się atakiem na serwery, który przyczynił się do zlikwidowania stron z dziecięcą pornografią. Ogłosili przy tym, że ich nowym celem będzie jeden z meksykańskich karteli narkotykowych. Organizacja o nazwie Zetas uznawana jest przez Departament Sprawiedliwości USA za najgroźniejszą grupę przestępczą w Meksyku. W swoich nielegalnych działaniach wykorzystuje najnowsze technologie. Atak miałby się rozpocząć... 5 listopada. Czy to znaczy, że Anonymous na razie oszczędzi Facebooka?

Paulina Piekarska, Wirtualna Polska

d39imrw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d39imrw
Więcej tematów