PolskaZnany teolog wystąpił z Kościoła rzymskokatolickiego

Znany teolog wystąpił z Kościoła rzymskokatolickiego

Znany teolog i duchowny, ks. Tomasz Węcławski, potwierdził informację, że 21 grudnia 2007 roku oficjalnie wystąpił z Kościoła rzymskokatolickiego. Uczynił to na forum internetowym Pracowni Pytań Granicznych, którą zakładał. Jednocześnie Węcławski zapowiedział, że nie będzie publicznie komentować swojej decyzji.

23.01.2008 | aktual.: 23.01.2008 15:11

O Węcławskim stało się ostatnio głośno po tym, jak w marcu 2007 roku poinformował, że odchodzi z kapłaństwa. Wcześniej teolog zaangażowany był w ujawnienie sprawy molestowania seksualnego kleryków w poznańskim seminarium archidiecezjalnym przez abpa Juliusza Paetza. Węcławski uczestniczył również w pracach komisji powołanej przez Rzecznika Praw Obywatelskich powołanej do przejrzenia akt IPN w związku z doniesieniami o współpracy abp. Stanisława Wielgusa z bezpieką.

Komentarz

Rozczarują się ci "życzliwi", którzy uważają, że Węcławski wystąpił z Kościoła rzymskokatolickiego, bo obraził się na episkopat, gdyż nie zgadza się z podejściem hierarchii do kwestii lustracji tudzież niezałatwionej sprawy abpa Juliusza Paetza. Nie. Węcławski odszedł z Kościoła, gdyż uznał, iż nie może więcej przynależeć do wspólnoty, której doktryny nie uznaje - chodzi przede wszystkim o sprawę bóstwa Jezusa Chrystusa, a więc kwestię, która dla każdego chrześcijanina, dla każdego Kościoła jest sprawą fundamentalną. Bez Chrystusa, prawdziwego Boga i człowieka narodzonego z Marii Panny, nie ma prawdziwego Kościoła.

Węcławski podjął kolejną decyzję sumienia - po zrzuceniu sutanny, postanowił wystąpić z Kościoła. Jakkolwiek bolesna może być ta decyzja dla chrześcijan, którzy w jego dawnych publikacjach odnajdywali pociechę, wzmocnienie, inspirację do refleksji nad wiarą i Kościołem, to jednak decyzję prof. Węcławskiego należy przyjąć z szacunkiem, ale przede wszystkim z modlitwą i pytaniem, które bodajże pojawia się we wszystkich komentarzach, w tym w komentarzu ks. Adama Bonieckiego z "Tygodnika Powszechnego": dlaczego ja jestem w Kościele? Czy naprawdę wierzę w to, co głosi mój Kościół? Czy naprawdę wierzę w Ewangelię o Jezusie Chrystusie?

Węcławski nie jest bohaterem. Nie dokonał czynu heroicznego. Uczynił coś, co uczynić powinien i nie sposób go za to potępiać. Publiczne przyznanie się do utraty wiary przez osobę, która większą część swojego życia poświęciła Bogu, Kościołowi i duszpasterstwu bliźnich, jest wydarzeniem smutnym i wymagającym odpowiedzialności za sumienie. Cieszyć mogą się z tego tylko ci, którzy nie tylko źle życzą Kościołowi rzymskokatolickiemu, ale chrześcijaństwu w ogóle. Trudno komentować decyzję sumienia prof. Węcławskiego. Niełatwo również o modlitwę, ale to właśnie ona jest potrzebna - profesorowi i nam. Komu bardziej?

Dariusz Bruncz

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)